Prezydent USA Donald Trump odleciał w piątek z Abu Zabi do Waszyngtonu, kończąc trwającą od wtorku wizytę na Bliskim Wschodzie. W trakcie podróży Trumpa podpisano wielomiliardowe kontrakty na broń, samoloty czy inwestycje w AI. Prezydent zapowiedział też normalizację stosunków z Syrią i porozumienie z Iranem.


Ostatni dzień wizyty Trump spędził z prezydentem Zjednoczonych Emiratów Arabskich szejkiem Mohammedem bin Zajedem. Przywódcy spotkali się z liderami emirackiego biznesu, a później odwiedzili kompleks międzyreligijny w Abu Zabi, w którym mieści się meczet, kościół i synagoga.
Już na pokładzie Air Force One Trump powiedział dziennikarzom, że USA przedstawiły Iranowi propozycję umowy nuklearnej. Dodał, że Teheran musi teraz "działać szybko, bo inaczej stanie się coś złego". Prezydent wcześniej informował, że jest coraz bliżej zawarcia umowy, a Iran "w pewnym sensie" już się na nią zgodził.
Porozumienie ma ograniczać irański program nuklearny w zamian za złagodzenie sankcji. Kwestią sporną wydaje się prawo Iranu do wzbogacania uranu. Teheran głosi, że z niego nie zrezygnuje, czego domaga się Waszyngton. USA podkreślają, że głównym celem umowy jest uniemożliwienie Iranowi zbudowania broni atomowej. Trump wielokrotnie groził konsekwencjami militarnymi i gospodarczymi, jeżeli Teheran odrzuci porozumienie.
Amerykański przywódca rozpoczął swoją podróż w Arabii Saudyjskiej, gdzie ogłosił zniesienie sankcji i normalizację relacji z Syrią. Restrykcje pochodzą jeszcze z czasów reżimu klanu Asadów, obalonego w grudniu 2024 r. przez obecne, wywodzące się z ruchów islamistycznych władze. Trump spotkał się też z tymczasowym prezydentem Syrii Ahmedem al-Szarą, który w przeszłości był dowódcą jednego z odłamów Al-Kaidy i spędził pięć lat w amerykańskich więzieniach w Iraku.
USA w 2012 r. zawiesiły relacje dyplomatyczne z Syrią i przez wiele miesięcy nie uznawały też oficjalnie nowego rządu Szary. Syria w przeszłości była sojusznikiem Rosji i Iranu, obecne władze chcą odnowić kontakty z Zachodem.
Trump odwiedził też Katar, nie poleciał natomiast do Izraela. Media informowały wcześniej o narastającym napięciu między amerykańskim prezydentem a premierem Izraela Benjaminem Netanjahu w kwestii zakończenia wojny w Strefie Gazy. Waszyngton ma naciskać na jak najszybsze zawarcie rozejmu, czemu sprzeciwia się rząd w Jerozolimie. Izrael w czasie podróży Trumpa zintensyfikował walki, w których od środy codziennie ginie ok. 100 osób, i planuje kolejną ofensywę. Trump zapewnił jednak, że nie marginalizuje władz w Jerozolimie, a to, że zacieśnia kontakty z krajami arabskimi "jest dobre dla Izraela".
Komentatorzy podkreślają, że bliskowschodnia podróż Trumpa miała w dużej mierze wymiar handlowy i wiązała się z zawarciem ogromnych umów inwestycyjnych i podpisaniem konkretnych kontraktów na setki miliardów dolarów. To druga podróż zagraniczna w czasie drugiej kadencji amerykańskiego prezydenta. W kwietniu uczestniczył on w pogrzebie papieża Franciszka.
W Arabii Saudyjskiej Trump podpisał umowę o strategicznym partnerstwie gospodarczym. Rijad ma zainwestować w amerykańską gospodarkę 600 mld dolarów, z czego podpisano umowy na kontrakty za 300 mld, w tym zakup uzbrojenia za 142 mld USD.
Umowy zawarte z Katarem opiewają na 1,2 biliona dolarów. Wśród nich jest m.in. największy w historii kontrakt na zakup samolotów pasażerskich koncernu Boeing. Warta 96 mld dolarów umowa zakłada dostarczenie do 210 szerokokadłubowych maszyn. Katar ma też wydać 10 mld dolarów na rozbudowę bazy lotniczej Al Udeid, która jest największą amerykańską placówką wojskową na Bliskim Wschodzie.
W czasie wizyty Trumpa w Abu Zabi, ZEA i USA podpisały umowę o współpracy w zakresie sztucznej inteligencji (AI), a przywódcy obu państw zainaugurowali projekt kampusu AI o docelowej mocy 5 GW. Ma być to największe centrum obliczeniowe tego typu poza USA. ZEA już wcześniej zapowiedziały inwestycje w amerykańską gospodarkę za 1,4 biliona dolarów.
Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ ap/