Premier Donald Tusk ocenił, że Andrzej Duda "nie skorzystał z okazji, by stanąć po stronie kobiet". Wdrażamy plan B - przekazał szef rządu. - Jeżeli osoby poniżej 18 r. ż. mogą współżyć, to dlaczego nie mogą się zabezpieczać - podkreśliła posłanka KO Kinga Gajewska. Już wcześniej zapowiadała to minister Izabela Leszczyna. Zamiast recepty od lekarza, wystarczy inny dokument.


W piątek na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta RP poinformowano, że prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę dotyczącą tabletki "dzień po". Jak dodano, podstawowym uzasadnieniem decyzji prezydenta jest wola poszanowania konstytucyjnych praw i standardu ochrony zdrowia dzieci.
"Jako Koalicja Obywatelska zrobimy wszystko, żeby kobiety mogły czuć się bezpiecznie. Prezydent zapowiadał, że będzie wetował wszystkie ustawy koalicji rządzącej, tak więc teraz czas na wprowadzenie planu B, o którym mówiła minister zdrowia Izabela Leszczyna" - powiedziała PAP posłanka KO Kinga Gajewska, komentując decyzję Dudy. Jej zdaniem "nie możemy tracić czasu i oglądać się za prezydentem".
Minister zdrowia zapowiedziała 14 marca, że - w przypadku prezydenckiego weta - resort zdrowia zastosuje "plan B" - pigułka "dzień po" będzie dostępna bez recepty od 1 maja w ramach recepty farmaceutycznej. Resort wprowadzi zmiany rozporządzeniem.
Prezydent nie skorzystał z okazji, żeby stanąć po stronie kobiet. Wdrażamy plan B.
— Donald Tusk (@donaldtusk)
Gajewska odniosła się też do uzasadnienia prezydenta, który tłumaczył swą decyzję wolą poszanowania konstytucyjnych praw i standardu ochrony zdrowia dzieci. "Jeżeli osoby poniżej 18 r. ż. mogą współżyć, to dlaczego nie mogą się zabezpieczać" - zwróciła uwagę posłanka. "Natomiast jeśli chodzi o wdrażanie planu B, to jest to rozwiązanie tymczasowe. Aby postulaty kobiet zostały w pełni zrealizowane, musi zmienić się ustawa. A to stanie się po wyborach prezydenckich" - powiedziała.
Posłanka przypomniała też, że Europejska Agencja Leków już wiele lat temu podjęła decyzję, że tabletka może być dostępna bez recepty w Europie. Według Gajewskiej "prezydent swoim wetem przypisuje sobie większe kompetencje niż eksperci". "Ale to znamienne w kręgach polityków prawicy, że nie kierują się opiniami ekspertów, tylko własnym uznaniem" - oceniła.
Zniesienie recepty na "tabletkę dzień po" było jedną z obietnic wyborczych KO, zapisaną w "100 konkretach na pierwsze 100 dni rządu". Podobny cel miała również Lewica, której posłanki złożyły w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie w lipcu ub. roku. W UE jedynie w Polsce i Rumunii pigułka dostępna jest na receptę.
Możliwość sprzedaży pigułki antykoncepcji awaryjnej, zawierającej octan uliprystalu (o nazwie handlowej elleOne), dopuściła w 2015 r. Komisja Europejska. Decyzję oparła o rekomendację Europejskiej Agencji Leków
Pigułka stosowana jest po współżyciu, w celu zapobiegania niechcianej ciąży u kobiet, które nie zastosowały innych metod antykoncepcji lub zadziałały one nieprawidłowo. Podawana jest jednorazowo w dawce 30 mg w ciągu 120 godzin od stosunku. Jak podano w Charakterystyce Produktu Leczniczego elleOne, jej mechanizm działania polega na hamowaniu lub opóźnianiu owulacji. "ellaOne wpływa na aktywność naturalnego hormonu, progesteronu. Uważa się, że lek działa poprzez zatrzymanie uwalniania komórki jajowej przez jajniki" - podano. Skuteczność tabletki wynosi 98 proc. (oznacza, że na 100 pacjentek, które zastosują pigułkę, dwie zajdą w ciążę) i maleje jednak z czasem aplikacji.
Światowa Organizacja Zdrowia w opisie sposobu działania awaryjnej pigułki antykoncepcyjnej opublikowała w 2021 r. na swojej stronie informację, że nie powoduje ona poronienia. "Antykoncepcja awaryjna nie może przerwać już trwającej ciąży ani zaszkodzić rozwijającemu się zarodkowi" - podała WHO.
Tabletka "dzień po" była dostępna w Polsce bez recepty dla pacjentek od 15. roku życia przez dwa lata. Rozporządzenie, wprowadzające do obrotu bez recepty pigułkę, podpisał w kwietniu 2015 r. Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia w rządzie PO-PSL, kierowanym wtedy przez Ewę Kopacz.
Prof. Czajkowski: 15-18-latki powinny chodzić do ginekologa bez opiekuna
Pigułka "dzień po" od 18 roku życia byłaby jakimś krokiem do przodu – uważa prof. Krzysztof Czajkowski, kierownik II Katedry Położnictwa i Ginekologii WUM. Jego zdaniem możliwość przyjmowania w gabinetach ginekologicznych kobiet w wieku 15-18 lat bez opiekuna byłoby dla nich ułatwieniem "w sytuacjach awaryjnych".
prof. Krzysztof Czajkowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ocenił, iż deklaracja prezydenta, że "gdyby te rozwiązania wróciły do Sejmu, ale w odniesieniu do kobiet powyżej 18. roku życia, to ocena tego typu regulacji będzie inna", daje nadzieję na zmianę obecnej sytuacji przynajmniej w pewnym stopniu, co byłoby "jakimś krokiem do przodu".
Zdaniem profesora można by także zmienić prawo w ten sposób, żeby "wizyta młodej kobiety, piętnasto-siedemnastoletniej u ginekologa nie musiała się odbywać w obecności jej prawnego opiekuna".
"To byłoby na pewno znaczne ułatwienie dla tych młodych kobiet, szczególnie w sytuacjach awaryjnych" – zaznaczył prof. Czajkowski, tłumacząc, że obecnie prawo stanowi, iż opiekun musi wejść z podopieczną do gabinetu. Ginekolog uściślił, że w przypadku dziewczyny do ukończenia przez nią 15. roku życia wszelkie decyzje dotyczące jej zdrowia podejmuje opiekun. Starsze mogą podjąć decyzję wspólnie z opiekunem.
Na pytanie, czy dostęp do tabletki "dzień po" bez recepty nie byłby zachętą dla nastolatek do uprawiania niczym nie skrępowanego seksu, prof. Czajkowski odparł, że "przecież prezerwatywy można kupić w każdej aptece i kiosku, co jakoś nie jest traktowane jako zachęta".
Odniósł się także do sporu o to, czy pigułka "dzień po" jest, czy też nie jest środkiem wczesnoporonnym. "Prawda leży gdzieś pośrodku" - odparł profesor i wyjaśnił, że "środek zastosowany bezpośrednio po stosunku, góra po dwóch dniach, jeżeli nie doszło do ciąży, nie będzie działał naporonnie. Zastosowany na przykład po trzech dniach, kiedy już doszło do zapłodnienia, może tak zadziałać".
Autorka: Mira Suchodolska
Autor: Daria Kania
dk/ sdd/