Tym razem zachowawcze prognozy ekspertów nie doszacowały wyniku październikowej sprzedaży detalicznej w Polsce, ale i tak opublikowana przez GUS dynamika, poza wrześniową zapaścią, jest najniższa w tym roku.


Sprzedaż detaliczna liczona w cenach stałych w październiku była tylko o 1,3% wyższa niż przed rokiem – poinformował Główny Urząd Statystyczny. To nadal jeden z najsłabszych wyników w 2024 roku, ale i tak lepszy od 3-procentowego spadku odnotowanego we wrześniu. Wtedy to dane ze sklepów zszokowały ekonomistów, którzy spodziewali się wzrostu sprzedaży o 3,2% rdr.


Tym razem prognozy analityków były już bardzo zachowawcze. Rynkowy konsensus zakładał, że w październiku obroty handlowców były tyko o 0,7% wyższe niż przed rokiem. Faktycznie zaraportowany wynik okazał się jednak nieco lepszy, choć i tak nie był rewelacyjny. W ten sposób została też przerwana seria czterech z rzędu rozczarowań ze strony sprzedaży detalicznej w Polsce.
W sierpniu liczono na wzrost o 3,4%, a GUS zaraportował 3,2%. W lipcu ekonomiści liczyli na wzrost o 5,6%, a faktyczny wynik wyniósł 4,4%. W czerwcu sprzedaż miała wzrosnąć o 5,3%, a w rzeczywistości była wyższa tylko o 4,4% rdr.
W ujęciu od stycznia do października 2024 roku sprzedaż wzrosła o 2,4% rdr po spadku o 2,6% w analogicznym okresie roku ubiegłego.
Polacy zamykają portfele
Wiadomo już, że pod względem konsumpcji towarów rok 2024 nie przyniósł spodziewanego ożywienia. Polski konsument najwyraźniej postanowił najpierw odbudować oszczędności, które zostały nadwątlone w okresie bardzo wysokiej inflacji w latach 2022-23. Ponadto od lipca odczuł drastyczne podwyżki rachunków za energię elektryczną, a zimą dojdą do tego wyższe koszty ogrzewania (zarówno gazem, jak i ciepłem sieciowym).
Zresztą kolejne badania ujawniają, że za ograniczeniem konsumpcji towarów stoi przede wszystkim wola odbudowy oszczędności. W listopadowych danych GUS wskaźnik odzwierciedlający deklarowane przyszłe oszczędności wzrósł do najwyższego poziomu w historii. Narrację o chęci odbudowy oszczędności zdają się też potwierdzać najnowszy raport Narodowego Banku Polskiego. Wynika z niego, że Polacy obawiają się niepewności związanej z przeszłością – przede wszystkim dalszego wzrostu cen energii oraz żywności.
To najprawdopodobniej tłumaczy, dlaczego polski konsument nie rzuca się w wir zakupów pomimo wciąż dwucyfrowej dynamiki nominalnych płac w sektorze przedsiębiorstw oraz bardzo wysokim podwyżkom w sferze budżetowej. Niemniej jednak w ostatnich miesiącach realny wzrost płac spowolnił z blisko 10% o niespełna 5%.
Co ciągnie wyniki sprzedaży detalicznej?
W strukturze sprzedaży można dostrzec kategorię, która mocno opiera się spadkom. Jest nią sprzedaż samochodów i motocykli, która była o 24,1% wyższa niż rok wcześniej. W tym aspekcie przerwane zostało zauważalne spowolnienie obserwowane w ostatnich miesiącach, kiedy we wrześniu roczna dynamika sprzedaży wniosła 11,2%, w sierpniu 15,7%, a w lipcu aż 30,1%.


W większości pozostałych kategorii w październiku odnotowano spadek sprzedaży detalicznej. I tak sprzedaż paliw zmalała o 9,1% rdr, żywności o 1,2%, odzieży i obuwia o 12,8%, mebli, rtv i agd o 3,6%. Wzrosły takie kategorie jak prasa i książki o 1,8%, czy farmaceutyki i kosmetyki o 9,6%.
Analizując dane za październik, trzeba też pamiętać o pozytywnej różnicy w liczbie dni roboczych. Tegoroczny październik miał ich aż 23, czyli o dwa więcej niż we wrześniu i o dzień więcej niż rok temu. Natomiast liczba sobót (czyli także dni handlowych) była taka sama jak rok wcześniej.
"Gospodarstwa domowe wolniej zwiększają konsumpcję na rzecz odbudowy oszczędności. W ciągu 2 lat odsetek osób uznających obecny czas za sprzyjający oszczędzaniu wzrósł z 17% do 30%. Jednocześnie aż 30% konsumentów uważa, że to wciąż nie jest dobry moment na duże zakupy – dwa razy" - skomentowali analitycy z PIE.