Relokacja wojsk USA z Jasionki to decyzja planowa, a nie wyraz osłabienia obecności Amerykanów w Polsce – powiedział PAP doradca szefa MON, gen. Mieczysław Bieniek. Ocenił, że relokacja w żadnym razie nie oznacza zmiany priorytetów USA dotyczących obecności w Europie Środkowo-Wschodniej.


Dowództwo armii USA w Europie i Afryce (USAREUR-AF) ogłosiło relokację części personelu i sprzętu z podrzeszowskiego lotniska w Jasionce do innych baz w Polsce. Jak zaznaczono w oficjalnym komunikacie, jest to krok planowy, mający na celu optymalizację działań i zwiększenie efektywności operacyjnej amerykańskich sił zbrojnych w regionie. Decyzja ta wywołała spekulacje o możliwym zmniejszeniu obecności wojskowej USA w Polsce.
"Wszystkie histeryczne głosy w tej sprawie są nieuprawnione. Amerykanie nie wycofują się z Europy, to jest po pierwsze. Po drugie, baza w Jasionce jest dzisiaj zmniejszana, ale to nie znaczy, że Amerykanie się wycofują z Polski" - powiedział PAP gen. Bieniek.
Ocenił przy tym, relokacja, długo wcześniej planowana przez amerykańską armię, nie świadczy o żadnej zmianie w priorytetach USA wobec wojskowego wsparcia Ukrainy i obecności w Europie Środkowo-Wschodniej.
Przypomniał też, że relokacja dotyczy wyłącznie przeniesienia sił do innych, już istniejących baz wojskowych w Polsce. "Pamiętajmy, że te siły amerykańskie wycofują się do baz w Polsce, a baz takich mamy wiele na terenie naszego kraju" – zaznaczył. Równocześnie zapewnił, że rola lotniska w Jasionce pozostaje istotna. "Natomiast Jasionka zostaje dalej hubem i jest dobrze zabezpieczona logistycznie i tam ona spełnia swoje warunki, jeśli chodzi o zaopatrzenie Ukrainy w sprzęt" – wyjaśnił.
Gen. Bieniek zaapelował o zachowanie spokoju. "Nie ma sensu kreować paniki. Amerykanie zostają w polskich bazach, w Europie. Pamiętajmy, że mają zbyt wiele interesów, jeśli chodzi o geopolitykę, o strategię, o interesy gospodarcze. Amerykanie zawsze byli i będą w Europie" - oświadczył.
Ekspert: Relokacja wojsk z Jasionki nie oznacza zmniejszenia obecności USA w Polsce
Decyzja o przeniesieniu wojsk USA z Jasionki nie oznacza zmniejszenia ich obecności w Polsce – powiedział PAP prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Zbigniew Pisarski. Zwrócił uwagę m.in. na aspekt ekonomiczny podkreślając, że Polska jest szczodrym gospodarzem dla żołnierzy USA.
Dowództwo armii USA w Europie i Afryce (USAREUR-AF) ogłosiło relokację części personelu i sprzętu z podrzeszowskiego lotniska w podrzeszowskiej Jasionce do innych baz w Polsce. Jak zaznaczono w oficjalnym komunikacie, jest to krok planowy, mający na celu optymalizację działań i zwiększenie efektywności operacyjnej amerykańskich sił zbrojnych w regionie. Decyzja ta wywołała spekulacje o możliwym zmniejszeniu obecności wojskowej USA w Polsce.
"Relokacja żołnierzy USA z Jasionki była planowana wcześniej i została ona w tej chwili po prostu zrealizowana – nie ma w tym nic nadzwyczajnego. A dodatkowo można powiedzieć, że nastąpiło nawet wzmocnienie obecności wojsk sojuszniczych na terenie Polski, bo nie tylko, że te wojska amerykańskie pozostają na terenie naszego kraju, to jeszcze dodatkowo przyjmujemy m.in. żołnierzy norweskich" – powiedział Pisarski.
W jego ocenie, nie mamy do czynienia z redukcją obecności wojskowej USA, a raczej z jej nową konfiguracją. "W związku z czym można powiedzieć, że obecność wojsk sojuszniczych na flance wschodniej w Polsce po prostu wzrasta. A to, że zmienia się ich struktura, oznacza ewentualnie, że zmieniają się akcenty w relacjach transatlantyckich" - wyjaśnił.
Zdaniem Pisarskiego, to właśnie europejscy sojusznicy – w obliczu zmian politycznych w USA – coraz bardziej angażują się w budowanie wspólnego bezpieczeństwa. "To oczywiste, że chcą też i oni pokazać swoją aktywność i wsparcie dla bezpieczeństwa całej Europy" - zaznaczył.
Prezes Fundacji Pułaskiego podkreślił też aspekt ekonomiczny. "Polska jest bardzo szczodrym gospodarzem dla żołnierzy amerykańskich i właściwie wszystkie koszty łącznie z żołdem dla żołnierzy amerykańskich, którzy stacjonują na terenie Polski, są pokrywane przez polskiego podatnika. Z tego względu ewentualne wycofanie wojsk USA oznaczałoby nie tylko wzrost kosztów dla Waszyngtonu, ale i spadek wiarygodności sojuszniczej USA wobec Europy" - mówił Pisarski.
Ekspert zwrócił również uwagę na propagandowy kontekst relacji z Rosją. "Mógłbym więcej powiedzieć na ten temat, ale trochę mi nie wypada, ponieważ jestem w Waszyngtonie i świeżo po rozmowach w Departamencie Stanu USA i wiem, że ten dysonans w komunikacji nie jest przypadkowy. Mimo to mogę zapewnić, że dużo dezinformacji wprowadzają intencjonalnie do debaty publicznej Rosjanie, którzy opisują nieistniejącą rzeczywistość" - zaznaczył.
"Widać wyraźnie, że działania Rosji nakierowane są m.in. na umniejszanie wiarygodności Amerykanów względem ich sojuszników z Europy" - dodał. Dlatego – jak podsumował ekspert – choć relokacja wojsk z Jasionki może rodzić spekulacje, w rzeczywistości nie grozi to dotychczasowej sojuszniczej obecności NATO w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. (PAP)
nno/ mrr/ mhr/
nno/ mrr/ lm/