Istota tkwi w szczegółach – skomentował propozycję KE o ujednoliceniu wydalania migrantów z krajów UE prof. Roman Wieruszewski, prawnik specjalizujący się w prawach człowieka, były członek Komitetu Praw Człowieka ONZ i jego wiceprzewodniczący. Ocenił jednak, że to dobra koncepcja.


Prof. Wieruszewski został zapytany przez PAP o opinię na temat wtorkowej propozycji Komisji Europejskiej, aby stworzyć wspólny dla wszystkich państw członkowskich system odsyłania migrantów, którzy nie posiadają prawa pobytu na terytorium UE.
Odparł, że jest zwolennikiem koncepcji ujednolicenia tego systemu "tak długo, jak długo wszystkie kraje Unii Europejskiej przestrzegają pewnych reguł, są państwami praworządnymi, demokratycznymi, bo takie są wartości Unii, powinniśmy mieć podobny system, również dotyczący wydalania osób, które naruszają nasze wspólne reguły".
Jednocześnie nadmienił, że istota tkwi w szczegółach, więc dokąd ich nie poznamy, trudno się autorytatywnie wypowiadać na temat tej propozycji i "wszystko zależy od tego, jak to będzie w praktyce realizowane".
Profesor Wieruszewski podkreślił, że ma na myśli głównie to, czy w trakcie realizacji tego planu przestrzegana będzie podstawowa zasada non-refoulement. Mówi ona o tym, że osoby, której odmówiono przyznania statusu uchodźcy, nie wolno deportować do kraju, w którym groziłoby niebezpieczeństwo prześladowania, zagrożenia życia czy utraty wolności. "To jest fundamentalna zasada prawa międzynarodowego i europejskiego" – zaznaczył.
Jednocześnie przyznał, że mamy dziś problem z tzw. shopping-azylantami, którzy, kiedy dostają zakaz pobytu w jednym z krajów UE natychmiast przenoszą się do innego, a "nie powinniśmy się na to godzić, być bezradni, wobec tego procederu".
Profesor dodał także, że muszą powstać przy wdrażaniu tego systemu transparentne, identyczne we wszystkich krajach Wspólnoty procedury odwoławcze, co wymaga ujednolicenia prawa.
"Mamy trudne czasy, trzeba im sprostać, jak zauważył unijny komisarz +zrobić porządki we własnym domu+, ale nie możemy przy tym naruszać podstawowych reguł, które budowały naszą wizję wolności człowieka" – wskazał prof. Wieruszewski.
Dodał, że niepokoją go pewne kwestie ujęte w planie KE, jak np. wydłużenie detencji administracyjnej z 18 do 24 miesięcy. "Wydaje mi się niedopuszczalne, żeby ludzie byli przetrzymywani, pozbawiani wolności przez dwa lata. I to bez wyroku sądu" – podkreślił prawnik.
Zaznaczył, że wszystkie osoby zajmujące się prawami człowieka mają świadomość, że szukanie rozwiązań na zagrożenia płynące z migracji prowadzi do tego, że "obchodzi się pewne reguły".
Ekspert orzekł, że jeśli mają powstać huby powrotowe, to tylko na terenie krajów UE, a umieszczanie ich w państwach trzecich "jest absolutnie niedopuszczalne", choć były już takie próby.
Prof. Roman Wieruszewski odniósł się także do problemu, który może utrudnić wprowadzenie wspólnego systemu wydalania migrantów przez kraje UE, a mianowicie to, że kraje pochodzenia nie chcą współpracować w tej kwestii i odmawiają przyjmowania swoich obywateli.
"To jest dość newralgiczny punkt" – przyznał prawnik i wskazał, że pozostaje mieć nadzieję, że UE ma w ręku narzędzia, dzięki którym skłoni państwa, z których pochodzi najwięcej migrantów, do zmiany postępowania.
Na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu KE przedstawiła propozycję nowych, unijnych zasad powrotów migrantów. Chodzi o stworzenie wspólnego dla wszystkich państw członkowskich systemu odsyłania migrantów, którzy nie posiadają prawa pobytu na terytorium UE. Nowe rozporządzenie ma uzupełnić pakt migracyjny, który wejdzie w życie w połowie 2026 r. Zgodnie z nim wnioski o azyl mają być rozpatrywane szybciej i skuteczniej, ale żeby cały system mógł działać sprawnie należało wprowadzić także zasady umożliwiające odsyłanie migrantów w sytuacji, kiedy decyzja azylowa będzie odmowna.
Wiceszefowa KE i komisarka ds. cyfryzacji, bezpieczeństwa i demokracji Henna Virkkunen podczas konferencji prasowej zauważyła, że dzisiaj w UE obowiązuje 27 różnych systemów odsyłania, co prowadzi do fragmentacji systemu i czego konsekwencją jest to, że tylko 20 proc. nakazów powrotów jest faktycznie realizowane.
Żeby przepisy mogły wejść w życie, muszą zostać przyjęte przez Parlament Europejski i państwa członkowskie. To - zdaniem KE - powinno nastąpić szybko. Nowe rozporządzenie uchyli obowiązującą dziś dyrektywę w sprawie powrotów z 2008 r.
Mira Suchodolska (PAP)
mir/ jann/ lm/