„Trump nie zmienił się, ale wiele się nauczył (...) zrozumiał, że pozorna solidność instytucji opiera się w dużej mierze na konsensusie i zwyczajach, które on lekceważy” - ocenia „Le Figaro”. Jak dodaje, Trump po pierwszej kadencji zrozumiał też „zakres kompetencji”, które konstytucja daje prezydentowi, i teraz „zajmuje się ich rozszerzaniem”. Dziennik podkreśla, że od początku kadencji Trump podpisał niemal 140 rozporządzeń wykonawczych. Wyliczając rozmaite sfery, których one dotyczą, dodaje, że „Trump jest wszędzie”.
W ocenie dziennika obecny prezydent USA „zamiast zakończyć wojny kulturowe, które rozdzierają Stany Zjednoczone, otwiera nowe starcia” i prowadzi walkę „przeciwko wszystkim, których uznaje za przeciwników”. W pierwszym rzędzie jest to „państwo federalne i wszystkie instytucje, które wydają mu się przeciwstawiać” - dodaje „Le Figaro”.
Relacjonuje, że Kongres USA, który głosuje nad budżetem, „bez protestu” został pozbawiony swoich prerogatyw w wyniku ogłoszenia stanu wyjątkowego w gospodarce. Zaś decyzje władzy sądowniczej - której niezależność była „jednym z filarów instytucji amerykańskich” - są przez administrację ignorowane.
Jednak „skrajna personalizacja polityki miała najbardziej bezpośredni skutek dla polityki zagranicznej, gdzie prezydent tradycyjnie kontroluje kluczowe decyzje” - ocenia „Le Figaro”. Trump „odwrócił 80 lat sojuszy amerykańskich”, a wyrażając „żądania terytorialne” wobec Danii i Panamy (dotyczące Grenlandii i Kanału Panamskiego - PAP) „sprawił, że jego kraj przeszedł do obozu rewizjonistycznych potęg kontestujących porządek światowy ustanowiony po II wojnie światowej.
Francuski dziennik podkreśla, że celem negocjacji z przywódcą Rosji Władimirem Putinem prowadzonych bezpośrednio przez wysłannika Trumpa Steve'a Witkoffa jest „osiągnięcie odnowienia relacji rosyjsko-amerykańskich kosztem Kijowa i krajów europejskich”. Zaznacza, że NATO zostało osłabione poprzez „oddalenie się” Stanów Zjednoczonych. „Partia Republikańska, spadkobierczyni (Ronalda) Reagana, który był zwolennikiem stanowczego podejścia do rosyjskiego przeciwnika i mocnych sojuszy przeciwko Chinom, zatwierdziła ten zwrot o 180 stopni” - przyznaje „Le Figaro”. Republikanie w Kongresie - zdaniem dziennika - kierują się „oportunizmem” bądź obawą o swą przysłość polityczną.
„Ameryka ma tradycję porzucania swoich sojuszników - od Wietnamu Południowego po Afganistan, ale polityka zagraniczna Trumpa jest podporządkowana jego impulsom. Trump woli raczej sprzymierzanie się z silnymi zamiast bronić słabych. Umie też jednak zachować ostrożność, jeśli chodzi o zaangażowanie militarne. Mimo wsparcia Izraela nie by dał się wciągnąć (premierowi Izraela Benjaminowi) Netanjahu w wojnę z Iranem” - pisze gazeta. Zauważa, że Trump wrócił do negocjacji z Teheranem w sprawie programu nuklearnego, ale porozumienie, do którego dąży, może okazać się podobne do tego, jakie zawarł krytykowany przez niego Barack Obama.
Niemniej - dodaje „Le Figaro” - Trump jest w stanie „przedstawić jako triumf ten sam traktat, który krytykował, gdy podpisał go ktoś inny”. Dziennik wybija zdolności komunikacyjne prezydenta USA i ocenia, że jego „ogromną siłą” jest, „bardziej niż kiedykolwiek, fantastyczna zdolność do narzucania swojej wizji rzeczywistości”.
„Skrajna personalizacja władzy, kontrola mediów i wybór lojalności jako preferowanej kompetencji nadały tej władzy prezydenckiej skuteczność i zdolność do działania, którymi może dysponować niewielu przywódców państw demokratycznych. Odrzucenie reguł ma też jednak swoje skutki. Pozbawienie się profesjonalistów i ekspertów pociąga za sobą klasyczne rezultaty: mieszankę brawury i amatorszczyzny. Dają się już one odczuć” - ostrzega dziennik.
Trump - dodaje - „wywołał chaos gospodarczy, narzucając reszcie świata cła wyliczone +na oko+, a potem rozpoczął wojnę handlową z Chinami”. (...) „Konsekwencje zawirowań nadal trudno jest przewidzieć. Jednak ten epizod już położył kres tajemniczości co do kompetencji Trumpa w sferze gospodarki” - ocenia „Le Figaro”.
Zaznacza, że prezydent USA korzysta ze słabości opozycji, bo „Demokraci, niezdolni do wyrażenia spójnego sprzeciwu, są jeszcze niżej w sondażach niż on sam”.
Trump „nadal wini swych poprzedników za wszystkie problemy”, ale „kryzysy, które nadciągają - gospodarczy, ale też w polityce zagranicznej - będą wkrótce jego własnymi problemami” - ostrzega „Le Figaro”.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ akl/