Wrześniowy, zaskakujący spadek sprzedaży detalicznej nie powtórzy się w październiku – powiedział PAP ekonomista banku PKO BP Kamil Pastor. Przyznał jednak, że dane płynące z rynku wskazują na większą ostrożność konsumentów w wydawaniu pieniędzy.


„Sądzimy, że wrześniowy, głęboki i zaskakujący spadek sprzedaży detalicznej był aberracją” – powiedział PAP ekonomista banku PKO BP Kamil Pastor.
Według danych GUS, we wrześniu w ujęciu rocznym sprzedaż detaliczna spadła o 3 proc. w ujęciu rocznym, zaś w ujęciu miesięcznym był to spadek o 5,7 proc. Opublikowane w połowie miesiąca dane zaszokowały ekonomistów i sprawiły, że pojawiły się obawy o to, czy wrzesień nie rozpoczął okresu poważniejszego spowolnienia gospodarczego.
Dz
Reklama„Skala spadku czy wręcz załamania sprzedaży detalicznej we wrześniu była tak głęboka, że da się ją porównać jedynie z tymi miesiącami w czasie pandemii, kiedy sklepy były zamknięte. Tymczasem żadne inne dane nie potwierdzały takiego pogorszenia” – powiedział ekonomista PKO BP.
Jak wyjaśnił, za spadek sprzedaży odpowiada kombinacja negatywnych efektów kalendarzowych oraz tzw. efektu bazy.
„Chodzi o wpływ wysokiej bazy statystycznej sprzed roku w sprzedaży paliw. Wówczas wysoka sprzedaż wynikała z przedwyborczych promocji na stacjach paliw. Gdyby nie te dwa efekty – kalendarzowy i bazy – sprzedaż detaliczna byłaby we wrześniu na lekkim plusie” – dodał ekonomista.
Przyznał jednak, że choć w październiku nie ma mowy o powtórce z bardzo złego września, to jednak nie należy się spodziewać bardzo dobrych wyników w sprzedaży detalicznej.
„Szereg danych pokazuje stopniowe pogarszanie się nastrojów konsumenckich, wynikających ze wzrostu obaw przed bezrobociem i być może z napływających informacji o stanie gospodarek naszych głównych partnerów handlowych. Do tego dochodzi jeszcze hamowanie wzrostów płac. Wszystko to sprawia, że konsumenci bardzo ostrożnie wydają pieniądze” – powiedział Kamil Pastor. (PAP)
autor: Marek Siudaj
ms/ drag/ mow/