Przywódca Chin Xi Jinping ma swego rosyjskiego odpowiednika Władimira Putina w garści. W całej swej historii Rosja nigdy nie była tak zależna od Chin jak teraz. A Pekin chce ją utrzymać w pewnej izolacji - ocenia tygodnik "Economist".


Podczas uroczystości w Moskwie z okazji 80. rocznicy zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami Xi i Putin zamanifestowali - jak to określił chiński przywódca - "wieczną przyjaźń", by dowieść, że pomysł prezydenta USA Donalda Trumpa na rozbicie ich sojuszu jest chybiony. Putin podkreślał, że partnerstwo obu krajów oparte jest "na niewzruszonych zasadach równości". Ale w istocie rzeczy Moskwa nigdy nie była tak zależna od Pekinu jak teraz, w relacji tej jest "młodszym partnerem" - zauważa brytyjski tygodnik.
Xi i Putin postrzegają wzajemną relację jak "braterstwo broni" wymierzone w dominację USA, a odkąd Trump ponownie objął urząd jeszcze ściślej "koordynują swą politykę". W praktyce jednak jest to bardzo nierówna relacja, co widać m.in. po wymianie handlowej - wyjaśnia "Economist".
W 2024 roku do Chin trafiło 34 proc. rosyjskiego eksportu, podczas gdy Rosja odpowiada jedynie za 4 proc. zagranicznej sprzedaży Chin. "Zachodnie sankcje sprawiły, że Rosja ma nielicznych alternatywnych nabywców na swe surowce i żadnego alternatywnego dostawcy potrzebnych jej dóbr importowych" - podkreśla tygodnik.
Pekin ma kolosalne środki nacisku na Moskwę, toteż dyktuje jej - na przykład - bardzo niskie ceny na ropę i gaz, a ponadto zamierza dywersyfikować dostawy surowców.
Sankcje zmusiły też Rosję do szukania alternatyw wobec dolara i w 2023 roku chiński juan stał się najpopularniejszą walutą notowaną na moskiewskiej giełdzie, jak też walutą większości chińsko-rosyjskiej wymiany handlowej. W ubiegłym roku bank centralny Rosji przyznał, że nie ma alternatywnej waluty, w której mógłby gromadzić swe rezerwy; a to oznacza, że Rosja narażona byłaby na poważne straty, gdyby pogorszyły się jej relacje z Chinami - wyjaśnia tygodnik.
Pekin nie traktuje jednak swego "młodszego partnera" na tyle serio, by podejmować w Rosji istotne inwestycje, nie jest zainteresowany modernizowaniem tamtejszej gospodarki i nie ma ochoty pomagać Rosjanom w jej dywersyfikacji.
Z drugiej strony Chiny zachowują "pewien dyplomatyczny dystans" wobec sąsiada, co widać m.in. po wstrzymywaniu się od głosu w ONZ, czy zabiegach o poprawę stosunków z Unią Europejską. I wprawdzie Xi chce, by Putin utrzymał się u władzy, a rosyjska gospodarka nie załamała się, ale zarazem nie życzy sobie, by Kreml wdał się "w kolejne militarne przygody" - ocenia "Economist".
Putin mógłby wprawdzie szukać zbliżenia z Trumpem i zabiegać o naprawę stosunków z USA, by częściowo uniezależnić się od Pekinu, ale - zdaniem Siergieja Radczenki z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa - "Chiny chcą zatrzymać Rosję tam, gdzie teraz jest".
"Wojna Putina i skala chińskich wpływów czynią nieprawdopodobnym jakikolwiek zwrot Rosji w stronę Zachodu" - konkluduje "Economist". (PAP)
fit/ mal/