Telewizyjni reklamodawcy za dostęp do widzów z grupy wiekowej 18-34 lata będących mężczyznami są w stanie zapłacić nawet trzy razy więcej niż za wyświetlanie reklam kobietom lub osobom starszym - pokazuje opublikowane niedawno badanie. Są też inne wnioski.


Według badania wykonanego przez badaczy z Uniwersytetów Stanforda i Harvarda, opublikowanego w czasopiśmie "American Economic Review", dochody widzów czy prawdopodobieństwo zakupu produktu nie są czynnikami decydującymi o tym, ile kosztuje dotarcie do nich. Prawdziwe znaczenie ma to, jak bardzo aktywni są w medium, na którym wyświetlane są reklamy.
Analiza wykazuje, że dla reklamodawców telewizyjnych młodzi mężczyźni (18-34 lata) są pożądaną grupą demograficzną i aby do nich dotrzeć, skłonni są zapłacić więcej, niż w przypadku pozostałych grup. Odwrotna sytuacja zachodzi w internecie. Reklamodawcy są skłonni zapłacić więcej, aby ich treści wyświetliły się osobom starszym przeglądającym takie media, jak Instagram czy TikTok.
Czy reklamodawcy nie powinni zabiegać o młodych w internecie?
Wydaje się, że reklamodawcom powinno zależeć na dotarciu do młodych ludzi, którzy dużą część swojego życia spędzają w social mediach. Ceny reklam w sieci działają jednak w taki sposób, że najważniejszym czynnikiem przy ich ustalaniu jest to, ile czasu dana grupa poświęca na oglądaniu treści w danym medium. Za uwagę bardziej aktywnych odbiorców płaci się niższą cenę, niż za osoby, które przeglądają określone treści rzadziej.
"Na tym rynku reklamowym nie chodzi wyłącznie o popyt, ale o podaż. Sprzedawane są gałki oczne konsumentów. Według danych mniej młodych oczu sprzedawanych jest w telewizji, ponieważ mniej młodych ludzi ogląda telewizję, a z kolei starszych osób jest mniej w internecie" - mówi Ali Yurukoglu ze stanfordzkiej szkoły biznesu.
Jako przykład badacze podają 30-sekundowy spot telewizyjny wyświetlany podczas Super Bowl w 2024 roku. Reklama kosztowała 7 milionów dolarów, jednak wśród 100 milionów widzów ogladających Super Bowl znalało się bardzo dużo osób, które na codzień oglądają niewiele telewizji. Wniosek z tego taki, że szerokość grupy, do której dostaje się reklama może mieć dla reklamodawców większą wagę niż sama liczba gałek ocznych, które obejrzały dany materiał.
Oprac.: MT