40 tys. ludzi może mieszkać w samowystarczalnym energetycznie mieście, które pływa i jest odporne na zmiany klimatyczne, które niepokoją szczególnie Wenecję, a więc podnoszenie się poziomu wody. Dogen City to projekt japońskiej firmy N-Ark.


Dogen City to pływająca jak na razie utopia o obwodzie 4 km. Jak zaznaczają twórcy z, postrzegając swój pomysł jako morską wersję SpaceX Elona Muska:
Dogen CIty to koncepcja miasta, która łączy w sobie medycynę, żywność i mieszkania. Oprócz opieki zdrootnej, zapewnia bowiem turystykę medyczną. Staramy się promować innowacje morskie i pokazać, że mają taką samą przysłość, co inwestycje w podbój kosmosu. Chcemy razem z firmami, rządami i uniwersytetami tworzyć nową oceaniczną przysłość.
I być może stąd ten flirt z miejscem startu i lądowania dla rakiet. To jednak nie wszystko. Dogen City ma się skupić głównie ma medycynie, wiec będzie tu zaawansowane laboratorium do analizy krwi i chirurgii robotycznej. By to wszystko pomieścić, miasto zaprojektowano tak, że składa się z trzech części:
- To pierścień zewnętrzny, w którym umieszczone byłyby główne budynki mieszkalne oraz urządzenia do dostarczania wody i energii oraz odprowadzania ścieków; Tuż nad wodą mają unosić się apartamenty, a ponad nimi - scieżka spacerowa z lokalami użytkowymi tj. restauracje czy kawiarnie;
- To wnętrze pierścienia, w którym znajdowałyby się pływające budynki zdolne się przemieszczać, a więc prosta w aranżacji i co ważniejsze - można byłoby ją zmieniać, dostosowując do potrzeb;
- Pod powierzchnią wody znalałoby się centrum danych, które byłoby naturalnie chłodzone przez otaczającą je wodę morską i ośrodki badań medycznych.


Zewnętrzna rama miasta ma kształt kadłuba statku, co będzie pomagało zmierzyć się z wysokimi falami, a nawet, jak twierdzą projektanci, tsunami. 10 tys. mieszkańców mogłoby stale mieszkać na sztucznej wyspie, dodatkowo ma gościć 30 tys. ofiar klęsk żywiołowych i uchodźców klimatycznych w pływających hotelach.
Idea opiera się na smart city, tylko przez wodę czas dotarcia do miejsc wydłużono z 15 minut do godziny. Wśród obiektów rozsianych po samym mieście znajdziemy stadion, parki, szkoły, cmentarze czy miejsca modlitwy. Nie zabraknie też pól uprawnych, które będą zaopatrywać miasto w świeże warzywa. Ich produkcja ma być oparta o morską wodę.


Każdego roku zużywałoby 2 mln litrów wody i generowałoby ponad 3 tys. ton śmieci. Z drugiej jednak strony samo wyprodukowałoby prawie 7 tys. ton żywności i 22,265 GW mocy. Wśród użytych źródeł energii dominują te naturalne - panele słoneczne i turbiny.
Jak na razie wstępne dane mówią o zakończeniu inwestycji w 2030 roku. Nie ujawniono jednak ani choć szacunkowego kosztu, ani lokalizacji, w której miasto miałoby powstać.


Nie jest to pierwsza koncepcja (nawet poza Noego) pływającej osady. Włoska firma Luca Curci Achitects i brytyjska Tima Fu Design zaproponowała podobne dla 50 tys. osób.
The Line. Kontrowersyjne 170-kilometrowe miasto Saudyjczyków

Futurystyczne idealne miasto czy ziszczenie najgorszych koszmarów urbanistów? The Line to nowy projekt Saudyjczyków, który można albo pokochać, albo nienawidzić. Planują oni zbudować miasto w formie jednego budynku o długości 170 km. Elewacja zewnętrzna ma być zrobiona z luster, by odbijać pejzaż wokół - pustynię. The Line mógłby nosić przydomek "kiedy ma się za dużo pieniędzy z ropy".
***
Popkultura i pieniądzew Dz,czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.