Dz

Rynki

Twoje finanse

Biznes

Forum

Izraelczycy mają dość. Setki tysięcy demonstrują przeciwko reformie wymiaru sprawiedliwości

Setki tysięcy Izraelczyków zebrały się w poniedziałek na demonstracjach w Jerozolimie i w innych większych miastach Izraela, aby zaprotestować przeciwko reformie wymiaru sprawiedliwości - informuje dziennik "Jerusalem Post".

fot. AMMAR AWAD / Reuters / Forum

Demonstranci pochodzą z różnych środowisk; na protesty miały przyjechać tysiące lekarzy, przedstawiciele setek firm z sektora wysokich technologii oraz kancelarii prawnych, studenci i uczniowie oraz wiele innych grup - przekazali organizatorzy protestów. Na zdjęciach zamieszczonych przez izraelski dziennik widać ludzi zebranych na demonstracjach, którzy wznoszą flagi Izraela. Podobne protesty są organizowane od kilku tygodni.

reklama

Obywatele sprzeciwiają się planowi reformy systemu wymiaru sprawiedliwości. Zakłada on m.in. zwiększenie kontroli rządu nad procesem wyborów sędziów sądu najwyższego, a także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością 61 głosów w 120-osobowym parlamencie - Knesecie.

Oczekuje się, że na poniedziałkowych protestach zbierze się ponad milion osób. Organizatorzy poinformowali, że do Jerozolimy zmierza ponad 50 konwojów pojazdów oraz setki autobusów wypełnionych demonstrantami.

Jednocześnie przed południem komitet ds. konstytucji, prawa i sprawiedliwości Knesetu zaakceptował kontrowersyjną reformę, co oznacza, że jest ona o krok bliżej do wejścia w życie. Przed głosowaniem w komisji posłowie opozycji zostali wyrzuceni siłą z sali obrad po tym, gdy, zaczęli skandować "wstyd" i "hańba".

Odbyło się ono pomimo wezwania prezydenta Icchaka Herzoga do wstrzymania prac legislacyjnych, a koalicja rządowa planuje poddać pierwsze przepisy reformy sądownictwa pod głosowanie w pierwszym czytaniu w środę lub w poniedziałek 20 lutego, co potwierdził w poniedziałek rano rzecznik ministra sprawiedliwości Jariwa Lewina, architekta reformy. Według "Jerusalem Post" do głosowania dojdzie najprawdopodobniej za tydzień, co da stronom konfliktu czas na próbę podjęcia negocjacji.

"Izrael musi być demokracją i takie prawa (demokratyczne) muszą obowiązywać w sądzie, w rządzie i wszędzie indziej" - powiedział izraelskiemu dziennikowi sklepikarz, który obserwuje w poniedziałek protest w Jerozolimie. Sklepikarz nie bierze jednak udziału w proteście, "bo musi pracować", a "w tym kraju demokracja jest tylko dla tych, którzy mają wystarczająco pieniędzy".

Produkty finansowe
Produkt
Kwota
ł
Okres
ę

Także grupa amerykańskich turystów wyraziła swój sprzeciw wobec reformy: "Jeśli ją przegłosują, będą mieć prawdziwy problem z amerykańskimi Żydami" - powiedziała jedna z osób.

"Po której stronie jestem? Po tej" - oświadczył demonstrant z Tel Awiwu, wznosząc flagę Izraela.

"To nie jest reforma, ale rewolucja. Reformy zostają wdrożone, aby naprawiać różne kwestie. Ta nadchodzi, aby je niszczyć" - dodał mężczyzna.

Burmistrz Tel Awiwu Ron Chuldaj stwierdził w wywiadzie dla telewizji Channel 13, że "jeśli Izrael stanie się dyktaturą, powróci do demokracji dopiero po rozlewie krwi".

"Politycy nie są zainteresowani próbą ugody prezydenta. Apeluję do każdego poważnego cłowieka, który zna Państwo Izrael - musicie zrozumieć, że teraz nie ma prawicy czy lewicy, są tylko źli ludzie kontra dobrzy ludzie" - powiedział Chuldaj, odnosząc się do wezwania do kompromisu, jaki przedstawił prezydent Herzog.

Chuldaj jest jednym z dziesiątek tysięcy demonstrantów, którzy zgromadzili się w poniedziałek wokół budynku Knesetu w Jerozolimie, aby protestować przeciwko planowanej reformie.

"Jeśli będą kontynuować to szaleństwo, niech nie opowiadają nam o jedności. Nie ma jedności, dopóki jedna strona wyznacza zasady" - powiedział do zebranego tłumu były premier, a obecnie lider opozycji Jair Lapid.

"Obywatele Izraela, będziemy walczyć na ulicach, będziemy walczyć aż do zwycięstwa" - oświadczył Lapid. (PAP)

kjm/ mal/

Źół: PAP
ǷɾąԱ
polecane
najnowsze
popularne
najnowsze
bankier na skróty