Rynkowi analitycy są przekonani, że na majowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej zapadnie decyzja o obniżeniu stóp procentowych. Dywagacje dotyczą w zasadzie jedynie tego, czy cięcia będą ostre i szybkie, czy też łagodniejsze, ale rozwleczone w czasie.


Od października 2023 roku stopy procentowe w Narodowym Banku Polskim pozostają bez zmian, ze stawką referencyjną na poziomie 5,75%. Jutro to ma się zmienić. 20 z 21 ekonomistów ankietowanych przez PAP spodziewa się redukcji kosztów kredytu. Rynkowy konsensus zakłada cięcie od razu o 50 punktów bazowych, czyli do 5,25% w przypadku stopy referencyjnej.


Byłaby to pierwsza zmiana polityki pieniężnej od jesieni 2023 roku. Wtedy w ramach „przedwyborczych cięć” RPP najpierw zszokowała rynek niezapowiedzianym i aż 75-puntkowym cięciem, a miesiąc później dołożyła kolejne 25 pb. Po wyborach parlamentarnych ten obniżek został zakończony. Na 17 kolejnych posiedzeniach z rządu Rada stóp już nie zmieniała.
RPP ulegnie politycznym i ekonomicznym naciskom?
Jeszcze 27 marca prezes NBP i przewodniczący RPP Adam Glapiński mówił, że „obecnie nie ma podstaw do zmiany stóp procentowych”. Ale już tydzień później podczas kwietniowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński gwałtownie zmienił optykę na politykę monetarną i zadeklarował się jako „gołąb na czele gołębi” (to analogia do jego wystąpienia z marca ’22, gdy określił się mianem „jastrzębia na czele jastrzębi”).
- Jeśli rząd podjąłby decyzje, że np. ceny energii nie wzrosną to byłym skłonny do bardziej odważnej decyzji np. 0,5 p. proc., a na początku przyszłego roku powtórzyć 0,5 p. proc. I na tym stop – tak do perspektyw obniżek stóp procentowych odniósł się sternik polskiej polityki monetarnej.
Ta nagła zmiana decyzji nastąpiła po całej serii nacisków politycznych na Radę Polityki Pieniężnej. Do obniżenia stóp procentowych wzywali prezydenccy kandydaci z obu stron POPiS-u. Cięć domagał się także biznes oraz bankowi ekonomiści. Ci ostatni jeszcze niedawno zakładali jednak, że poluzowanie polityki pieniężnej NBP nastąpi najwcześniej w drugim półroczu.
Przemianę w monetarnych „gołębi” przeszli też do niedawna jedni z najtwardszych „jastrzębi”. - Myślę, że w maju Rada będzie testować, czy istnieje większość dla zmiany parametrów polityki pieniężnej, czyli obniżenia poziomu stóp procentowych i skali tego obniżenia. W grę wchodzą w gruncie rzeczy dwa warianty: 25 punktów bazowych i 50 punktów bazowych - powiedział Przemysław Litwiniuk. W bardzo podobnym tonie wypowiedział się Ludwik Kotecki. - Można już nie udawać - wygląda na to, że w maju rzeczywiście Rada nie będzie dyskutować czy obniżyć stopy procentowe, tylko będzie rozmawiać o dwóch rzeczach - o skali obniżki majowej i o tym, czy będzie to jednorazowe dostosowanie czy to początek cyklu obniżek – zaznaczył członek RPP.
„Ostatnią Mohikanką” bardziej restrykcyjnej polityki monetarnej pozostała już tylko Joanna Tyrowicz, która w marcu tradycyjnie już domagała się… podwyżki stóp procentowych o 200 pb.
Niższa inflacja pozwoli na niższe stopy. Ale o ile niższe?
Wydaje się, że faktyczna decyzja o poluzowaniu polityki monetarnej w Polsce już zapadła. Teraz ustalane będą jedynie kwestie taktyczne. Większość analityków przychyla się do scenariusza, że czekają nas dwa ostre cięcia po 50 pb. każde. Ekonomiści Pekao uważają , że Rada w maju i czerwcu zetnie stopy łącznie o 100 pb., a później przejdzie w stan oczekiwania i na kolejne obniżki stóp poczekamy do przyszłego roku.
