Minister obrony Litwy, Dovile Sakaliene podkreśliła w rozmowie z PAP, że jej kraj robi „wszystko, co w jego mocy”, aby zapewnić bezpieczeństwo wschodniej granicy i by rosyjska armia nigdy nie mogła naruszyć granic kraju. Przesmyk Suwalski to tylko jeden z newralgicznych obszarów - podkreśliła.


„Wszyscy doskonale rozumiemy, że jeżeli nasza granica, jeżeli terytorium NATO zostałaby pogwałcone w którymkolwiek punkcie, nastąpiłby efekt domina. Przesmyk Suwalski to tylko jeden z obszarów, który musi być chroniony” - powiedziała.
Zwiększanie wydatków zbrojeniowych przez Polskę, Litwę i inne państwa regionu wysyła do Moskwy mocny sygnał, że „działamy serio, że szybciej wzmacniamy nasze siły zbrojne, rozbudowujemy przemysł zbrojeniowy, żeby bardzo poważnie wzmocnić możliwości obronne” - powiedziała.
Sakaliene stwierdziła w rozmowie z PAP, że obecnie na potrzeby obronne Litwa przeznacza 4 proc. PKB, a od przyszłego roku - 5,5 proc. PKB. Przyspieszono też tworzenie narodowej dywizji - znaczącego rozbudowania struktur litewskich sił lądowych. Ma ona być w pełni funkcjonalna do 2030 r. „Poprzednio planowano ten etap na 2040 r., ale to naturalnie o wiele za późno” - powiedziała.
Do 2030 roku dywizja zostanie wyposażona „w czołgi z pojazdami wsparcia, gąsienicowe i kołowe bojowe wozy piechoty, systemy wyrzutni rakiet HIMARS, haubice, drony różnego zastosowania, sprzęt do walki elektronicznej, broń przeciwpancerną, broń strzelecką, radary wielozakresowe, transportery opancerzone i sprzęt logistyczny. Będziemy też kupować broń z Polski, w tym przeciwlotniczy zestaw rakietowy Piorun - myślę, że to bardzo dobra decyzja” - oświadczyła.
Litwa przyjęła też ambitny program rozwijania infrastruktury wojskowej. „Mamy do zrealizowania ponad 700 projektów infrastrukturalnych, z których ponad 400 jest związanych ze stacjonującą w kraju niemiecką brygadą, „która osiągnie pełną zdolność operacyjną w 2027 r.” - powiedziała.
Minister przypomniała, że zgodnie z planami resortu obrony Litwa chce w ciągu kolejnych pięciu lat mieć 20 tys. żołnierzy zawodowych. „Jestem przekonana, że musimy również lepiej wykorzystywać naszych rezerwistów” - powiedziała, dodając, że odwiedziła Finlandię i Izrael, których armie silnie opierają się na rezerwistach. „Litwa będzie stosować niektóre rozwiązania stosowane w tych krajach” - zapowiedziała.
„Finlandia nigdy nie zrezygnowała z obowiązkowej służby wojskowej” - przypomniała minister - a „Litwini bardzo pozytywnie postrzegają fińskie rozwiązania. Większość społeczeństwa popiera obowiązkową służbę wojskową dla mężczyzn, mniejszość - taką samą służbę dla kobiet. Zwolennikami dobrowolnej służby wojskowej dla kobiet jest również większość społeczeństwa” - powiedziała.
Jak dodała, Litwa chciałaby jak najszybciej zacząć pełny pobór do wojska, jednak na drodze stoją problemy z infrastrukturą. Mimo to w ciągu dwóch lat Wilno chce zwiększyć liczę poborowych o połowę - z ok. czterech do sześciu tysięcy. „Rozwijamy też towarzystwo strzeleckie, paramilitarną organizację i widzimy, że cieszy się coraz większym zainteresowaniem”.
W ocenie Sakaliene region „znajduje się obecnie w nieco innej sytuacji geopolitycznej niż kilka lat temu. Z powodu Szwecji i Finlandii (agresja Rosji na Ukrainę podważyła założenia polityki obronnej Szwecji i Finlandii, oba kraje przystąpiły do NATO - PAP) Kaliningrad jest teraz raczej problemem Rosji niż naszym” - oceniła.
„Żyjemy w sąsiedztwie Rosji. Byliśmy okupowani przez imperium carskie i przez Związek Radziecki. To zostawia blizny. Każdy wie, co by się działo, gdyby rosyjscy żołnierze przekroczyli naszą granicę po raz trzeci” - powiedziała, wyznając, że sama pochodzi z rodziny represjonowanej w czasach ZSRR. „Moja babcia została zesłana na Syberię z wyrokiem 10 lat, moja matka tam się urodziła i ledwie przetrwała, moja ciotka była torturowana” - stwierdziła. „Niepokój społeczny bierze się z tych wspomnień, a Rosja stara się nieustannie podtrzymywać ten lęk”.
Za takie działanie uznaje między innymi opublikowanie przez Rosję monografii o historii Litwy, w której autorzy - wśród których jest także minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow - „dowodzą, że Litwini w sumie nie istnieją, są Słowianami”.
„Rosja stara się wzbudzać strach w całej Europie. Ataki propagandowe zmieniły się w kinetyczne w całym regionie. To budzi naturalny niepokój. Jednocześnie jednak z badań opinii publicznej wiemy, że ludzie widzą, że nasza armia się wzmacnia, że inwestujemy w obronność, że trwają nasze wspólne, regionalne działania i że mimo pojawiających się stresujących narracji ta współpraca działa” - oceniła.
Litewskie społeczeństwo dostrzega, „że państwa bałtyckie, Polska, Niemcy, teraz również Wielka Brytania są aktywne”. Armia jest instytucją „darzoną największym zaufaniem, społeczeństwo wspiera zwiększanie budżetu obronnego. Jest jasne, że zrobimy wszystko co konieczne i że nie pozwolimy na to, by rosyjscy żołnierze przekroczyli nasze granice po raz trzeci. To się już nie powtórzy” - podkreśliła minister.
Mikołaj Małecki i Olena Skwiecińska (PAP)
mml/ os/ mow/