"Jeśli USA albo syjonistyczny reżim (Izrael) rozpoczną taką wojnę, to Iran obierze za cel ich interesu, bazy i siły (zbrojne), gdziekolwiek się one znajdują i kiedykolwiek uzna to za konieczne" - oznajmił Nasirzadeh w wywiadzie dla irańskiej telewizji państwowej.
Jemeńscy bojownicy Huti zaatakowali w niedzielę rano rakietą balistyczną lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie, a Netanjahu zapowiedział wkrótce potem więcej ataków na rebeliantów i podkreślił jednak, że odpowiedź na ataki Huti nie będzie jednorazowym atakiem.
Nasirzadeh powiedział, że Huti podejmują swe operacje niezależnie od Teheranu, co - jak wyjaśnia Reuters - jest oficjalnym stanowiskiem powtarzanym przez irańskie władze. Minister dodał, że Iran "nie jest wrogo nastawiony do sąsiednich państw".
Wcześniej w niedzielę tamtejsze media poinformowały, że Iran wyprodukował nową rakietę balistyczną na paliwo stałe; pocisk nazwany Kasem Basir ma zasięg 1,2 tys. km.
Pod koniec kwietnia minister spraw zagranicznych Iranu Abbas Aragczi zagroził, że każdy atak na Iran spotka się z natychmiastową odpowiedzią. Reuters zinterpretował te słowa jako odpowiedź na sugestie ze strony izraelskich władz, że w nadchodzących miesiącach mogą dokonać ataków na irańskie obiekty nuklearne. Netanjahu ponowił wtedy apel o likwidację całej infrastruktury nuklearnej Iranu.
Wspierani przez Iran Huti od wybuchu wojny w Strefie Gazy atakują Izrael rakietami i dronami. Większość pocisków odpalanych z Jemenu jest zestrzeliwana, nie powodując ofiar i nie czyniąc strat. (PAP)
fit/ kar/
arch.