Mateusz Morawiecki: Dzień dobry.
CS: Panie prezesie, dojdzie do połączenia Banku BZ WBK i Kredyt Banku?
MM: Ja już jestem odporny przez ostatnie dwa lata na te najróżniejsze plotki, które się na rynku pojawiają, zarówno wobec nas, jak i wcześniej, a teraz, czego to my nie dokonamy.
CS: To bardziej miałby dokonać Santander, czyli właściciel BZ WBK.
MM: Tak ja rozumiem, w takim razie pytanie raczej powinno być skierowane pewnie do Santander'a. Ja mogę powiedzieć tyle, że tych plotek jest bardzo dużo na rynku i o Millenium i o Kredyt Banku, i o innych bankach i nie odnosimy się do takich spekulacji rynkowych w ogóle, bo one niczego nie wnoszą.
CS: Ale patrzy pan raczej z zaciekawieniem, czy ze spokojem na tą zbliżającą się konsolidację w polskim sektorze bankowym?
Zobacz też: Powstanie trzeci co do wielkości bank w Polsce
MM: I z zaciekawieniem, i ze spokojem.
CS: Dobrze, zostawiając już na boku owe przejęcia, spróbujmy napisać post scriptum do Forum Ekonomicznego w Krynicy, czyli do trzech dni ubiegłego tygodnia. Przez większość paneli dyskusyjnych i większość rozmów, również i w kuluarach, przewijał się oczywiście temat, co dalej z Unią Europejską, co dalej ze strefą euro, tutaj w domyśle pytanie, co dalej z Grecją. I nie ma tak naprawdę prostej odpowiedzi.
MM: Nie ma prostej odpowiedzi, tak naprawdę możemy albo poprzez emisję euro obligacji zdecydowanie wykonać taki skok do przodu i pomóc bardziej tym krajom peryferyjnym, albo przez dalszą monetyzację ich długu, to znaczy wykupywanie obligacji skarbowych Grecji, Portugalii, Irlandii przez Europejski Bank Centralny. No i żadna z tych dwóch opcji nie wydaje się teraz za bardzo możliwa, bo jeżeli chodzi o pierwszą, czyli euroobligacje, to pani kanclerz Merkel zdecydowanie opowiada się przeciwko nim, a ponadto ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe, czyli tego niemieckiego głównego trybunału, był w prawdzie taki salomonowo pozytywny, to znaczy…
CS: Dosyć optymistycznie przez rynki został przyjęty.
MM: Tak, przez rynki został zinterpretowany optymistycznie, a zwłaszcza jego wniosek końcowy, to znaczy, że nie została niejako zanegowana ta dotychczasowa pomoc, ale każda kolejna pomoc, jak się już wczytamy w ten wyrok, to widać tam bardzo wyraźnie, że każda kolejna pomoc wymaga pełnej akceptacji przez Bundestag, a przypomnę, że dotychczasowe dwie transze pomocy dla Grecji, czyli te z zeszłego roku i ta ostatnia czerwcowo-lipcowa, były zatwierdzane przez rząd, więc dużo prostsza ścieżka, nazwijmy to w cudzysłowie, „legislacyjna”, prawda.
CS: No i małe prawdopodobieństwo, że Bundestag tak od razu by się zgodził na przekazanie pomocy.
MM: Dokładnie. A co do tego drugiego aspektu jeszcze proszę zauważyć, że jeden z kluczowych członków Europejskiego Banku Centralnego właśnie złożył rezygnację, Jürgen Stark, po tym, kiedy coraz mocniej rozważane są zakupy przez Bank Centralny Europejski tych obligacji krajów peryferyjnych.
CS: Ale Stark wskazuje na powody osobiste w swoim oświadczeniu.
