W 2024 roku Rosja zdobyła ok. 3000 km2 Ukrainy, czyli 0,5% terytorium tego kraju, płacąc za to życiem 45 000 żołnierzy. Jak wyglądają natomiast ekonomiczne koszty wojny w jej czwartym roku i czy zapowiadany od lat kolaps rosyjskiej gospodarki stanie się w końcu faktem?


Ok. 3000 km2 Ukrainy i 1000 km2 odbitych w regionie Kurska to bilans rosyjskich zdobyczy w 2024 roku, co można porównać mniej więcej do powierzchni Majorki lub Moskwy. W ciągu pierwszych czterech miesięcy 2025 roku armia Putina zajęła 1600 km2 napadniętego kraju, czyli jej postępy przebiegały w podobnym tempie, z wyraźnym spowolnieniem obserwowanym w marcu oraz kwietniu.
Rosja przez cały czas akceptuje przy tym potężne straty w ludziach, a doniesienia z frontu wskazują, że wciąż żywa pozostaje taktyka “mięsnych szturmów”. Według notatki opublikowanej 2 maja przez brytyjski wywiad, w ciągu czterech miesięcy 2025 roku rosyjskie wojsko straciło 160 tysięcy zabitych i rannych.
Jeśli taki poziom strat utrzyma się przez kolejne 8 miesięcy, byłby to najkosztowniejszy rok wojny pod względem rosyjskiego personelu - wskazał brytyjski wywiad wojskowy, dodając, że od rozpoczęcia wojny Rosja mogła stracić na Ukrainie 950 tys. zabitych i rannych.
Portale "Mediazona" i "Meduza" zidentyfikowały dotąd nazwiska 106 223 poległych Rosjan i szacują, że ta liczba może stanowić 45-65% rzeczywistej liczby zgonów, co oznaczałoby od 164 200 do 237 200 zabitych Rosjan od lutego 2022 roku.
W raporcie z lutego 2025 roku, amerykański think tank Institute for the Study of War (ISW) ocenił liczbę zabitych żołnierzy Putina na 150 tys. poległych od rozpoczęcia konfliktu. To dziesięć razy więcej niż straty poniesione przez Związek Radziecki podczas trwającej przez 10 lat wojny w Afganistanie. Skąd tak wiele o Rosjanach zabitych na froncie w tekście poświęconym gospodarce?
Braki kadrowe ciążą rosyjskiej gospodarce
Według badania przeprowadzonego przez Bank Rosji w kwietniu tego roku, niedobór pracowników pozostaje jednym z kluczowych problemów, z którymi borykają się rosyjskie przedsiębiorstwa. Jak wykazała ankieta przeprowadzona wśród 12 300 rosyjskich przedsiębiorstw, poziom zabezpieczenia kadrowego w I kwartale 2025 roku był blisko historycznego minimum.
Raz na kwartał rosyjski bank centralny pyta firmy o zatrudnionych i podaje różnicę pomiędzy odsetkiem przedsiębiorstw, którym wystarcza pracowników, a tymi, którym ich brakuje. W okresie styczeń–marzec różnica ta wyniosła -31,9. Gorzej (-32) było jedynie w III kwartale 2024 r. Pod koniec ubiegłego roku luka zmniejszyła się do -31,2, ale teraz problemy znów wzrosły.
Przedsiębiorstwa wskazały niedobór kadr jako drugi najważniejszy czynnik (po wzroście kosztów), który ogranicza ich działalność. Problem braku pracowników był wymieniany przez firmy częściej niż przeszkody w postaci braku środków na finansowanie kapitału obrotowego.Bezrobocie w Rosji pozostaje na historycznie niskim poziomie i według przewidywań banku centralnego pozostanie w tym roku na poziomie 2,5%.
Mimo to podczas ostatniej dyskusji nad poziomem stóp procentowych decydenci z Banku Rosji twierdzili, że na rynku pracy zaczynają być widoczne oznaki stopniowego spadku napięć. Liczba wakatów maleje, a liczba przesyłanych CV rośnie – wyliczali ekonomiści. Przyczyną takiego stanu rzeczy mogą być upadki rosyjskich małych i średnich przedsiębiorstw.
Wzrost stóp procentowych, które wynoszą aktualnie 21%, sprawił, że według raportów z początku roku na skraju bankructwa znajdowało się 30% firm przewozowych, a kolejnymi z najbardziej zagrożonych sektorów były budowlanka (której przychody spadły o połowę), linie lotnicze i obciążony sankcjami przemysł wydobywczy. Z drugiej strony wojna przyniosła nieoczekiwane korzyści biednym regionom Rosji.
Zakupy, manicure, cmentarz
Sieci rosyjskich supermarketów, sklepów z elektroniką, siłowni i restauracji typu fast food otwierają się w nowych lokalizacjach w najbiedniejszych regionach kraju - opisywał pod koniec marca "Financial Times". Miejsca te stanowią główne centra zaciągu do armii, a rodziny żołnierzy korzystają z wysokich premii dla nowych rekrutów i odszkodowań za śmierć bliskich.
Mari El - jedna z centralnych rosyjskich republik - wypłaca wstępującym do wojska jednorazowo 3 mln rubli, czyli około 137 000 złotych - to ponad trzykrotnie więcej niż zarabia się tam w rok. "Popyt pojawia się w nowych obszarach, w których wcześniej go nie było, ponieważ ludzie byli po prostu zbyt biedni, aby pójść do dużego sklepu detalicznego" - komentował na łamach "Financial Times" Janis Kluge z German Institute for International and Security Affairs (GIDS).
