Przeprosiny i 100 tys. zł zadośćuczynienia - tyle domaga się żona „Nikosia” Edyta Sobczak od Karola Nawrockiego, który pod pseudonimem Tadeusz Batyr napisał biografię o jej mężu, który był szarą eminencją w półświatu w Trójmieście. Jej zdaniem ujawnił w niej intymne szczegóły z jej życia.


Tadeusz Batyr to pseudonim, który przewija się w labiryncie życiorysu szefa IPN. Podczas kampanii wyborczej wyszło na jaw, że nie tylko używał go, podpisując się pod biografią Nikodema Skotczaka, „Nikosia”, ale jeszcze udzielał wywiadów, w których chwalił pracę... Karola Nawrockiego. Z kolei szef IPN w mediach społecznościowych mówił, że spotykał się z Batyrem i oceniał pozytywnie jego pracę. Gdy sprawa wyszła na jaw, kandydat na prezydenta tłumaczył się na różne sposoby: że nie chciał mieszać w publikację IPN, że pisarze przecież pisarze wybierają sobie pseudonimy i na koniec, że pisał o niebezpiecznych sprawach, dlatego schował się za fałszywą tożsamością.
Jak podaje Onet, wdowa po „Nikosiu” szukała Batyra już od 2018 roku, czyli od momentu publikacji. Jednak wydawnictwo Zona Zero ukrywała dane kontaktowe. Teraz ten ruch nie dziwi.
Dz
Ewa Skotarczak zarzuca Nawrockiemu vel. Batyrowi, że w książce ujawnił, że poroniła. Dodatkowo zawarł czytelną sugestię prostytucji m.in. we fragmencie cytowanym przez :
„Edyta była nie tylko ładna, ale i przedsiębiorcza, od życia oczekiwała określonego standardu i komfortu, na które nie zamierzała biernie czekać. Jeździła więc m.in. do Niemiec i Włoch, żeby poprawić swój status finansowy”.
W pozwie jasno określa się, że takie insynuacje są po prostu zniesławiające.
Domaga się od autora książki i wydawnictwa wycofania publikacji z dystrybucji, przeprosin i 100 tys. zł zadośćuczynienia.
"Kawalerka Nawrockiego" wraca jak bumerang. Tym razem chodzi o... areszt pana Jerzego
"Nie mam nikogo. Nie mam pieniędzy, zaraz mnie może eksmitują" - tak zgodnie ze słowami Karola Nawrockiego pan Jerzy Ż. pisał do niego, prosząc o pomoc z mieszkaniem. W najnowszym klipie Nawrocki zdecydował się ujawnić, że mieszkaniec lokalu komunalnego trafił do aresztu. Dlaczego to wyjawił? "Bo kwestionuje się moją uczciwość" - zaznacza szef IPN-u.
red.