Arctic Paper ogranicza wydatki na inwestycje inne niż dokończenie projektów już rozpoczętych - poinformował podczas konferencji wynikowej prezes Michał Jarczyński. Dodał, że spółka planuje do 220 mln zł CAPEX-u na 2026 i 2027 rok.
"W tej chwili bardzo mocno ograniczamy wydatki na inne rzeczy niż dokończenie projektów rozpoczętych, dlatego też w roku 2025 CAPEX będzie bardzo mocno ograniczony w stosunku do tego, co było w roku 2024. Jeżeli chodzi o wydawanie pieniędzy, skupiamy się tylko i wyłącznie na zrealizowaniu rozpoczętych już projektów, które z jednej strony przyniosą dodatkowe przychody oraz ograniczą koszty" - powiedział prezes.
"Z naszego średnioterminowego planu i strategii wynika, że zrewidowane CAPEX-y na lata 2026 i 2027 nie powinny przekroczyć 220 mln złotych" - dodał.
Według prezesa II kwartał może być lepszy od pierwszego m. in. z powodu korekty cen drewna w Szwecji oraz osłabienia kursu dolara.
"Myślę, że drugi kwartał będzie nieco zbliżony, może troszeczkę lepszy niż pierwszy kwartał. Natomiast spodziewam się poprawy koniunktury dopiero od połowy roku 2025" - powiedział.
Spółka poinformowała również, że szuka nowych rynków zbytu w segmencie papier.
"W segmencie papier prowadzimy działania związane z szukaniem nowych rynków zbytu i wychodzimy poza Europę i Stany Zjednoczone. Mamy pewne oczekiwania co do innych kierunków geograficznych" - powiedział prezes.
"Będziemy skupywać około 70-80 tys. ton drewna odpadowego, trocin, wiórów z zakładów drzewnych zlokalizowanych w odległości do 100 km od Grycksbo. Tam będziemy wykorzystywać nasze ciepło odpadowe po procesie produkcji papieru do podsuszenia tego surowca drzewnego i będziemy produkować około 50 tys. ton rocznie pelletu. Ten pellet będzie przeznaczony na sprzedaż do klientów, prawdopodobnie to będą klienci przede wszystkim w Szwecji, Austrii i w Niemczech. Spodziewamy się marży na tym - około 50-55 milionów koron. To będzie widoczne w wynikach roku już 2026" - dodał.
Według prezesa, przez ogólnoświatowe zawirowania trudno przewidzieć zarówno krótszą, jak i dłuższą przyszłość spółki.
"Skupiamy się na tym, żeby w jak najmniejszym stopniu być poszkodowanym przez zawirowania ogólnoświatowe, jakie mają miejsce obecnie. Liczę na to, że sytuacja się unormuje przynajmniej w drugiej połowie tego roku. Chcemy mieć silny bilans, chcemy w miarę zdrową, suchą stopą przejść przez te zawirowania" - powiedział.
Zdaniem Michała Jarczyńskiego polityka celna Donalda Trumpa ma pośredni wpływ na wyniki spółki.
"Eksport papieru z Europy do Stanów bardzo mocno spadł w marcu, lutym oraz ze wstępnych informacji - w kwietniu i ten wolumen niesprzedany w Ameryce zaczyna być lokowany częściowo w Europie, a to ma z kolei bardzo mocne przełożenie na pewną mocną presję konkurencyjną, walkę cenową i walkę praktycznie o każde zamówienie, ale również ma bardzo mocny wpływ na spadek cen na rynkach pozaeuropejskich, mam na myśli basen Morza Śródziemnego, kraje arabskie, Bliski Wschód oraz częściowo Turcję" - powiedział prezes.
Wskazał również, że spółka wstrzymuje się z większym wyjściem na rynek amerykański z powodu niepewności związanej z polityką celną.
"W tej chwili, mając tak rozchwianą sytuację (...) podjęliśmy decyzję, że jednak wstrzymujemy się z większym wyjściem na rynek amerykański, czekając co będzie" - powiedział.
Według prezesa, gdyby amerykańskie cła na towary z UE zostały powiększone z 10 proc. do 20 proc., spółka musiałaby zmniejszyć eksport celulozy do USA do zera.
"W momencie, kiedy mamy cło 10 proc. ten rynek jest dla nas w tej chwili nieopłacalny. Natomiast w momencie, kiedy by się okazało, że to cło weszłoby aż do 20 proc., to będziemy zmuszeni praktycznie zmniejszyć do zera eksport do Ameryki Północnej" - powiedział. (PAP Biznes)
mbi/ osz/