MM: Tak, ale wszystkie komentarze, które dotyczą jego ustąpienia wskazująca to, że on jako taki bardziej konserwatywny ekonomista, raczej uważa, że Grecja powinna przejść teraz przez dłuższy okres deflacji, czyli przez spadek wydatków i prywatnych, poprzez delewarowanie, czyli zmniejszenie ogólne kredytowania sektora prywatnego, jak również zmniejszenie kredytowania sektora publicznego, tak, czyli krotko mówiąc gwałtowny spadek wydatków Grecji. Jak to dodamy jeszcze do tego obrazka, to wydaje się, że Grecja stoi teraz przed wyjątkowo trudnym problemem z punktu widzenia akceptacji kolejnych ewentualnych transz i jedyne wyjście pozytywne dla Greków, to jest rzeczywiście bardzo mocne zaciśnięcie pasa, mądra polityka komunikacyjna wobec własnego społeczeństwa i dzięki temu powolne wychodzenie z tych tarapatów, w które wpadli czy wpadali przez 15-20 lat.
CS: Wierzy pan, że jest to w ogóle możliwe?
MM: Wydaje mi się, że jest to trudne, teraz po tym wyroku Trybunału coraz trudniejsze, szczerze mówiąc, ale cały czas jeszcze możliwe, a jako klucz do sukcesu powiedziałbym, że on leży w tym momencie u Greków i to nie w greckim rządzie, w greckim parlamencie, tylko u Greków jako w społeczeństwie greckim, to znaczy Grecy muszą sami zrozumieć, że życie z ręką w kieszeni sąsiada, jak mawiał Ludwik Erhard, prawda, przez 30 lat ostatnio, bo chyba tak to trzeba powiedzieć, od momentu przystąpienia do Unii Europejskiej minęło równo 30 lat w Grecji, od tamtego czasu po prostu rozpoczęło się istne Eldorado, zalew pieniędzmi europejskimi, to na infrastrukturę, to na rybaków greckich, a to na oliwki greckie, prawda i tak można było żyć, nie umierać. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych globalizacja, dodatkowe środki na konsumpcje i dzisiaj przyszło za to płacić rachunki.
CS: Panie prezesie, to w takim razie skoro Grecy płacą rachunki, spróbujmy napisać dosyć prawdopodobny scenariusz, tu nie ma się co oszukiwać, powołując się na nieoficjalne dokumenty, napisał ostatnio Der Spiegel, że niemiecki rząd ma już gotowe analizy wyjścia Grecji ze strefy euro i wyobraźmy sobie taką oto sytuację - przychodzi weekend, niedziela, ogłoszone jest bankructwo Grecji, wstaje poniedziałek, co to dla zwykłego Kowalskiego, przełóżmy teraz to wszystko na nasz polski rynek, co to dla zwykłego Kowalskiego oznacza - Grecja bankrutuje, ogłoszone jest jej wystąpienie ze strefy euro.
MM: Dla Kowalskiego w Polsce czy dla Kowalskiego Papandreu, tam gdzieś w Grecji?
CS: Na razie, tak naprawdę dla Kowalskiego w Polsce.
MM: Dla Kowalskiego w Polsce to nie musi oznaczać nic niedobrego, a nawet może wręcz przeciwnie, dlatego że w końcu rynku odetchną z ulgą, że stało się, że już mamy pewną jasność przed nami, prawda, no jest to oczywiście spekulacja, bo ja Grecji nie tylko tego nie życzę, ale jeszcze wierzę, że jest szansa, że przy dobrej interakcji komunikacyjnej Grecy z tych tarapatów wyjdą. Natomiast gdyby się coś takiego stało, to dla Polski to nie musi to oznaczać niczego złego. Tak jak na przykład polityka rządu szwajcarskiego czy Szwajcarskiego Banku Centralnego, nie budzi emocji całego świata i strefy euro za bardzo, bo szczerze mówiąc jest małą gospodarką w porównaniu do strefy euro, ale ma duże znaczenie dla polskich kredytobiorców, tak tutaj odwrotnie, sytuacja Grecji ma niewielkie znaczenie dla polskich kredytobiorców, dla polskich kredytodawców, na dobrą sprawę, to, czego się możemy spodziewać puszczając wodze fantazji, to jedynie pewne czasowe, w krótkim okresie, osłabienie walut Europy Środkowej i Wschodniej, ale to może pomóc przy naszym eksporcie, prawda, czyli znowu już po paru pierwszych tygodniach może się okazać, że to wcale nie jest dla nas takie złe, a ponadto wyklarowanie tej sytuacji może być czymś pozytywnym.
