„To duża niespodzianka, zważywszy, że niedzielne głosowanie to wybory przedterminowe, drugie od marca ub.r., co rzekomo miało zniechęcić wielu obywateli do udziału”, powiedziała PAP Carolina Pinto, głosująca w komisji na lizbońskim osiedlu Telheiras.
Rozpoczęte o 8.00 w Portugalii (o 9.00 czasu warszawskiego) głosowanie w kilku lokalach wyborczych, m.in. w aglomeracji Porto i Lizbony, rozpoczęło się z opóźnieniem.
Najpoważniejszym incydentem podczas niedzielnego głosowania było domniemane pobicie przewodniczącego lizbońskiej rady gminy Santa Maria Maior Miguela Coelho z Partii Socjalistycznej (PS). Samorządowiec twierdzi, że został zaatakowany przez przeciwnika nielegalnego napływu imigrantów do Portugalii.
Głosujący w podlizbońskim Alges Francisco Silva powiedział PAP, że spodziewa się, że nasilający się w ostatnich miesiącach napływ imigrantów do Portugalii, który zdominował kampanię wyborczą, może być tematem zachęcającym obywateli do udziału w niedzielnym głosowaniu. „Ten temat, kwestia niekontrolowanej imigracji do naszego kraju, najbardziej bowiem rozgrzewał dyskusję podczas debat wyborczych”, dodał.
Zgodnie z piątkowym sondażem ośrodka badawczego UC niedzielne wybory wygra z 34 proc. poparcia centroprawicowy Sojusz Demokratyczny (AD) premiera Luisa Montenegro przed socjalistami z poparciem 26 proc. Radykalnie prawicowa partia Chega, która może liczyć na 19 proc. głosów, zajmie trzecie miejsce. Taki wynik oznaczałby niewielkie szanse na sformowanie po wyborach większościowego rządu.
Z Alges Marcin Zatyka (PAP)
zat/ mms/