Do końca sierpnia ma pojawić się wycena fabryki porcelany "Karolina" z Jaworzyny Śląskiej. Choć zwolniono 181 pracowników, to związkowcy mają jeszcze nadzieję, że uda się uratować zakład.


Od kilku lat fabryka porcelany z Jaworzyny Śląskiej przeżywała problemy finansowe. Były one na tyle poważne, że np. w 2014 roku jej płynność finansową uratowała Agencja Rozwoju Przemysłu. Później niestety nie było lepiej - pandemia i podwyżki cen energii odcisnęły na niej swoje piętno. Historia fabryki w Jaworzynie Śląskiej sięga 1860 r.
13 lutego 2024 roku Sąd Rejonowy w Wałbrzychu ogłosił upadłość Zakładów Porcelany Stołowej "Karolina" i otworzył postępowanie upadłościowe. Zwolnienia objęły wszystkich 181 pracowników. Do fabryki wkroczył syndyk, do końca sierpnia ma pojawić się wycena zakładu, a następnie zostanie ogłoszony przetarg na sprzedaż przedsiębiorstwa.
Związkowcy jeszcze widzą nadzieję
- Syndyk prowadzi ostrożną wycenę, ma na nią pół roku. Następnie wniosek z wyceną trafi do sądu, gdzie po akceptacji cały zakład zostanie wystawiony na sprzedaż. Zakład jest przygotowany do produkcji, nie sprzedano ani jednej maszyny, wcześniej za kilka milionów łotych postawiono nowe piece. Wycena może wynieść 30-40 mln ł - takie są wierzytelności zakładu - ocenia w rozmowie z money.pl Ireneusz Besser, przewodniczący Krajowej Sekcji Ceramików i Szklarzy "Solidarność".
Besser dodaje, że "jeszcze jest nadzieja" - wierzy, że historia "Karoliny" potrwa dłużej niż 163 lata.
Pali się świeczka w "Karolinie", są tam duże aktywa, które pozwalają na produkcję. Syndyk uruchamia doraźną produkcję np. masy lejnej pod klientów, którzy składają zamówienia - podkreśla związkowiec.
Problemy starszych pracowników
Zdaniem Bessera sytuacja w zakładzie mocno pogorszyła się po 2022 roku. Część zatrudnionych odesła jeszcze przed falą zwolnień grupowych. Na koniec zostali jedynie desperaci z 30-, 40-letnim stażem, którym brakowało kilku lat do emerytury - zaznacza Ireneusz Besser.
- Ostatnie dwa lata pracy to był koszmar. Źle nas traktowano, w końcu sama odesłam. Niedługo później ogłoszono upadłość, więc wyprzedziłam fakty. Przepracowałam tam prawie 40 lat i brakuje mi czterech lat do emerytury. Obecnie opiekuję się niepełnosprawnym dzieckiem w przedszkolu, miałam dodatkowe szkolenia. Umowa jest na czas określony, ale nie było wyjścia. W jaki sposób żyć z zasiłku przedemerytalnego? - opowiada jedna z byłych pracownic "Karoliny".
Po wielu latach w jednym zakładzie myśli się o dopracowaniu kilku lat do emerytury. Nagłe zmiany nie dla wszystkich są łatwe. Zresztą problem w Jaworzynie pogłębił się - pracę ma stracić kolejne 120 osób z PKP CargoTabor - uważa Besser. Z podobnymi problemami - odnalezienia się w zupełnie nowej rzeczywistości z PESEL-em zbliżającym się do emerytury - borykają się byli pracownicy walcowni rur "Andrzej" w Zawadzkiem. Tam zwolnienia objęły 433 osoby.
Oprac. JM