Dwie osoby zginęły w centrum Mannheim na południowym zachodzie Niemiec, gdzie rozpędzony samochód staranował grupę osób; obrażeń doznało od pięciorga do dziesięciorga uczestników tego zdarzenia - dowiedziała się agencja dpa. Mężczyzna, który miał kierować pojazdem, został zatrzymany.


Według informacji dpa kierowca został ranny i przebywa obecnie w szpitalu. Jest on obywatelem Niemiec. Policja nie przypuszcza, by w zdarzeniu brali udział jacyś inni sprawcy.
W szpitalu uniwersyteckim leczonych jest obecnie łącznie troje pacjentów. Klinika poinformowała, że dwójka dorosłych i jedno dziecko zostały zakwalifikowane jako osoby wymagające pilnej pomocy medycznej.
Nadal nie jest jasne, czy tragiczne w skutkach zdarzenie w Mannheim było nieszczęśliwym wypadkiem, czy aktem terroru.
Niemieckie media przypominają, że w ostatnich tygodniach doszło do kilku podobnych ataków, gdy sprawcy wjechali pojazdami w tłumy ludzi. W grudniu 2024 r. sześć osób zginęło w Magdeburgu, gdzie 50-letni lekarz dokonał zamachu podczas jarmarku bożonarodzeniowego. Z kolei w połowie lutego mężczyzna wjechał swoim pojazdem w grupę demonstrantów w Monachium, zabijając młodą kobietę i dziecko.
Wcześniej w Mannheim, w maju 2024 r., zamachowiec zabił nożem policjanta i ranił pięć innych osób.
NOW - Car plows into a crowd of people at high speed in Mannheim, Germany. Police and rescue response underway.
— Disclose.tv (@disclosetv)
Scholz: Po raz kolejny opłakujemy Mannheim
Po śmierci dwóch osób w Mannheim na południowym zachodzie Niemiec, gdzie mężczyzna wjechał w poniedziałek samochodem w tłum ludzi, kanclerz RFN Olaf Scholz wyraził współczucie z rodzinami ofiar. Po raz kolejny opłakujemy Mannheim, po raz kolejny opłakujemy rodziny ofiar bezsensownego aktu przemocy - przyznał Scholz.
"Nie możemy się z tym pogodzić. Chciałbym z głębi serca podziękować wszystkim służbom ratunkowym. Naocznym świadkom życzę dużo siły, aby pogodzili się z tym, czego doświadczyli" - podkreślił kanclerz Niemiec w swoim wpisie na platformie X.
Współczucie dla ofiar, rannych i ich rodzin wyrazili też prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier oraz Friedrich Merz, lider bloku chadeckiego CDU/CSU i najprawdopodobniej przyszły kanclerz Niemiec.
"Moje myśli są z ofiarami i ich rodzinami" - napisał Merz na X. "Ten incydent - podobnie jak straszne akty (przemocy) z ostatnich kilku miesięcy - jest pilnym przypomnieniem: musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby im zapobiec" - oświadczył lider chadecji. Jego zdaniem Niemcy muszą znów stać się bezpiecznym krajem.
W poniedziałek mężczyzna wjechał samochodem w tłum ludzi w centrum Mannheim. Dwie osoby zginęły, a wiele innych zostało rannych. Podejrzany sprawca to 40-letni obywatel Niemiec. Został aresztowany. Obecnie nie jest jasne, czy tragiczne w skutkach zdarzenie w Mannheim było nieszczęśliwym wypadkiem, czy aktem terroru.
Wcześniej w Mannheim, w maju 2024 r., zamachowiec zabił nożem policjanta i ranił pięć innych osób.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ szm/