Dziś trudno sobie wyobrazić konto bankowe bez dostępu do internetu. Choć samodzielne zarządzanie finansami przez internet jest w Polsce dostępne już od kilkunastu lat, nie zawsze było tak funkcjonalne i przystępne.


Pierwsze konto z dostępem przez internet zaproponowano Polakom 18 października 1998 r. w Łodzi. Od tego czasu banki znacznie rozwinęły skrzydła w dziedzinie technologii i oddają w ręce użytkowników zaawansowane narzędzia do kontroli własnego wirtualnego portfela. Postanowiliśmy przybliżyć drogę do współczesnej idei internetowego konta bankowego od czasu jego wprowadzenia w Polsce.
Szybki rozwój bankowości internetowej
Inicjatorem bankowości dostępnej na domowym komputerze był Powszechny Bank Gospodarczy w Łodzi, który jako pierwszy udostępnił wirtualny oddział w Polsce. Rozwiązanie PBG było jednak bardzo ułomne, ponieważ obsługa klienta prowadzona była przez specjalnie do tego powołane wirtualne oddziały, a do konta nie wydawano kart płatniczych. Klienci mogli więc co najwyżej na takie konto przelać pieniądze, a następnie przekazać je dalej. Biorąc pod uwagę nie najniższe ceny takiej wygody, konto nie było zbyt kuszącą propozycją.


Ostatecznie PBG został przejęty przez Bank Pekao. Pierwsze kroki jaki postawiono w tej dziedzinie szybko znalały naśladowców, a w 2000 roku powołano do życia wyłącznie internetowy bank – mBank, który dziś zdobył pozycję w Po mBanku, rok później, pojawiło się także Inteligo oraz Volkswagen Bank direct. To co wyróżniało ofertę było ograniczenie opłat za prowadzenie konta i znaczne usprawnienie jego obsługi. Na koniec XX w. Polacy mogli już swobodnie wnioskować o przyznanie karty płatniczej do tanich kont internetowych.
Ile czasu potrzebowała bankowość internetowa by na stałe zagościć w świadomości klientów? Wystarczyło ok. 8 lat, by zaczęło z niej aktywnie korzystać 5 mln Polaków, czyli 13 proc. ludności kraju ogółem. Do 2011 r. wartość ta się podwoiła, a dziś z banku w internecie korzysta ok. 13,5 mln (35 proc. ludności) klientów indywidualnych.
Upadek alternatyw
W międzyczasie rozwijał się także alternatywny system zarządzania swoimi pieniędzmi z domu. Home banking wiązał się z instalacją specjalnego oprogramowania na komputerze klienta, dzięki któremu mógł dysponować swoimi środkami zgromadzonymi na koncie i realizować transakcje. Do połączenia z systemem wystarczyło połączenie telefoniczne, jednak korzystać z niego można było tylko z tego komputera, na którym został zainstalowany. Pierwszy taki system w Polsce wprowadził Bank Rozwoju Eksportu na początku lat 90-tych.
Kroki milowe w polskiej bankowości internetowej |
|
Źół: Opracowanie Dz |
Rozwiązaniem, które z perspektywy czasu wydaje się nie tylko zabawnym, ale i niebezpiecznym, był teletext banking – w Polsce praktykowane tylko przez Invest Bank. Klient poprzez połączenie z infolinią otrzymywał numer strony telegazety, na którym mógł sprawdzić stan swojego konta oraz historię transakcji przez kilka minut. Problem polegał na tym, że powyższa strona była dostępna dla wszystkich – istniało więc duże ryzyko, że ktoś przypadkowo mógł mieć dostęp do danych finansowych sprawdzającego swoje konto.
Z takimi rozwiązaniami było jednak jak z czekami – w Polsce nie zdążyły się przyjąć, ponieważ szybko wyparła je bardziej zaawansowana bankowość internetowa – nie wymagająca specjalnego oprogramowania oraz bezpieczniejsza.
Bankowość 2.0
Ostatnie kilka lat to nie tylko rozwój bankowości internetowej pod względem liczby użytkowników, ale także funkcjonalności. Niektóre serwisy transakcyjne bardziej przypominają dziś profil użytkownika na portalu społecznościowym, niż proste systemy do realizacji przelewów.
Ikoną współczesnej bankowości stało się udostępnienie klientom centrum zarządzania finansami – obecnie już nie tylko da się sprawdzić stan konta i zrobić przelew, ale także sporządzać analizy wydatków i wpływów na konto. Meritum Bank wprowadził takie rozwiązanie jako pierwszy w Polsce. Banki zaczęły także ułatwiać dokonywanie przelewów osobom, których numerów kont nie znamy. Są to między innymi przelewy znajomym na portalu społecznościowym Facebook (Alior Sync, 2012 r.) czy na numer telefonu (PKO BP).
Banki udostępniły także z poziomu witryny internetowej w ramach czatów i rozmowy wideo z konsultantami. Wszystko po to, by ułatwić korzystanie z systemów – nie bez kozery wprowadzono także otwieranie ROR-ów przez przelew weryfikacyjny, co skróciło czas otwierania konta w innym banku do zaledwie kilkunastu minut – bez wizyty w oddziale, bez kuriera i podpisywania umowy.
Nie uniknięto także powrotu do starych pomysłów z bankowością w telewizorze. Współczesne urządzenia są wyposażone w systemy operacyjne, a szczytem zaawansowania nie jest już telegazeta. Implementacja takich funkcji jest zatem znacznie prostsza i przede wszystkim bezpieczniejsza. Klienci jednak kolejny raz pokazali, że na ekranie telewizora bankować nie chcą, czego efektem jest wycofanie się z tego pomysłu BZ WBK. Niewykluczone jednak, że rozwój internetu rzeczy skusi bankowców do ponownych prób implementowania serwisu transakcyjnego do telewizora czy lodówki.
Podchody do bankowości 3.0?
Aktualnym celem rozwoju bankowości internetowej jest wystarczające jej zabezpieczenie. Ciągłe ataki hakerskie i próby wyłudzenia danych spędzają sen z powiek i bankowcom, i ich klientom. Wprowadzanie nowych funkcjonalności i kanałów obsługi jest jednak ciągle rozwojowym kierunkiem, czego dowodem jest rosnąca popularność bankowości mobilnej.