Rok temu nastroje na
warszawskiej giełdzie były rekordowo dobre po tym, jak rok wcześniej znalazły
się na dnie. W tegorocznym badaniu profesjonaliści pozostali optymistami i wciąż wierzą w kontynuację hossy na GPW.


Niemal 2/3 ekspertów spodziewa się „dość dobrej” koniunktury na GPW w 2018 roku. Dwóch na dziesięciu liczy wręcz na koniunkturę „bardzo dobrą”. Zaledwie 16 proc. obawia się, że sprawy na rynku potoczą się „źle” lub „niezbyt dobrze”. Tak prezentują się wyniki badania przeprowadzonego w lutym 2018 wśród 86 doradców inwestycyjnych, maklerów i analityków giełdowych przez TNS Polska na zlecenie „Pulsu Biznesu”.
Jeszcze dwa lata temu pesymizm wokół warszawskiej giełdy osiągnął najniższy poziom w sięgającej 2002 roku historii tego badania. Złej lub niezbyt dobrej koniunktury na naszym parkiecie spodziewała się wówczas 61 proc. ankietowanych profesjonalistów. WIG20 i WIG ubijały wtedy dno bessy z 2015 roku, więc takie nastroje niespecjalnie dziwiły. Rok później sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Gnające „na północ” giełdowe indeksy wywołały błogostan w polskiej branży inwestycyjnej – optymizm ankietowanych ekspertów osiągnął rekordowy poziom w historii badania.


Rok temu dobrej lub bardzo dobrej koniunktury oczekiwało 9 z 10 ankietowanych analityków, maklerów i doradców inwestycyjnych. Po roku giełdowego marazmu entuzjazm przygasł tylko trochę. Nadal przeważająca większość (85 proc.) liczy na dobry rok na warszawskiej giełdzie. To drugi najwyższy odczyt w ciągu ostatnich 17 lat. Tylko nieznacznie wzrósł odsetek pesymistów (z 9 do 14 proc.).
Dz
Bać się, gdy inni są chciwi?
Dla doświadczonego inwestora giełdowego takie wyniki mogą być niepokojące. Dobre nastroje większości nierzadko źle wróżą na przyszłość. Hossa na GPW niedawno skończyła dwa lata, co dla tego gatunku jest już wiekiem dość zaawansowanym. Także w historii ankiety „Pulsu Biznesu” okresy giełdowego optymizmu nie trwają dłużej niż dwa lub trzy lata. Choć wycenom spółek wciąż daleko do poziomów uważanych za wysokie, to mWIG40 i sWIG80 znajdują się blisko 10-letnich maksimów. W styczniu WIG zdołał nawet (na krótko) naruszyć szczyt hossy z lipca 2007 roku.
Jednakże w przypadku GPW dobre nastroje profesjonalistów wcale nie muszą przepowiadać bessy. W przeszłości trzykrotnie zdarzyły się lata z podobnie wysokim optymizmem giełdowych ekspertów. Odsetek giełdowych „byków” w badaniu „Pulsu Biznesu” przekroczył 80 proc. także w roku 2004, 2013 i 2017. I były to lata na ogół dobre lub bardzo dobre dla posiadaczy akcji. A konkretnie? Proszę bardzo: średnia stopa zwrotu z powyższych lat w przypadku WIG-u wyniosła 19,7 proc., a WIG20 14 proc., mWIG40 dał zarobić przeciętnie 27,5 proc., a sWIG80 aż 37,5 proc.
Rok | Byki | Misie | Bull-bear spread | WIG | WIG20 | mWIG40 | sWIG80 |
---|---|---|---|---|---|---|---|
2002 | 72% | 26% | 46% | 3,2% | -2,7% | -6,9% | -22,6% |
2003 | 64% | 35% | 29% | 44,9% | 33,9% | 33,6% | 100,7% |
2004 | 82% | 17% | 65% | 27,9% | 24,6% | 36,3% | 72,9% |
2005 | 58% | 39% | 19% | 33,7% | 35,4% | 27,6% | 15,5% |
2006 | 73% | 26% | 47% | 41,6% | 23,7% | 69,1% | 132,4% |
2007 | 70% | 29% | 41% | 10,4% | 5,2% | 7,9% | 25,2% |
2008 | 34% | 65% | -31% | -51,1% | -48,2% | -62,5% | -56,9% |
2009 | 26% | 73% | -47% | 46,9% | 33,5% | 55,2% | 61,8% |
2010 | 72% | 27% | 45% | 18,8% | 14,9% | 19,6% | 10,2% |
2011 | 72% | 26% | 46% | -20,8% | -21,9% | -22,5% | -30,5% |
2012 | 40% | 58% | -18% | 26,2% | 20,4% | 17,4% | 22,9% |
2013 | 80% | 19% | 61% | 8,1% | -7,0% | 31,1% | 37,3% |
2014 | 72% | 28% | 44% | 0,3% | -3,5% | 4,1% | -15,5% |
2015 | 74% | 26% | 48% | -9,6% | -19,7% | 2,4% | 9,1% |
2016 | 33% | 67% | -34% | 11,4% | 4,8% | 18,2% | 7,9% |
2017 | 91% | 9% | 82% | 23,2% | 26,4% | 15,0% | 2,4% |
2018 | 85% | 16% | 69% | ? | ? | ? | ? |
Źół: Dz, Puls Biznesu |
Różnica pomiędzy odsetkiem byków i niedźwiedzi (bull-bear spread) w tegorocznym badaniu sięgnęła 69 proc. i wyższa była tylko raz - w ubiegłym roku. Rzecz jasna historyczne stopy zwrotu nie dają żadnej gwarancji, że uda się je powtórzyć w tym roku. Tym bardziej, że ankietowani stanowią dość specyficzną grupę, która z reguły cechuje się ponadprzeciętnym optymizmem w podejściu do rynku, na którym przecież zarabiają na prowizjach i opłatach pobieranych od klientów. Mało który makler odważy się powiedzieć inwestorowi, aby na rok wyszedł z rynku i poobserwował sytuację. Przecież taki klient nie płaci prowizji! Z reguły niewielu jest też analityków wydających rekomendacje „sprzedaj”, choć zniżkujących walorów na rynku akurat nie brakuje.
Znaleźliśmy się w bardzo ciekawym momencie giełdowej historii. Akcje nie są może jakoś okazyjnie tanie, ale na GPW trudno mówić jest o drożyźnie obserwowanej na Wall Street czy na innych rynkach rozwiniętych. Z drugiej strony wielu inwestorów ma świadomość, że trzymając długie pozycje, igrają z czasem. „Okienko” przed nadejściem kolejnej bessy w Ameryce zdaje się robić niebezpiecznie wąskie – warszawskiej giełdzie może więc w tym cyklu zabraknąć czasu, aby „odpalić” tak jak w roku 2007 czy choćby 1999.