Debata Trump-Clinton przyniosła rekordową oglądalność - 84 mln widzów w USA. Oprócz mieszkańców Stanów Zjednoczonych, śledzili ją ludzie na całym świecie. Także w Afganistanie, gdzie radykalni talibowie czekali na to, co kandydaci na prezydenta USA powiedzą na temat ich kraju.


Talibowie to ultrakonserwatywne ugrupowanie, które rządziło Afganistanem do 2001 r. Po interwencji wojsk NATO, dżihadyści stracili władzę, ale walki z nimi toczą się do dziś. Grupa zwalcza siły rządowe wspierane przez Amerykanów i wciąż kontroluje poszczególne tereny, zarówno na terenie Afganistanu, jak i sąsiedniego Pakistanu.
Jak informuje NBC News, talibowie śledzili z zaciekawieniem debatę prezydencką Donalda Trumpa i Hillary Clinton z „sekretnej bazy” w Afganistanie. „Byliśmy bardzo ciekawi, co powiedzą” – mówi Zabihullah Mujahid, rzecznik prasowy talibów i przyznaje, że pojedynek kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych był mało interesujący. „Trump mówił wszystko to, co mu ślina na język przyniosła. To niepoważny kandydat” – twierdzi rzecznik. Hillary Clinton również nie zrobiła wrażenia na dżihadystach.
Przeczytaj także
Talibowie byli zawiedzeni, ponieważ zarówno Clinton, jak i Trump praktycznie nic nie mówili o Afganistanie. A spodziewali się jakichś konkretów dotyczących dalszej polityki USA w stosunku do ich kraju.
Przypomnijmy, że w trakcie debaty Donalda Trumpa i Hillary Clinton poruszana była tematyka polityki zagranicznej i kwestie związane z Bliskim Wschodem. Clinton spierała się z rywalem o to, kto ma realny plan na pokonanie tzw. Państwa Islamskiego, wskazując że aktualna polityka Stanów Zjednoczonych przynosi efekty. „On ma sekretny plan [pokonania IS – przyp. red.], ale jego jedynym sekretem jest to, że nie ma żadnego planu” – ironizowała Hillary Clinton.
W trakcie debaty padła również kwestia Iraku. Clinton wypomniała Trumpowi, że popierał interwencję USA w 2003 r. Mimo przypomnień prowadzącego debatę, że wypowiadał się pozytywnie na temat wojny rozpoczętej przez George’a W. Busha, Trump obruszył się na te słowa i rozpoczął dość groteskową tyradę, wymieniając nazwiska różnych osób, które są w stanie potwierdzić, że tak naprawdę nigdy pomysł amerykańskiej interwencji w Iraku mu się nie podobał.