Start poniedziałkowych notowań na giełdach akcji w Polsce i Rumunii odznaczył się wyraźnymi zmianami głównych indeksów, co można łączyć z reakcją inwestorów na wyniki wyborów prezydenckich, jakie w niedzielę odbyły się w tych krajach. W Portugalii natomiast wybierano parlament, ale tam kapitał w mniejszym stopniu odpowiedział na patową sytuację, jaką przyniosło głosownie na Półwyspie Iberyjskim.


Na wstępie warto zaznaczyć, że na rynkach finansowych ogólne nastroje uległy nieco pogorszeniu. Co prawda Wall Street w ubiegłym tygodniu odznaczyło się mocnymi wzrostami, ale po tym jak agencja ratingowa Moody’s obniżyła w piątek rządowi USA najwyższą ocenę kredytową, kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy traciły w poniedziałek w okolicach 1 proc. Główne indeksy w Europie, jak DAX, CAC40, FTSE100, EuroStoxx50 były notowane pod kreską w granicach 0,5 proc.
Znacznie większe odchylenia głównych indeksów od piątkowego zamknięcia były notowane w Polsce i Rumunii, gdzie w piątek odbyły się wybory prezydencie – odpowiednio I i II tura. WIG20 z Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie tuż po otwarciu tracił nawet około 1,7 proc., wyłamując się z ponad tygodniowej konsolidacji wokół poziomu 2800 pkt. Ҿł岹 szła w ślad za osłabieniem złotego.


Reakcję inwestorów nie należy rozumieć przez pryzmat wyników dwójki głównych kandydatów, z których Rafał Trzaskowski z rządzącej koalicji obywatelskiej znalazł się przed Karolem Nawrockim popieranym przez opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość, ale przede wszystkim pozycjonowania się pod wybory drugiej tury, na bazie osiągnięć pozostałych kandydatów, z których dwójka przedstawicieli skrajnej prawicy (Mentzen, Braun), uzyskała wynik lepszy od startujących z ramienni partii, które głosował za wotum zaufania dla obecnego rządu (Zandberg, Hołownia, Biejat).
Dz
Aby lepiej zrozumieć zachowanie inwestorów, warto wrócić do ostatniego artykułu w „The Economist”, w którym obecnie rządząca partia jest przedstawiana jako proeuropejska, liberalna w zakresie gospodarczym i bardziej atrakcyjna pod względem inwestycyjnym dla inwestorów. Jednak bardzo dobry wynik skrajnej prawicy pozycjonuje Karola Nawrockiego w lepszej pozycji przed drugą turą niż Rafała Trzaskowskiego. Ewentualna wygrana pierwszego to kohabitacja premiera i prezydenta, dzielących władzę wykonawczą, co zdaje się negatywnie oceniać kapitał.
W południe wyprzedaż na WIG20 była jeszcze większa i indeks tracił ponad 2,5 proc., będąc relatywnie najsłabszym indeksem z głównych rynków w Europie. Drugi pod tym względem włoski FTSE MIB spadał o około 2 proc.
Powiększyły się też spadki na CAC40 (-0,75 proc.) i FSTE100 (-0,75 proc.). Niemiecki DAX na ich tle wyglądał lepiej, ze spadkiem o nieco ponad 0,1 proc. Wyraźniej traciły kontrakty terminowe na indeksy z Wall Street. Ten na Nasdaq100 spadał o przeszło 1,6 proc., na S&P500 oddawał ponad 1,2 proc.
Zachowanie na GPW jest spowodowane kilkoma czynnikami.
„Po pierwsze (...) obniżka ratingu w Stanach, w piątek była informacja od agencji z Wielkiej Trójki (…) Z drugiej strony były wyniki wyborów. Wydaje się, że są o tyle zaskoczeniem, że szanse na wygraną Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów nie są takie jednoznaczne, jak jeszcze wydawało się przed pierwszą turą" - ocenił Kozłowski w rozmowie z PAP Biznes. "Co ciekawe, jedna z firm bukmacherskich widzi wyższe podobieństwo wygranej Karola Nawrockiego. To jest zaskoczenie, jeżeli chodzi o scenariusze, które rozgrywali inwestorzy, czy mogli rozgrywać inwestorzy” - dodał.
Wydaje się, że okres osłabienia dolara dobiega końca. „Pytanie, czy rzeczywiście to jest słuszne założenie i dolar się może umacniać, a euro osłabiać, co też by wywierało presję na osłabienie złotego” - powiedział Kozłowski. „Otoczenie, jak i wyniki pierwszych wyborów zdają się być uwarunkowaniem do częściowej realizacji zysków na bankach, przynajmniej przez inwestorów zagranicznych” - dodał.
Z drugiej strony najmocniejszy w Europie był indeks BET z Giełdy Papierów Wartościowych w Bukareszcie. W poniedziałek rano i w południe jego notowania rosły o przeszło 3,7 proc., po tym jak w drugiej turze wyborów prezydenckich w Rumunii wygrał niezależny proeuropejski burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan, pokonując lidera radykalnie prawicowej partii AUR Georga Simiona. Indeks BET jest kluczowym wskaźnikiem kondycji rumuńskiego rynku akcji, który jednak w tym roku nie radził sobie najlepiej, także przez ciążący nad rumuńskim systemem politycznym kryzys, związany z unieważnieniem I tury zeszłorocznych wyborów prezydenckich, w których wygrał prawicowy radykał Calin Georgescu.


Spokojniej rano było na giełdzie w Lizbonie, gdzie tamtejszy indeks grupujący największe spółki portugalskiej giełdy tracił w granicach 0,5 proc., więc tak jak główne bazowe indeksy w Europie. W południe spadki przyspieszyły do ponad 1,1 proc. W Portugalii w niedzielę odbyły się przedterminowe wybory parlamentarne, w których co prawda wygrał centroprawicowy Sojusz Demokratyczny (AD), sprawujący władzę, ale ponownie nie uzyskując poparcia pozwalającego im na samodzielne rządzenie.
Wynik Sojuszu Demokratycznego (AD) oznacza, że sformowanie stabilnego rządu będzie trudne. Istotnym elementem tych wyborów jest znaczący wzrost poparcia dla prawicowej partii Chega, która stała się drugą siłą w parlamencie pod względem liczby mandatów, zrównując się z Partią Socjalistyczną (PS). Wynik ten może wpłynąć na przyszły kształt portugalskiej sceny politycznej, sygnalizując odchodzenie od tradycyjnego układu sił, w którym od 50 lat władzę dzieliły naprzemiennie AD i PS.