Notowania ropy naftowej runęły w dół, wyrównując czteroletnie minima. To reakcja rynku na sygnały płynące z państw OPEC przed czwartkowym spotkaniem kartelu. Wygląda na to, że w Wiedniu nie zapadnie decyzja o zmniejszeniu limitów wydobycia.


Kurs „czarnego złota” zanurkował po tym, jak wenezuelski minister ds. ropy powiedział dziennikarzom, że „najważniejsze jest, że rozmawiamy”. Najwyraźniej tylko tyle miał do przekazania po spotkaniu przedstawicieli Arabii Saudyjskiej, Rosji, Meksyku i Wenezueli. Rosja, choć nie należy do OPEC, namawia członków kartelu do ograniczenia wydobycia.
Dla rynku był to jasny sygnał, że nie ma co liczyć na istotną obniżkę limitów wydobycia podczas wiedeńskiego szczytu OPEC, który rozpocznie się w czwartek. Co prawda później „Wall Steet Journal” donosił, że poczyniono niewielkie postępy w stronę kompromisu ograniczającego produkcję ropy.

To jednak nie wystarczyło i najbliższa seria kontraktów na ropę w Nowym Jorku kończyła sesję spadkiem o ponad 2%, do poziomu 73,84 dolarów za baryłkę. Ropa Brent potaniała do 78,08 USD za baryłkę.
Arabia Saudyjska – czyli nieformalny lider OPEC – przeciwstawia się żądaniom Wenezueli i Iranu, aby ograniczyć limity wydobycia. Limity, których zresztą członkowie kartelu od dawna nie przestrzegają. Według danych Bloomberga w październiku kraje OPEC dostarczały prawie 31 mln baryłek dziennie, czyli o milion więcej od oficjalnie ustalonych limitów.
Produkcji nie chce ograniczać także Rosja, która potrzebuje cen rzędu stu dolarów za baryłkę, aby zrównoważyć budżet. W warunkach zachodnich sankcji, kosztownej aneksji Krymu i wojny w Donbasie Kreml nie jest chętny, aby pozbawiać się dochodów z ropy. Zdaniem analityków przy malejącym popycie i rosnącej produkcji w USA OPEC musiałby ograniczyć wydobycie o ok. 2 mln baryłek dziennie, aby ustabilizować ceny.
O „nieuchronności” ograniczenia wydobycia ze strony OPEC są jednak przekonani analitycy Deutsche Banku. Opinie analityków są jednak podzielone: część oczekuje cięcia limitów, a część stawia na brak takiej decyzji. Z drugiej strony oprócz dominującej narracji o rosnącym wydobyciu (vide: łupki w USA) niekiedy zapomina się, że spadki ceny ropy są skorelowane z obniżkami prognoz dla globalnej gospodarki. O ile jeszcze na początku roku ekonomiści spodziewali się, że tegoroczny PKB świata urośnie o ok. 3%, to obecne prognozy mówią o wzroście mniejszym niż 2,5%.