Ustępujący prezydent Bułgarii Rosen Plewnelijew i prezydent elekt Rumen Radew ogłosili w poniedziałek, że w razie trzech nieudanych prób wyłonienia nowego rządu przez obecny parlament, będą się konsultować w sprawie gabinetu tymczasowego.


Do kryzysu politycznego w Bułgarii doszło po poniedziałkowej dymisji centroprawicowego premiera Bojko Borysowa, który uzależniał swoją dalszą przyszłość na czele rządu od zwycięstwa Cecki Caczewej, kandydatki jego partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiej Przyszłości Bułgarii) w niedzielnych wyborach prezydenckich. Caczewa przegrała i Borysow wraz z całym rządem złożył dymisję.
Zgodnie z konstytucją po dymisji premiera prezydent powinien powierzyć misję utworzenia rządu największej frakcji parlamentarnej - GERB - ale Borysow oznajmił, że zrezygnuje z misji tworzenia nowego rządu.
Następną w kolejności frakcją jest opozycyjna Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP). Jej przewodnicząca Kornelia Ninowa oświadczyła, że próby tworzenia gabinetu nie podejmie i że opowiada się za przedterminowymi wyborami. Trzecią próbę utworzenia rządu może podjąć wskazana przez prezydenta dowolna frakcja, lecz obecny parlament jest tak rozdrobniony, że nie jest możliwa nawet trójczłonowa koalicja.
Po trzech nieudanych próbach prezydent powinien rozwiązać rząd i powołać gabinet tymczasowy, którego zadaniem będzie przygotowanie wyborów w ciągu trzech miesięcy. Konstytucja nie pozwala jednak rozwiązać parlamentu prezydentowi na trzy miesiące przed upływem jego kadencji. Kadencja Plewnelijewa kończy się 21 stycznia 2017 roku, więc rozwiązać parlament będzie mógł dopiero jego następca Radew, a wybory mogą odbyć się najwcześniej w końcu marca.
Tymczasowy rząd będzie podlegać wyłącznie urzędującemu prezydentowi. Jednak w wypadku braku porozumienia w sprawie jego składu między Plewnelijewem i Radewem nowy prezydent po 22 stycznia 2017 r. może zażądać zmian w tymczasowym gabinecie. Tej grożącej destabilizacją sytuacji obaj politycy chcą uniknąć, o czym świadczą ich wypowiedzi po poniedziałkowym spotkaniu.
Po półtoragodzinnej rozmowie Radew powiedział, że tymczasowy gabinet był wśród omawianych tematów. "Konkretne nazwiska nie padły, lecz podkreśliliśmy, że w pracy prezydenckiej instytucji powinna być kontynuacja i będą w tej sprawie konsultacje, choć oczywiście skład tymczasowego rządu leży w gestii urzędującego prezydenta" mówił.
Jak czytamy w komunikacie kancelarii obecnego prezydenta, "wyjątkowo ważne dla zachowania spokoju w kraju" jest, by przyszłe działania instytucji były zgodnie z konstytucją. "Aby nie doszło do głębszego kryzysu politycznego, należy unikać wszelkich jednostronnych działań instytucji, a dialog polityczny i międzyinstytucjonalny jest podstawą dla przezwyciężenia społecznego napięcia, które powstało podczas kampanii wyborczej" - napisano w oświadczeniu.
Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ ulb/ mal/