W SKW jest dokument, który przestrzegał przed używaniem Pegasusa do działań kontrwywiadowczych z powodu ryzyka wycieku za granicę. Został zignorowany - pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita".


Gazeta przypomniała, że "izraelskim systemem Pegasus na zlecenie polskich służb inwigilowano telefony 578 osób". "Jak podawał w kwietniu minister sprawiedliwości Adam Bodnar, wykorzystywały go Centralne Biuro Antykorupcyjne, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Komendant główny policji Marek Boroń przyznał, że robiła to także policja. Jednak system zakupiło CBA, a ABW i SKW płaciły mu za jego użytkowanie, o czym jako pierwszy poinformował portal tvn24.pl" - wskazano.
Jak wynika z informacji "Rzeczpospolitej", "Służba Kontrwywiadu Wojskowego płaciła ok. 2 mln zł co pół roku, w sumie ok. 11 mln zł". "Czy to dużo? Budżet SKW w 2019 r. wynosił nieco mniej niż 200 mln zł. To oznacza, że ok. 2 proc. tej kwoty zostało wówczas wydane na Pegasus" - stwierdzono.
Według dziennika, "najbardziej może zdumiewać to, że w SKW istnieje dokument, który jasno stwierdza, że dane pozyskiwane przy pomocy systemu Pegasus mogą trafiać do Izraela". "Najpewniej jest to pisemna opinia dyrektora ds. operacyjnych, który jest już poza służbą. Wiedząc jednak, że jest takie ryzyko, służba miała nie stosować tego systemu do zadań... typowo kontrwywiadowczych, by dane o podejrzanych mogących działać na rzecz innych krajów nie trafiały za granicę" - czytamy.
Gazeta informuje, że "Służba Kontrwywiadu Wojskowego nie będzie komentować i odnosić się do domniemań dotyczących wykorzystywania systemu Pegasus". "Zgodnie z ustawą SKW jest obowiązana do zapewnienia ochrony środków, form i metod realizacji zadań, zgromadzonych informacji oraz własnych obiektów i danych identyfikujących funkcjonariuszy" – odpowiedzieli pracownicy Centrum Operacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej. (PAP)
dap/ mick/