Styczeń przyniósł głęboki spadek inflacji CPI w Polsce – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Ekonomiści dodają jednak, że inflacyjny regres jest przejściowy i w dalszej części roku inflacja znów zacznie rosnąć.


W styczniu indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) był o 3,9% wyższy w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. To najniższy odczyt inflacji CPI od lutego 2021 roku, a więc blisko trzech lat.


Ekonomiści spodziewali się spadku inflacji CPI do 4,1% względem 6,2% odnotowanych w grudniu. Rynkowy konsensus zakłada, że inflacja cenowa będzie malała także w lutym i marcu, gdy może przejściowo zejść nawet poniżej 3%. Natomiast w kolejnych miesiącach ceny znów mają rosnąć szybciej ze względu na bardzo silne podwyżki płac (minimalnej i w sferze budżetowej).
Dz
Wielką niewiadomą pozostaje druga połowa roku, gdy najprawdopodobniej wygasną ostatnie „tarcze antyinflacyjne” w postaci zerowej stawki VAT na żywność oraz administracyjnie zaniżonych cen energii elektrycznej i gazu dla gospodarstw domowych. Zerowy VAT wygasa w kwietniu, a „mrożenie” cen energii w czerwcu. Brak jakichkolwiek działań rządu w tej kwestii może się przełożyć na podbicie rocznej dynamiki CPI o 4-5 punktów procentowych – wynika z analiz Narodowego Banku Polskiego.
Przy tym cel inflacyjny NBP wynosi 2,5% z dopuszczalnym odchyleniem o jeden punkt procentowy w górę i w dół. Po raz ostatni był on zrealizowany 36 miesięcy temu. Trzeba tutaj jasno zaznaczyć, że inflacja oderwała się od celu na długo przed rosyjską inwazją na Ukrainie.
Ceny w Polsce wciąż rosną
Względem grudnia GUS odnotował wzrost indeksu cen dóbr konsumpcyjnych o 0,4% po wzroście o 0,1% miesiąc wcześniej. Był to najniższy od 5 lat styczniowy przyrost inflacji CPI.
Warto przy tym odnotować, że opublikowane dziś statystyki za styczeń bazują na „starym” koszyku inflacyjnym, odpowiadającym strukturze konsumpcji z 2022 roku. Za miesiąc GUS zrewiduje te wyniki przy użyciu wag pochodzących z zeszłorocznego badania budżetów gospodarstw domowych.
Od roku mamy do czynienia z malejącą roczną dynamiką wskaźnika CPI, potocznie zwanego „inflacją” (choć jest to tylko jedna z miar inflacji cenowej). Malejąca inflacja – czyli dezinflacja – nie oznacza, że ceny w sklepach zaczęły spadać. Do tego potrzebowalibyśmy deflacji – czyli wzrostu siły nabywczej pieniądza. Proces dezinflacji znaczy tylko tyle, że ceny generalnie nadal rosną, ale w wolniejszym tempie niż przez poprzednie 12 miesięcy.
Przez poprzednie 12 miesięcy statystycy GUS odnotowali wzrost cen w niemal wszystkich głównych kategoriach. Nieco tańsze niż przed rokiem był jedynie paliwa – w kategorii „transport” odnotowano spadek cen o 4,4% rdr, w tym paliw o 8,1%. Za to żywność i napoje bezalkoholowe przez poprzedni rok podrożały o 4,9%, napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe o 8,8%, a użytkowanie mieszkania o 2,3%. W tym nośniki energii w styczniu 2024 roku były o 2,1% tańsze niż rok temu.
GUS zaznacza, że opublikowane dziś dane mają charakter wstępny i prezentowane są w zawężonym zakresie. Nie mamy do dyspozycji przeglądu wszystkich kategorii dóbr i usług, jak to bywa w zwykłym „regularnym” szacunku CPI. Ponadto dane obliczone są na strukturze wydatków gospodarstw domowych (bez spożycia naturalnego) z 2022 r.