Po listopadowym komunikacie z Rezerwy Federalnej notowania złota powróciły do poziomu 1300 dolarów za uncję. Zachowanie złota i dolara sugeruje, że inwestorzy porzucili wiarę w normalizację polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych.


Listopadowa decyzja Fedu nie była zaskoczeniem. Niemal cały rynek, jak i prawie wszyscy ekonomiści zakładali, że na tydzień przed wyborami prezydenckimi Federalny Komitet Otwartego rynku (FOMC) nie odważy się podnieść stóp procentowych. Amerykański bank centralny, który jeszcze 11 miesięcy temu zapowiadał trzy lub cztery podwyżki stóp procentowych w 2016 roku, jak na razie nie dokonał ani jednej.
Dlatego powszechnie oczekiwana grudniowa ǻɲż첹 stopy funduszy federalnych o 25 punktów bazowych zapewne okaże się tzw. gołębią podwyżką. Będzie to gra na alibi: że Fed niby coś robi, niby podnosi, a tak naprawdę polityka ZIRP (zerowych lub niemal zerowych stóp procentowych) zostaje utrzymana.

Utratę wiary w normalizację polityki monetarnej w USA widać w notowaniach kontraktów terminowych na stopę funduszy federalnych. Implikowane prawdopodobieństwo choć jednej kolejnej (poza tą oczekiwaną na grudzień) podwyżki stóp w USA do listopada 2017 roku wynosi zaledwie 32%. Innymi słowy: na rynku terminowym mało kto wierzy w podwyżki stóp w 2017 roku.
Postępująca utrata wiary w podwyżki ceny pieniądza w Ameryce prowadzi do osłabienia dolara i wzrostu notowań złota. Kurs EUR/USD w czwartek rano wzrósł do 1,1116, wcześniej osiągając najwyższy poziom (1,1125) od 11 października. Słabszy dolar sprawia, że metale szlachetne stają się tańsze dla inwestorów spoza strefy dolarowej, co często (choć nie zawsze) przekłada się na wyższe ceny kruszców wyrażone w USD.
W rezultacie o 9:00 kontrakty terminowe na złoto były notowane po kursie 1301,35 USD za uncję, w nocy osiągając najwyższy poziom (1307,77 USD/oz) od miesiąca. Pułap 1300 USD/oz ma też kluczowe znaczenie techniczne – to opór, którego przełamanie na gruncie analizy technicznej byłoby sygnałem powrotu do trendu wzrostowego. W mojej ocenie jest jednak mało prawdopodobne, aby tak ważna bariera została pokonana „z marszu”.