- Oczekujemy, że w maju stopa referencyjna zostanie obniżona o 50 pb. do poziomu 5,25 proc. Przemawiają za tym nie tylko dane inflacyjne, ale również stopniowa normalizacja sytuacji na rynku pracy – uważają ekonomiści Citibanku.
Problem jednak w tym, że nie do końca wiadomo, co wywołało tak nagłą zmianę w retoryce członków RPP. Tylko po części to „zgołębienie” Rady można zrzucić na karb niższej od oczekiwań inflacji CPI. Ta ostatnia nie przebiła poziomu 5% i w kwietniu spadła z „płaskowyżu” na wysokości 4,9%, obniżając się do 4,3%. Była to jednak przede wszystkim zasługa wygasania efektu niskiej bazy (tj. podwyżki VAT-u na żywność z 0% do 5%) oraz globalnego spadku cen paliw. Oba efekty powinny prowadzić do obniżania się rocznej dynamiki CPI także w kolejnych najbliższych miesiącach. A w lipcu dojdzie do tego wygaśnięcie efektu zeszłorocznego skokowego wzrostu taryf na energię i gaz.
Nadal jednak najnowsza (tj. marcowa) projekcja inflacyjna Narodowego Banku Polskiego nie zakłada, aby inflacja CPI znalazła się w 2,5-procentowym celu przed rokiem 2027. Zgodnie z centralną ścieżką projekcji, inflacja w 2025 r. ma wynieść 4,9 proc., w 2026 r. – 3,4 proc., a w 2027 r. – 2,5 proc.
- Stopy procentowe niższe o ok. 1 pkt proc. w horyzoncie dwuletnim przekładają się na inflację wyższą o około 0,7 pkt. proc. dwa lata później. Ta prosta relacja nie zależy od konkretnego poziomu stóp rynkowych. Dodatkowe 0,7 pkt. proc. oznacza, że w 2027 r. jesteśmy poza górnym pasmem odchyleń od celu. (...) W świetle marcowej i licznych poprzednich projekcji jakakolwiek obniżka dzisiaj to jest odejście od mandatu i szkodzenie polskiej gospodarce - powiedziała w kwietniu cytowana przez DGP Joanna Tyrowicz.
O ile ekonomiści różnią się w prognozach względem przyszłej inflacji, to panuje zgoda, że nieprędko zobaczymy inflację CPI w ramach 2,5-procentowego celu NBP. Jest natomiast szansa, że dzięki tańszym paliwo i przedłużeniu administracyjnego „mrożenia” cen energii elektrycznej spadnie ona w okolice górnego dopuszczalnego poziomu odchyleń (+/- 1 pkt. proc.) wokół 2,5 proc. celu. Nadal jednak oznaczałoby to stan utrzymywania się podwyższonej inflacji w Polsce, który – ze „statystyczną” przerwą wiosną 2024 roku – trwa już przeszło 5 lat.
Tradycyjnie już znamy dzień, ale nie godzinę publikacji decyzji RPP. Zwykle pojawia się on między godziną 14:00 a 16:00. Ta druga godzina wyznacza planowany moment publikacji oficjalnego komunikatu po posiedzeniu Rady. Ale w przeszłości zdarzało się, że nie był on dotrzymywany. Oprócz samej decyzji i jej uzasadnienia bardzo ważny będzie ton czwartkowej konferencji prezesa Glapińskiego.
- Konferencja prasowa prezesa NBP po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej w tym tygodniu może nie być wystarczająco gołębia, aby utrzymać agresywne oczekiwania rynku odnośnie zakresu obniżek kosztu pieniądza - ocenili ekonomiści ING Banku Śląskiego. Szef Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński już nie raz „okiwał” rynek i przyzwyczaił nas do swojej nieprzewidywalności.