Po silnej reakcji dolara na zwycięstwo Donalda Trumpa ślad pozostał jedynie na historycznym wykresie. Wystarczyło osiem godzin, by amerykańska waluta odrobiła wszystkie straty poniesione dzisiejszej nocy.


Inwestorzy do decyzji Amerykanów podeszli z bardzo gorącymi głowami. Gwałtowne przeceny obserwowano rano zarówno na giełdach, jak i na dolarze. Około godziny 6 na parze z euro "zielony" tracił blisko 3%. Później jednak, podczas gdy Amerykanie odsypiali ten ważny dla ich historii dzień, handlujący Europejczycy uspokoili sytuację na tyle, że chwilę po 14:00 eurodolar znajdował się już na minusie. Dolar w około osiem godzin odrobił więc poważną stratę. "Zielony" umacnia się już także m.in. do złotego (+0,5%), funta (+0,1%) czy franka (+0,1%).
Wydaje się więc, że nad ranem rynki po prostu przereagowały. Wyjście dolara ponad kreskę może również sugerować, że nieco osłabły obawy związane z radykalnymi ruchami prezydenta-elekta. Podczas kampanii media głównego nurtu bombardowały Amerykanów materiałami uderzającymi w Trumpa, teraz wydaje się, że prezydenturę Trumpa zaczęto analizować nie w kontekście rywalizacji z Clinton, a w kontekście rzeczywistego wpływu na Stany Zjednoczone. Za umacniającym się dolarem przemawiają także oczekiwania związane z grudniowym posiedzeniem Rezerwy Federalnej. Według FedWatch Toll szanse na pierwszą od roku podwyżkę wynoszą obecnie 71,5%.
Strat z kolei nie odrobiła inna mocno poturbowana w nocy waluta - meksykańskie peso. Po gwałtownej przecenie, która dokonywała się wraz z informacjami o zgarniającym kolejne ważne stany Trumpie, przedpołudnie przyniosło lekkie odreagowanie na parze peso z dolarem. Na rynku pojawiły się również plotki, że meksykańskie władze mogą zdecydować się na solidną, sięgającą minimum 75 punktów bazowych podwyżkę stóp procentowych. Gdy chwilę przed 15:00 stało się jasne, że póki co taki ruch wykonany nie zostanie, peso dotknięte zostało drugą falą wyprzedaży. Obecnie notowania USD/MXN rosną o blisko 10%.
Dz
ReklamaAdam Torchała