"Nie mam nikogo. Nie mam pieniędzy, zaraz mnie może eksmitują" - tak zgodnie ze słowami Karola Nawrockiego pan Jerzy Ż. pisał do niego, prosząc o pomoc z mieszkaniem. W najnowszym klipie Nawrocki zdecydował się ujawnić, że mieszkaniec lokalu komunalnego trafił do aresztu. Dlaczego to wyjawił? "Bo kwestionuje się moją uczciwość" - zaznacza szef IPN-u.


Sprawa przejęcia kawalerki Pana Jerzego jest niemal jak matrioszka. Kiedy wyborcy myślą, że już dotarli do "samego spodu", okazuje się, że kolejne wątki tylko czekają, by wyskoczyć z pudełka. Zresztą sam Karol Nawrocki i PiS niejednokrotnie gmatwali sprawę.
Co wiemy dziś? Onet jako pierwszy dotarł do dokumentów, które jasno wskazywały na to, że szef IPN został właścicielem kawalerki pana Jerzego Ż. w Gdańsku, którą ten miał wykupić ze znaczną bonifikatą przysługującą lokatorom mieszkań komunalnych. Kandydat na prezydenta twierdził, że przekazał pieniądze na wykup swojemu sąsiadowi. Jednak okazało się, że sam zapłacił za lokal, robiąc zlecenie w Banku Millennium. Następnie wyszło na jaw, że małżeństwo Nawrockich zawarło z seniorem umowę przedwstępną sprzedaży mieszkania, w której ustanawiają siebie jego pełnomocnikami uprawnionymi do sprzedaży nieruchomości. W praktyce więc sami sobie je sprzedali.
Dz
Otwarta pozostaje również kwestia, czy płatności dokonywali w ratach (płacąc za rachunki, czynsz i leki pana Jerzego, czemu zaprzecza jego opiekunka, którą przydzielił mu MOPS) czy też "za jednym razem", a co za tym idzie - czy u notariusza Nawroccy poświadczyli nieprawdę. By wyjść z całej sytuacji z twarzą, kandydat na prezydenta postanowił przekazać mieszkanie na cele charytatywne. Jak zapewnia Mariusz Błaszczak, trwają analizy, która fundacja się wzbogaci (jeśli realizująca cele kościelnej działalności charytatywno-opiekuńczej, to zostanie w całości odliczona jako ulga od osiągniętego w roku dochodu). Na razie nie ma słowa o tym, że może po prostu zwrócić ją Panu Jerzemu lub przekazać z powrotem miastu Gdańsk, które pokrywa koszty obecnego utrzymania seniora w DPS-ie, mimo iż Karol Nawrocki miał się zobowiązać do opieki.
Nawrocki: Wszystko ABSOLUTNIE zgodnie z prawem
W najnowszym spocie pokazanym na finiszu kampanii prezydenckiej kandydat ponownie odniósł się do sprawy kawalerki.
- Pomoc MOPS była niewystarczająca dla jego potrzeb. Pan Jerzy miał swoją godność, swoje zdanie, potrzeby i oczekiwania Chciał być traktowany z szacunkiem. Nie jak problem, a jak człowiek - wyjaśnia w spocie Karol Nawrocki. - To zawsze z jego strony wychodziła prośba o pomoc [...] W 2011 roku zapisał mi w testamencie cały dobytek, w tym mieszkanie. Nastąpiła jednak okoliczność, której do tej pory ze względu na dobro Jerzego nie ujawniałem, którą jednak w związku z tym, że kwestionuje się moją uczciwość i czyste w tej sprawie intencje ujawnić muszę, bo ma decydujące znaczenie dla tej sprawy - dodaje.
Pod koniec 2011 roku pan Jerzy trafił do aresztu. Obawiał się, że przez to i przez długi straci to mieszkanie i skończy jako bezdomny na ulicy, dlatego sprawa sprzedaży mieszkania przyspieszyła z jego inicjatywy - mówi kandydat na prezydenta, powołując się na listy.