CS: A jeżeli chodzi o dostęp do pieniądza dla tego Kowalskiego, nie dojdzie do sytuacji, kiedy ten pieniądz dla Kowalskiego stanie się droższy niż w chwili obecnej i trudniej dostępny?
MM: Raczej nie, dlatego że w nadchodzącym 2012 i 2013 roku mówi się coraz więcej o poluzowaniu polityki monetarnej, polityki pieniężnej niż o zaciśnięciu jej. Poluzowanie, przypomnę, będzie prowadziło do zmniejszenia rynkowych stawek stóp procentowych, a w ślad za tym potanienie kredytu dla tego, jak pan mówi Kowalskiego i dla wszystkich przedsiębiorców również z resztą, dlatego że większość kredytów dla przedsiębiorców jest indeksowana do WIBORu, do centralnej stawki rynkowej.
CS: Wierzy pan w taki scenariusz, o którym przed chwilą rozmawialiśmy?
MM: Który, ten grecki czy ten…
CS: Tak, ten grecki - wyjście ze strefy euro, upadek banku.
MM: Nie, ja cały czas wierzę, że Grecy będą w stanie utrzymać się w strefie euro, dlatego że jest też jednak mimo wszystko bardzo silna wola polityczna zarówno w strefie euro, w całej Unii Europejskiej zresztą i w Grecji żeby tego nie robić, bo wiadomo, że dla Grecji byłaby to taka spektakularna porażka.
CS: To kończąc naszą rozmowę i już zamykając i wyciągając taki podsumowujący wniosek z tego post scriptum do Forum Ekonomicznego w Krynicy - panie prezesie, kiedy skończy się kryzys?
MM: Ja myślę, że to słowo jest teraz nadużywane. My w Polsce mamy 4% wzrostu gospodarczego w tym roku, to nie jest żaden kryzys. W Stanach Zjednoczonych wzrost gospodarczy w 2012 roku mówi się, że spadnie z przewidywanych 3 na 2%. To chyba też nie jest jeszcze tak bardzo źle. W Strefie euro jest już słabiej, ale to też jest cały czas wzrost z 1,8 do 1,2, czyli mówimy tutaj nie o jakimś kryzysie czy depresji, czy głębokiej recesji, tylko o mocnym spowolnieniu tempa wzrostu, które dla Polski będzie oznaczało prawdopodobnie, że w przyszłym roku wzrośniemy o 3%, a nie o 4, ale to cały czas jest jednak powolny wzrost, nie powinniśmy o tym zapominać.
CS: I nie jest to powód do załamywania rąk?
MM: Na pewno nie jest to powód do załamywania rąk, jest to powód do tego, żeby tak jak minister finansów już zapowiedział, zaraz po wyborach rozpocząć kolejne zmiany w polityce budżetowej, w polityce fiskalnej, które doprowadzą nas, myślę, do nie tylko wyjścia obronną ręką z tej sytuacji kryzysowej, ale również do tego, że przed nami najbliższe 10 lat, to będzie 10 lat dobrego wzrostu gospodarczego.
CS: Mateusz Morawiecki, prezes Banku BZ WBK, dziękuję bardzo.
MM: Dziękuję bardzo.
Zobacz też:
» Atak spekulacyjny na złotego
» Miałem kredyt we franku. Czy teraz mam kredyt w euro?
» Kto będzie płakał nad słabym frankiem?
» Atak spekulacyjny na złotego
» Miałem kredyt we franku. Czy teraz mam kredyt w euro?
» Kto będzie płakał nad słabym frankiem?
Źół: