Izrael jak na razie nie potwierdził nalotu. Siły zbrojne wezwały wcześniej do pilnej ewakuacji cywilów w trzech portach Huti: Hudajdzie, Raz Isa i Salifie. Armia zaznaczyła, że wspierani przez Iran rebelianci używają tych placówek do działalności terrorystycznej.
Kontrolujący duże tereny Jemenu Huti od wybuchu wojny w Strefie Gazy atakują statki handlowe na Morzu Czerwonym, a także prowadzą bezpośrednie ostrzały rakietowe i dronowe Izraela. Uznawani przez Zachód za organizację terrorystyczną rebelianci podkreślają, że wspierają w ten sposób palestyński Hamas.
USA kierowały od początku 2024 r. międzynarodową koalicją, która miała reagować na ataki Huti na statki handlowe. Uderzenia zakłóciły ruch na jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków morskich świata.
W połowie marca prezydent USA ogłosił nową ofensywę przeciwko Huti, a wojska amerykańskie regularnie atakowały cele w Jemenie. W zeszłym tygodniu poinformowano o zawarciu rozejmu między USA a Huti. Rebelianci podkreślili, że zawieszenie broni nie dotyczy ataków na cele izraelskie.
Siły zbrojne Izraela przeprowadziły szereg uderzeń odwetowych na Huti. Ostatnie z nich w zeszłym tygodniu po tym, gdy rakieta rebeliantów po raz pierwszy uderzyła w teren głównego portu lotniczego Izraela - lotniska Ben Guriona. W odpowiedzi Izrael zbombardował m.in. lotnisko w kontrolowanej przez Huti stolicy Jemenu Sanie. Wdług doniesień obiekt został niemal całkowicie zniszczone, straty wyceniono na 500 mln dolarów.
Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ kar/