Spadła aktywność zawodowa kobiet, liczba urodzeń wzrosła w 2017 i zmalała w 2018 roku, a sytuacja części rodzin się pogorszyła. Takie wnioski płyną z raportu "Rodzina 500+ - ocena programu i propozycje zmian" przygotowanego przez Forum Obywatelskiego Rozwoju


W 2019 roku program kosztowałby 22 mld zł, a po zniesieniu progu dochodowego w 2020 roku jego koszty wzrosną do 41,2 mld zł. Autorzy podsumowali listę podatków, które rząd musiał wprowadzić, z uwagi na wydatki na 500+:
- podatek od instytucji finansowych, czyli podatek kredytów (4,6 mld zł),
- opłatę emisyjną (1,3 mld zł),
- opłatę recyklingową (1,4 mld zł),
- daninę solidarnościową (1,2 mld zł).
"Do 2020 roku planuje jeszczeznieść limit składek ZUS (5,2 mld zł), zlikwidować składki trafiające do OFE (3, 5 mld zł), oskładkować umowy cywilnoprawne (2,5 mld zł), wprowadzić pod taką lub inną nazwą „test przedsiębiorcy” (1,2 mld zł), podnieść akcyzę (1,1 mld zł), wprowadzić podatek cyfrowy (0,2 mld zł), a zmiany w specjalnych strefach ekonomicznych mają przynieść kolejne 1,1 mld zł. Ponadto kontynuowana ma być polityka mrożenia progów , co w okresie 2015-20 da 6,5 mld zł, oraz mrożenia płac w budżetówce, co przyniesie kolejne 9,2 mld zł" - czytamy w informacji prasowej.
Przeczytaj także
Wyniki pokazały, że w 2016 roku faktycznie urodziło się o około 13 tys. więcej dzieci niż rok wcześniej, w 2017 roku o prawie 20 tys. dzieci więcej. Autorzy podają, że przypisywanie tego sukcesu wyłącznie świadczeniu 500+ jest nieuzasadnione, ponieważ wpływ na to miały inne czynniki, jak na przykład: wysokość i zasady przyznawania ulg podatkowych na dzieci, kryteria dochodowe przy świadczeniach rodzinnych, zmiana dostępu do usług opiekuńczych i do opieki przedszkolnej.
Kolejnym celem programu był spadek ubóstwa. Według badań sprzed wprowadzenia 500+ ubóstwo wydatkowe w całej populacji powinno zostać zmniejszone w przedziale od 35 do 47 proc., a wśród dzieci w przedziale 75-100 proc. na skutek realizacji programu. W rzeczywistości stopa ubóstwa skrajnego rodzin spadła o 21 proc., zaś ubóstwa wśród dzieci do lat 18 o 41 proc.
"Świadczenie wychowawcze jest umiarkowanie efektywne w sensie redystrybucyjnym, jako że (według wyników symulacji) jedynie 37 proc. całego budżetu programu trafia do rodzin (relatywnie) ubogich. Na to, by zniwelować skrajne ubóstwo dzieci, potrzeba byłoby na to jedynie 12,4 proc. całkowitych rocznych kosztów programu. Wynik ten pokazuje, że całkowite zniesienie skrajnego ubóstwa dzieci – często przywoływane w polskim dyskursie publicznym jako cel programu 500+ – można osiągnąć, wydając ok. 1/8 obecnie wydawanej kwoty" - podają autorzy raportu.
Zdaniem ekonomistów program "Rodzina 500+" przyczynił się również do spadku aktywności zawodowej kobiet. Dzieje się tak, ponieważ kobiety w Polsce zarabiają mniej od mężczyzn i angażują dwukrotnie więcej czasu na opiekę nad dzieckiem. Problem ten dotyczy szczególnie rodzin o niskich dochodach, gdzie próg uprawnienia świadczenia na pierwsze dziecko sprawia, że zatrudnienie przestaje być tak atrakcyjne. Zmalała aktywność kobiet w wieku 25-33 lata, a wzrosła liczba biernych zawodowo z powodu opieki nad dziećmi. W opracowaniu czytamy, że szacuje się, że w ciągu roku od rozpoczęcia pierwszych wpłat w ramach programu od 91-10 tys. kobiet z jednym dzieckiem lub dwójką dzieci wycofało się z rynku pracy.
Następnym wnioskiem płynącym z analizy skutków programu "Rodzina 500+" jest zaniedbanie potencjalnie bardziej pożądanych przez społeczeństwo obszarów, jak ochrona zdrowia i edukacja.
"Program „Rodzina 500+” poprawił jakość życia wielu rodzin, ale nie ma przesłanek, by twierdzić, że dzięki niemu wzrosła istotnie i trwale dzietność. Spadek ubóstwa okazał się niższy, niż prognozowano, i można było go osiągnąć dużo niższym kosztem. Tym samym jeden z celów programu nie został zrealizowany, a drugi – tylko w pewnym stopniu (konieczne jest też podkreślenie, że postawione cele były bardzo ogólnie zarysowane, a w deklaracjach polityków partii rządzącej zmieniały się w czasie)" czytamy w raporcie.
Po co nam 500+? Przecież wystarczy nie kraść
Władza postanowiła uszczęśliwić nas kolejnym zasiłkiem. Jedni chwalą, inni krytykują. Jeszcze inni zastanawiają się, kto za to zapłaci i jak to wpłynie na gospodarkę. Są też tacy, którzy zamiast jałmużny wolą, aby rząd przestał ich okradać z uczciwie zarobionych pieniędzy.
Weronika Szkwarek