Hillary Clinton i Donald Trump zmierzyli się wczoraj w pierwszej telewizyjnej debacie w wyścigu o fotel prezydenta USA. Według większości amerykańskich komentatorów to kandydatka Partii Demokratycznej wyszła z tego pojedynku zwycięsko.


Amerykańskie media mówią wprost – Clinton wygrała, choć nie była to miażdżąca przewaga. Analitycy podkreślali niewystarczające przygotowanie kandydata Republikanów. – Trump był sobą i nie wypadło to dobrze – ocenił David Axelrod, były doradca Baracka Obamy. Komentatorzy odnotowali, że na korzyść Trumpa można zaliczyć pierwsze 30 minut debaty, podczas której omawiane były problemy gospodarcze. Wypadł dobrze, gdy mówił o układach o wolnym handlu, wskutek których miliony Amerykanów straciły pracę. Miliarder brzmiał autentycznie i przekonująco, gdy występował jako polityczny outsider krytykujący establishment. Potem jednak został zepchnięty do defensywy przez Clinton, której sztab znalazł dziury w narracji Trumpa – oceniono. Gwoździem do trumny biznesmena miało być, zdaniem komentatorów, pojawienie się wątku rasistowskiego oraz głoszenie teorii, że Barack Obama nie urodził się w USA, a w Kenii, czego Clinton nie omieszkała wypomnieć swojemu przeciwnikowi.
Chris Cilizza z „Washington Post” ocenił, że Trump nie wykorzystał okazji do uzasadnionej krytyki kandydatki Demokratów, która nazwała jego wyborców „ludźmi godnymi pożałowania”. Nie pomagał też fakt, że miliarder przerywał swojej przeciwniczce. W artykule redakcyjnym „WP” czytamy, że tylko jeden z kandydatów biorących udział w debacie jest przygotowany do prezydentury, podczas gdy drugi to „bezmyślny awanturnik”. - Republikański proces prawyborów poniósł porażkę, gdyż wyprodukował kandydata, który cynicznie lub nieświadomie sprzedaje krzywy obraz rzeczywistości, dyskwalifikując się praktycznie każdym przesadzonym zdaniem. Demokraci z kolei nominowali wadliwego, lecz znającego się na rzeczy, pewnego siebie i zrównoważonego polityka – czytamy. Dziennikarze „WP” źle ocenili wypowiedzi obu kandydatów na temat gospodarki, ich zdaniem jednak plany Clinton – choć nie wizjonerskie – nie wywołają recesji czy wojny handlowej, w przeciwieństwie do planów Trumpa.
Przeczytaj także
„New York Times” ostro ocenia obu kandydatów i nazywa ich kampanie „brzydkimi”. – Żaden z uczestników debaty nie miał nic do zaoferowania, a widząc ich na scenie widzieliśmy dokładnie to, kim byli w czasie kampanii – czytamy. Dziennik podkreśla, że oczekiwania wobec Trumpa były niskie, a kandydat Republikanów kłamie od początku wyścigu o Biały Dom. Nie zmienia to jednak faktu, że niezależnie od tego, co by zrobił podczas debaty, to i tak miałby wciąż poparcie sporej części amerykańskiego elektoratu. Komentator "NYT" Thomas B. Edsall ocenił, że Trump był "niespójny i niekonsekwentny". Z kolei Clinton, jego zdaniem, przytaczała fakty i argumentowała w sposób zrozumiały dla słuchaczy.
Z sondażu przeprowadzonego przez telewizję CNN tuż po debacie wynika, że bliżej Białego Domu jest była sekretarz stanu. 62 proc. ankietowanych wskazało, że to Hillary Clinton miała przewagę. 27 proc. było zdania, że lepszy występ zaliczył Donald Trump. Widzowie ocenili, że Clinton jaśniej przedstawiała swoje poglądy i lepiej rozumie problemy dotykające Amerykanów. Kandydatka Demokratów została też oceniona jako silniejszy przywódca – uważało tak 56 proc. głosujących, podczas gdy 39 proc. było zdania, że to Donald Trump lepiej zaprezentował się jako lider. Clinton została oceniona też jako bardziej autentyczna (53 proc. głosów kontra 40 proc. na korzyść Trumpa). Republikanin, zdaniem widzów, poświęcił więcej czasu na atakowanie przeciwnika – stosunek głosów to 56 proc. do 33 proc. Należy jednak zaznaczyć, że – jak podaje CNN – wśród ankietowanych przeważali prawdopodobnie wyborcy demokratyczni.
Za zwycięstwem Donalda Trumpa opowiedzieli się z kolei internauci głosujący w sondażu WikiLeaks. Zdaniem większości to kandydat Partii Republikańskiej lepiej wypadł podczas poniedziałkowej debaty. Rozkład głosów: 52 proc. do 48 proc.
Druga z trzech zaplanowanych debat Hillary Clinton – Donald Trump odbędzie się 9 października. W jej trakcie kandydaci będą odpowiadali na pytania publiczności składającej się z niezdecydowanych wyborców. 4 października debatować będą kandydaci na wiceprezydentów - Partię Demokratyczną reprezentować będzie senator z Wirginii Tim Kaine, zaś Republikanów – gubernator Indiany Mike Pence. Wybory prezydenckie w USA odbędą się 8 listopada.
Ś/ʴ