Choć amerykańskie używane samochody przeżywają w Polsce swój renesans, już w przyszłym roku może być trudniej kupić auto zza oceanu, zwłaszcza jeśli to model produkowany wyłącznie na tamtejszy rynek. Rząd przygotował projekt ustawy, która może znacząco utrudnić i podnieść koszty importu używanych aut spoza Unii Europejskiej – informuje „Auto Świat”.


Jak wynika z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2025 r. do Polski sprowadzono 24 208 używanych samochodów osobowych i dostawczych o masie do 3,5 t ze Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie auta są tym samym trzecimi najczęściej sprowadzanymi nad Wisłę, ustępując jedynie niemieckim (odpowiadającym wciąż za ponad połowę importu) oraz francuskim a dystansując od lat plasującą się na podium Belgię.
Jak niedawno pisaliśmy w artykule „Auta z USA hitem w komisach, choć trzeba uważać”, na ich korzyść, przynajmniej jak dotąd, przemawiały przede wszystkim niższe ceny oraz dostępność części modeli, a w zasadzie jej brak, na naszym rynku.
Ciągnik z Białorusi zawinił, auto z USA powieszą
Już na początku przyszłego roku sytuacja może się diametralnie zmienić. Wszystko za sprawą projektu ustawy zmieniającej dotychczasowy system homologacji pojazdów, który trafił do rządowego wykazu prac legislacyjnych.
Zgodnie z pomysłami Ministerstwa Infrastruktury, na razie będącymi jedynie projektem ustawy, a które mają zostać przyjęte w pierwszym kwartale 2026 r., używane samochody, by mogły być zarejestrowane w Polsce, będą musiały mieć wystawiane świadectwa krajowego indywidualnego dopuszczenia do ruchu. Dokumenty będą mieli wystawiać diagności pracujący w stacjach kontroli pojazdów.
Zadaniem diagnostów będzie przeprowadzenie rozszerzonych badań technicznych oraz m.in. weryfikacja dokumentów określających poziom emisji zanieczyszczeń i ocena czy samochód spełnia polskie i tym samym unijne normy.
Jeśli diagnosta nie dopuści pojazdu do ruchu, właściciel sprowadzonego auta będzie mógł zgłosić się do Transportowego Dozoru Technicznego, który zbada, czy auto spełnia unijne normy, co znacząco podniesie ostateczny koszt zakupu auta. Jak tymczasem twierdzą importerzy używanych aut z Ameryki Północnej, te są nawet o 30 proc. tańsze od swoich europejskich odpowiedników.
Problem także w tym – jak wskazuje „Auto Świat” – że samochody sprowadzane m.in. z USA, jako nowe, otrzymywały homologacje według zupełnie innych zasad niż te, które obowiązują w państwach należących do Unii Europejskiej. Dotyczy to zwłaszcza modeli nie oferowanych na europejskim rynku, a takie są najczęściej sprowadzanymi ze Stanów Zjednoczonych.
Zgodnie z danymi Ministerstwa Cyfryzacji, wśród najczęściej rejestrowanych używanych aut z USA dominują przeznaczone na amerykański rynek i niedostępne w Polsce. To m.in. chrysler pacifica, dodge durango i challenger czy ford mustang.
Co istotne, auta zarejestrowane do dnia wejścia w życie ustawy, nie będą musiały być ponownie sprawdzane.