Jak podaje dalej, ze względu na chorobę alkoholową Pana Jerzego ustalili, że 120 tys. zł Nawrocki będzie sukcesywnie przeznaczał na utrzymanie mieszkania i doraźne wsparcie seniora.
- Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie, żeby tak duże pieniądze zostawiać osadzonemu w więzieniu człowiekowi zmagającemu się z ciężką chorobą alkoholową. To rozwiązanie ABSOLUTNIE zgodne z prawem - tłumaczy w spocie.
Wyjaśnia także, że w akcie notarialnym nabycia nieruchomości w 2017 roku pan Jerzy nie chciał gwarancji dla siebie odnośnie do mieszkania tj. umowa dożywocia czy służebności. - Zaufał mojemu słowu, że dopóki będzie chciał, mieszkanie będzie do jego dyspozycji i w nim mieszkał, a ja nie miałem kluczy. Przez lata je opłacałem. Nie czerpałem z tego żadnych korzyści. Mieszkanie faktycznie było Pana Jerzego. Czekało. Dziś nadal stoi zamknięte przez niego, nie przeze mnie - dodaje.
Czy tak się zachowują czyściciele mieszkań - to pytanie zadaje kilkakrotnie. "Wyłudzacze czy cwaniacy mieszkanie Pana Jerzego dawno by sprzedali lub umieścili w nim swoją rodzinę" - kontynuuje.
Jednak takiej wersji wydarzeń zaprzeczyli dziennikarze Onetu w . Jak się okazuje bowiem przytaczane listy, a dokładniej ich daty sugerują jasna - proces przejmowania mieszkania rozpoczął się jeszcze przed aresztowaniem Pana Jerzego. 20 października 2011 r. Nawrocki dokonuje wpłaty za mieszkanie komunalne seniora do gdańskiego magistratu ze swojego konta, 20 października jest także podpisany testament, a listy z aresztu przychodzą dopiero pod koniec listopada.
UODO zajmie się dwoma kandydatami
Pojawia się także pytanie, czy Nawrocki mógł ujawnić fakt, że Pan Jerzy trafił do aresztu. UODO i tak zajmuje się tą sprawą pod kątem ujawnienia danych osobowych zarówno przez Rafała Trzaskowskiego oraz przez kandydata obywatelskiego Karola Nawrockiego. W przypadku kandydata KO na prezydenta chodzi o ujawnienie treści koperty przekazanej szefowi IPN podczas poniedziałkowej debaty. Tamtejsza notatka z kontem bankowym DPS-u, w którym przybywa Jerzy Ż. zawierała pełne dane.
"W analogiczny sposób prezes UODO podejmie sprawę ujawnienia danych tego samego obywatela w wywiadzie video przez pana Karola Nawrockiego (imię, nazwisko, adres przebywania)" - poinformował w środowym komunikacie prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
I dalej "każdy, kto decyduje się na upublicznienie czyichś danych osobowych wraz z komentarzem (np. w internecie, na konferencji itp.) musi mieć świadomość, że tego typu działanie może przede wszystkim skutkować naruszeniem dóbr osobistych, a w następstwie dochodzeniem ich ochrony na zasadach przewidzianych w Kodeksie cywilnym (zgodnie z art. 23 Kodeksu cywilnego, dobra osobiste człowieka, m.in. takie jak: nazwisko, pseudonim czy wizerunek, pozostają pod ochroną prawną)".
Urząd zaznaczył, że ujawnione dane nie stanowią same w sobie danych szczególnej kategorii, jednak "podane dane kontekstowe (np. adres) oraz ogromne zainteresowanie mediów tradycyjnych, elektronicznych i społecznościowych sprawiły, że dane wspomnianego obywatela oraz jego sytuacja życiowa stały się powszechnie znane".
"W ocenie prezesa UODO stanowi to okoliczności wyjątkowe, dlatego postanowił podjąć sprawę ujawnienia, przez obu kandydatów na stanowiska Prezydenta RP, danych obywatela" - wskazano.
opr. aw/pap