Premier Donald Tusk stworzył na GPW brygadę ryzykownego ratunku złożoną z dwóch raciborskich spółek Rafako i Rafamet. Ich akcje dają w tym roku zarobić najwięcej na giełdzie, ale spekulacja o tym, jak dla akcjonariuszy mniejszościowych skończy się zaangażowanie państwa w ratowanie przede wszystkim miejsc pracy i potencjału produkcyjnego, to gra wysokiego ryzyka.


Po tym jak premier Donald Tusk poinformował, że jego rząd przekaże 700 mln zł na ratowanie Rafako i Rafametu ceny ich akcji poszybowały w górę. Kurs Rafako przy tegorocznym maksimum na poziomie 2,055 zł (najwyżej od 2018 r.) pokazywał tegoroczną stopę zwrotu wynoszącą 562,3 proc. Z kolei cena akcji Rafametu przy 136 zł (najwyżej w historii) zyskała w tym roku ponad 1082 proc.
Po poniedziałkowej sesji z 12 maja ich stopy zwrotu w tym roku to wciąż odpowiednio 306 proc. i 952 proc., a biorąc pod uwagę inne spółki z GPW o kapitalizacji wynoszącej co najmniej 20 mln zł Rafako i Rafamet odznaczają się najwyższą stopą zwrotu na GPW. Nie jest tajemnicą, że w inwestycjach, tam, gdzie jest szansa na wysokie zyski, tam jest także odpowiednio duże ryzyko.


Ryzykowny Ratunek (RR) na GPW
Stąd określenie Rafako i Rafametu brygadą ryzykownego ratunku (RR), nawiązującą do serialu dla dzieci produkcji Disney o wiewiórkach imieniem Chip i Dale. Bohaterowie bajki zawsze wychodzili z opresji i wszystko dobrze się kończyło na przekór swoim antagonistom, jakimi byli kot Spaślak i szalony naukowiec prof. Norton Nimnu.
Dz
Część inwestorów być może wierzy, że z opresji wyjdą też spółki, którym rząd zamierza pomóc. Chociaż giełda wycenia przyszłość to w przypadku tych dwóch spółek, przeszłość ma ogromne znaczenie i jej skutki nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
W przypadku Rafako - producenta kotłów dla sektora energetycznego - chodzi o grudniowe postanowienie Sądu Rejonowego w Gliwicach o ogłoszeniu upadłości, które uprawomocniło się w styczniu 2025 r. Zgodnie z komunikatem, od styczniowej daty (21 stycznia) biegnie termin 6 miesięcy, po którym nastąpi wycofanie akcji Rafako z obrotu na GPW. Oznacza to, że akcjonariusze spółki mają obecnie czas do drugiej połowy lipca bieżącego roku, aby handlować jej akcjami na giełdzie.
Drugim wielkim ciężarem z przeszłości w przypadku raciborskiego Rafako są ogromne długi. Na koniec 2024 r. zobowiązania spółki przekraczały 1,5 mld zł, z czego 1,41 mld zł to same zobowiązania krótkoterminowe. Wszystko to skutkowało ujemnymi kapitałami własnymi i wartością księgową na akcję wynoszącą -8,373 zł.
Bynajmniej państwowa pomoc nie ma przyczynić się do spłaty olbrzymich zobowiązań, także wobec spółek Skarbu Państwa. Tym bardziej że Rafako w upadłości to spółka z mniejszościowym udziałem jednego z funduszy PFR zależnych od państwa i wyznaczonym przez sąd zarządcą upadłościowym.
Pieniądze od ARP mają iść na uruchomienie nowej produkcji zbrojeniowej w nowej spółce RFK sp. z o.o. na bazie dzierżawionego majątku Rafako. Do zaspokojenia swoich roszczeń w samym Rafako jest kolejka chętnych, a część z nich tworzy już Radę, w skład, której wchodzą m.in. PZU czy mBank. Nie trzeba dodawać, że akcjonariusze Rafako formalnie nie mają nic wspólnego ze spółką RFK.
"Działalność RFK w sektorach kolejowym i zbrojeniowym nie tylko zabezpieczy miejsca pracy, ale także zaktywizuje regionalnych dostawców i usługodawców, przyczyniając się do wzmocnienia konkurencyjności całego śląskiego przemysłu" - napisano w komunikacie pod koniec kwietnia.
Z kolei przeszłość Rafametu z Kuźnicy Raciborskiej produkującego obrabiarki skrawające dla przemysłu oraz specjalizującego się w dużych i ciężkich odlewach z żeliwa doprowadziła do otwarcia przez sąd w marcu tego roku postępowania sanacyjnego. Spółka, w której państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu ma blisko 93 proc. udziałów notowała roczne straty przez pięć ostatnich lat z rzędu, których skumulowana wartość przekroczyła 65 mln zł.
Tylko w ostatnim roku było to 44,5 mln zł, po tym jak przychody spadły rok do roku o 31 proc. Ponadto spółce wypowiedziane zostały umowy kredytowe i gwarancje bankowe, a zarząd wprost poinformował o ryzyku utraty kluczowej kadry pracowniczej. Efektem trudnej sytuacji jest emisja ratunkowa akcji o wartości 80 mln zł obejmowanych przez głównego państwowego udziałowca w celu dokapitalizowania Rafametu.
Wybrańcy premiera Tuska
"Podjąłem decyzję, aby przekazać ponad 700 mln zł do Agencji Rozwoju Przemysłu, te pieniądze posłużą m. in. pomocy dwóm firmom raciborskim. Oczywiście Rafako (…) i Rafamet, druga firma, która jest dziś w dyspozycji ARP, także otrzyma pomoc” – mówił Donald Tusk pod koniec kwietnia.
Trudno się spodziewać, aby racjonalny inwestor liczył na fundamentalną zmianę sytuacji zadłużonych i nierentowanych spółek, uzasadniającą tak duże wzrosty kursu wspomnianych dwóch firm. Rafamet w restrukturyzacji jest obecnie wyceniany na ponad 650 mln zł, podczas gdy wartość Rafako w upadłości to ponad 200 mln zł.
O ile w sytuacji Rafametu można jeszcze mówić o pomocy państwa spółce wprost, z bezpośrednim dokapitalizowaniem poprzez głównego akcjonariusza i rozwodnieniem akcjonariuszy mniejszościowych, o tyle w Rafako sytuacja jest bardziej skomplikowana i polega na ratowaniu nie samej spółki, tylko miejsc pracy i majątku.
W obu przypadkach to idealne warunki do spekulacyjnej gry inwestycyjnej. W tym roku aż za bardzo widocznej na GPW w tak wyraźnej skali, co jest też charketerystyczną cechę zaawansowanej hossy, gdy cień szansy na zmianę beznadziejnej sytuacji danej spółki mocno winduje jej kurs. O innych tego typu tematach pisałem w artykułach „Spekulacyjny odlot na GPW. Gra wysokiego ryzyka na ukraińskich spółkach”, czy „Wędrówki polskiej spekuły na GPW. Stalówki i zbrojeniówka przejęły uwagę”.
Michał Kubicki