Podczas organizowanego w Poznaniu kongresu Impact Sikorski pytany był o to, czy nie zauważa punktu zwrotnego w relacjach między Europą a Stanami Zjednoczonymi, które stały się trudniejsze po tym, jak fotel prezydenta USA objął Donald Trump.
"Mój pogląd jest taki, że USA mają romanse z innymi częściami świata, ale z nami są w związku małżeńskim. To małżeństwo z rozsądku, w którym potrzebujemy siebie nawzajem" – powiedział, dodając, iż "daje głowę", że w obszarze handlu "musimy się dogadać".
"Jeśli USA potrzebują wygrać rywalizację z Chinami, to potrzebują sojuszników, a my jesteśmy najlepszymi, najbardziej skutecznymi sojusznikami" – przekonywał minister, przypominając, że od pierwszej kadencji Trumpa państwa NATO z wyłączeniem USA podwoiły swoje wydatki na obronność. "Jeżeli kraje zrobią połowę tego, co zrobi Polska proporcjonalnie do PKB, to naprawdę będziemy w stanie przeciwstawić się Putinowi sami, ale także zyskamy szacunek w Waszyngtonie" – ocenił.
W rozmowie nawiązano również do nadchodzącego szczytu NATO w Hadze, wskazując, że - według niektórych - prezydent USA może w ogóle się na nim nie pojawić. W odpowiedzi Sikorski odparł, że jedną z reguł polityki międzynarodowej jest to, że każda administracja amerykańska od nowa uczy się Rosji i Europy. "Myślę, że do czasu szczytu w Hadze się nauczą" – powiedział. "Jestem przekonany, że zaangażowanie w NATO zostanie potwierdzone, ale to my, Europejczycy, pozostaliśmy w tyle. Musimy przekonać prezydenta Trumpa (…), który mówił, że trzeba wydawać więcej na obronność. Te postulaty zostały usłyszane" – stwierdził Sikorski.
Spodziewane jest, że na szczycie w Hadze 24-25 czerwca państwa zobowiążą się do podwyższenia progu wydatków na obronność, który obecnie - zgodnie z zobowiązaniem z 2014 r. - wynosi 2 proc. Prezydent USA Donald Trump chce, aby sięgał on 5 proc. PKB. (PAP)
sno/ sdd/