Prezydent USA Donald Trump przejdzie w piątek pierwsze badania zdrowotne od czasu ponownego objęcia władzy. Kwestia jego stanu zdrowia, zarówno fizycznego jak i psychicznego, od dawna budzi kontrowersje, a on sam odmówił publikacji najnowszych badań podczas kampanii wyborczej.


Piątkowa wizyta Trumpa w wojskowym szpitalu Walter Reed w Bethesdzie pod Waszyngtonem będzie pierwszą od 2020 r. okazją do poznania szczegółów na temat zdrowia 78-letniego prezydenta, który w styczniu stał się najstarszym prezydentem w chwili objęcia urzędu.
Temat zdrowia Trumpa od dawna wzbudzał kontrowersje, zaś on sam nie zawsze chętnie dzielił się informacjami na ten temat. Podczas kampanii wyborczej 2024 r., mimo obietnic, Republikanin nie opublikował wyników najnowszych badań, zamiast tego zamieszczając krótki list od osobistego lekarza z 2023 r. W liście tym dr Bruce Aronwald stwierdził, że zdrowie Trumpa jest „doskonałe”, że jego wyniki się poprawiły dzięki utracie wagi. Lekarz ocenił, że Trump „przy dalszym zainteresowaniu profilaktycznym monitorowaniem i utrzymaniem zdrowia, będzie nadal cieszył się zdrowym, aktywnym stylem życia przez kolejne lata”. Aronwald stwierdził też, że wyniki badań zdolności umysłowych ówczesnego kandydata były „wyjątkowe”.
Taka pełna superlatyw ocena zdrowia polityka nie była wyjątkiem, lecz regułą w przypadku badających prezydenta lekarzy. Jeszcze w 2015 r., kiedy Trump po raz pierwszy starał się o prezydenturę, dr Harold Bornstein napisał w liście, że „może bezsprzecznie stwierdzić, że p. Trump będzie najzdrowszą osobą, jaka kiedykolwiek została wybrana na prezydenta”, choć lekarz potem przyznał, że pismo podyktował mu sam polityk. W raporcie z 2018 r. jego ówczesny lekarz Ronny Johnson również chwalił fantastyczne zdrowie Trumpa, wskazując na jego „świetne geny”. Mówił wówczas, że jeśli Trump stosowałby odpowiednią dietę i ćwiczenia mógłby dożyć 200 lat.
Ostatni pełny raport o stanie zdrowia Trumpa opublikowano w 2020 r., w warunkach rozpoczynającej się pandemii Covid-19. Ówczesny lekarz Białego Domu Sean Conley powiedział wtedy, że prezydent cieszył się dobrym zdrowiem, choć jego waga - 110 kg - plasowała go w kategorii osoby klinicznie otyłej. Mimo to, poprawił się wtedy jego cholesterol, który w poprzednich latach był powyżej normy. Później Trump przeżył ciężkie zakażenie Covid-19, lecz ostatecznie wyzdrowiał po kilkudniowym pobycie w szpitalu i podaniu mu sterydów oraz eksperymentalnej wówczas terapii przeciwciałami monoklonalnymi.
Już podczas pierwszej kadencji stan zdrowia Trumpa był przedmiotem publicznej debaty i kontrowersji. Dotyczyło to również jego zdrowia psychicznego i zdolności umysłowych. Szereg psychiatrów i psychologów spekulowało na temat jego potencjalnych zaburzeń psychicznych, w tym narcystycznego zaburzenia osobowości. W tym gronie znalazła się m.in. jego bratanica Mary Trump, z zawodu psychiatra, która zdiagnozowała u niego szereg zaburzeń. Zarówno ona jak i inni specjaliści byli jednak krytykowani za złamanie zawodowej zasady o niediagnozowaniu osób na odległość.
Do dziś krytycy prezydenta zarzucają mu również osłabienie zdolności poznawczych, które mają się przejawiać m.in. w jego meandrujących, dygresyjnych wypowiedziach, podczas których rozpoczynając jeden wątek jest w stanie zboczyć na wiele innych tematów. Trump ma też tendencję do wielokrotnego powtarzania tych samych fraz, nawet w ramach jednej wypowiedzi.
Aby m.in. rozwiać wątpliwości na temat swoich zdolności poznawczych Trump przeszedł w 2020 r. test Montreal Cognitive Assessment (MoCA) używany do wykrywania oznak choroby Alzheimera (na tę chorobę chorował jego ojciec, Fred) i demencji. Prezydent później wielokrotnie chwalił się, że doskonale zdał egzamin, wspominając go również nawet cztery lata później podczas kampanii wyborczej. Domagał się przy tym, żeby podobny test przeszła jego rywalka Kamala Harris i twierdził, że Demokratka nie wypadłaby na nim tak dobrze, jak on.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ zm/