Rosjanie, których nie było wcześniej na to stać, ruszyli do sklepów z elektroniką, zaczęli chodzić częściej do restauracji i zwiększyli wydatki na jedzenie. Dochody rosyjskich obywateli z prowincji stały się wyższe, ale wysokość stóp procentowych nie pozwala im na zaciągnięcie kredytu na kupno mieszkania. W związku z tym zwiększyli konsumpcję.
W rosyjskich miastach poniżej 100 000 mieszkańców rośnie liczba salonów kosmetycznych, gabinetów manicure oraz siłowni. "Ludzie mają teraz pieniądze na siebie. Mogą płacić więcej za utrzymanie zdrowia, a rozwój branży fitness to potwierdza" - tłumaczył dziennikarzom "Financial Times" Michaił Rychagow, rzecznik rosyjskiego stowarzyszenia centrów handlowych.
Na wojnie korzystają nie tylko rodziny żołnierzy, chociaż one mogą zarobić najwięcej. Zwłaszcza w przypadku śmierci rekruta. Jednorazowe odszkodowanie, które otrzymuje wtedy rodzina, wynosi nawet 12 mln rubli (ok. 550 000 złotych). Wielu mieszkańców ubogich regionów znalazło zatrudnienie w fabrykach produkujących uzbrojenie i odzież dla wojska. Pomiędzy sektorem prywatnym i państwem trwa rywalizacja o pracowników, która skutkuje wzrostem płac. Przekraczająca 10% Inflacja zmniejsza jednak realne dochody Rosjan.
Deficyt i spadek cen ropy
Wojenne El Dorado w Rosji nie będzie trwało w nieskończoność. Władze Moskwy nie zamierzają podnosić już wynagrodzeń i premii dla żołnierzy, ponieważ "budżet nie jest z gumy" - podawała rosyjska agencja Viorstka, powołująca się na źródła w stołecznym ratuszu. Zamiast motywować nowych rekrutów jeszcze większymi pieniędzmi, rosyjskie władze zamierzają odwoływać się do ich patriotyzmu, inwestując w propagandę.
"W 2024 r. łączne wydatki budżetowe Rosji zwiększyły się o ponad 24% rdr. Największą pozycją były środki przeznaczone na „obronę narodową” – po raz pierwszy oficjalnie przewyższyły one nakłady na politykę społeczną. Finansowanie wojny pochłonęło co najmniej 35% budżetu" - zwracał uwagę Ośrodek Studiów Wschodnich w ekonomicznej ocenie Rosji za 2024 rok, o której pisaliśmy na Dz w kwietniu.
Przy planowaniu rosyjskiego budżetu na 2025 rok przyjęto założenie, że cena ropy będzie wynosiła ok. 70 dolarów. W momencie pisania tego tekstu ropa WTI kosztuje tymczasem mniej niż 63 dolary, a rosyjska ropa Ural (która nie jest notowana na głównych giełdach surowcowych) sprzedawana jest zwykle z pewnym dyskontem. Aktualnie jej cena za baryłkę wynosi 55 dolarów.
Ceny ropy sprawiają, że rosyjskie przychody ze sprzedaży surowców energetycznych w samym tylko kwietniu spadły o 1,09 bln rubli (ok 11,8 mld dolarów).W pierwszych czterech miesiącach roku były natomiast niższe o 10,3% rdr. i osiągnęły poziom 41,4 mld dolarów. Na początku maja władze w Moskwie zmniejszyły swoją roczną prognozę przychodów ze sprzedaży ropy i gazu o prawie jedną czwartą, czyli 28,9 mld dolarów do 92,5 mld dolarów.
Z przemysłu naftowego oraz gazowego pochodzi w praktyce około 30% całkowitych dochodów federalnych Rosji (według danych Banku Finlandii). Nowa prognoza makroekonomiczna Banku Rosji mówi jasno, że deficyt budżetowy w 2025 r. potroi się względem pierwotnych założeń, sięgając 42,1 mld dolarów lub 1,7% PKB.
Rosyjskie władze szukają pieniędzy na zasypanie tej dziury i zamierzają sięgnąć do rezerw z Narodowego Funduszu Dobrobytu (stworzonego ze środków odkładanych przez lata ze sprzedaży surowców naturalnych), wyciągając z niego kolejne 5,5 mld dolarów. W kwietniu 2025 r. płynne aktywa zgromadzone w tym funduszu miały wartość ok. 39 mld dolarów, po spadku o 2/3 od początku wojny na Ukrainie.
Według analityków Gazprombanku przy obecnym tempie wydatków i cenach za baryłkę rosyjskiej ropy na poziomie ok. 50 dolarów, środki zgromadzone w Narodowym Funduszu Dobrobytu wyczerpią się w ciągu 2 lat. Jeżeli cena ropy Ural spadnie zaś do 40 dolarów za baryłkę, fundusz wystarczy na jeszcze jeden rok wojny.
W tej sytuacji dalsze sankcje na Rosję, zwłaszcza wymierzone w sektor naftowy, mogą okazać się dużym obciążeniem dla budżetu władz w Moskwie. Pomimo że rosyjska gospodarka wykazywała się do tej pory dużą odpornością i nie posypie się z dnia na dzień, jej słabnięcie postępuje. Demograficzne i ekonomiczne skutki wojny będą zaś ciążyć Rosji przez wiele lat po zakończeniu wojny.