"Najwyższy poziom luksusu" - takim hasłem w ulotce reklamował deweloper apartamenty w budynku zwanym "Versace Tower" w Londynie. Jak się okazało, sprzedaż jednego z mieszkań szybko wylądowała zamiast na parapetówce, to w sądzie ze względu na rozczarowanych kupujących.


Panoramiczne widoki na Tamizę, marmury wybierane przez projektantów z najwyższej półki i otwarta przestrzeń - słowem taki designerski apartament marzył się właścicielce biura księgowego. Te warunki spełniał nowostawiany 50-pietrowy wieżowiec w Londynie. Miał on być zwieńczeniem współpracy dewelopera Nine Elms Property Ltd (firmy z Jersey, która należy do spółki zarejestrowanej w Dubaju) i domu mody Versace odpowiedzialnego za projektowanie wnętrz.
I to one okazały się być piętą achillesową tej inwestycji. Jak zaznacza kupująca Mi Suk Park na podstawie broszury zarezerwowała trzypokojowy apartament z dwoma miejscami parkingowymi za 381 tys. funtów. Lokal kosztował wówczas 1,5 mln funtów. Gdy jednak pojechała na miejsce, okazało się, ze obiecany jej "luksus na najwyższym poziomie" jej nie odpowiada.
Broszura brutalnie zderza się z rzeczywistością
W pozwie cytowanym przez "Daily Mail" napisała, że "w sposób istotny i oczywisty różni się od układu przedstawionego na planie architektonicznym i w opisie, które widziała w biurze sprzedażowym". Wśród wymienionych wad mieszkania znalazł się: brak wanny w jednej z dwóch łazienek, szafka pomiędzy salonem a kuchnią, która znacząco zaburza obiecaną jej "otwartą przestrzeń", zbyt małe szafy ubraniowe oraz dwuletnie opóźnienie w oddaniu mieszkania.
Odmówiła więc uiszczenia reszty opłaty i wprowadzenia się do "klitki", jak określiła obiecany jej apartamentu, wnosząc pozew, w którym domaga się ponad 700 tys. funtów rekompensaty ze względu na wprowadzenie w błąd i "nieodwracalne różnice między planami i obietnicami, a ich realizacją". Na żądaną przez nią kwotę składały się następujące składniki:
- 381 tys. funtów depozytu;
- 131 tys. funtów czynszu, który musiała opłacać, wynajmując mieszkanie ze względu na opóźnienie w oddaniu apartamentu;
- 150 tys. funtów różnicy ze sprzedaży domu, który spieniężyła, by sfinansować zakup. Spieszyła się z jego sprzedażą, dlatego wystawiła poprzednią nieruchomość za atrakcyjną dla kupujących - a więc dla niej niższą - cenę;
- inne.
Obrońcy dewelopera argumentowali w odpowiedzi, że broszura miała formę "orientacyjną i służyła jedynie celom ilustracyjnym". - To, co zostało na niej pokazane, było jedynie przykładową stylizacją wnętrza, co zresztą zostało zaznaczone jako "przykład" nad każdym zdjęciem w folderze informacyjnym - napisano w odpowiedzi na pozew cytowany przez "". I wystosowano kontrpozew, w którym wezwano właścicielkę biura księgowego do wywiązania się z umowy kupna apartamentu. Podczas przesłuchania na rozprawie sądowej pani Park sama przyznała, że była "nieostrożna", biorąc zdjęcia z broszury reklamowej "zbyt dosłownie".
Spór milionerów o londyńskie mieszkania i drewnianą podłogę. "Codzienne życie to tortura"
Tupanie, krzyki, odbijanie piłki o ściany przeszkadza tak samo w PRL-owskim bloku, jak w superkamienicy w Londynie. Spór o drewnianą podłogę toczy się między dwoma milionerami w Londynie. I co rusz sądy przyznają rację drugiej stronie, a sprawa oparła się o Sąd Najwyższy.
Sąd: Tu przecież nie chodzi o małą szafkę. A więc o co?
Sąd przychylił się do argumentów dewelopera. W uzasadnieniu sędziego można przeczytać, że "przesuniecie szafki o powierzchni 1 metra kwadratowego w inne miejsce nie wpływa na otwartą przestrzeń życiową, która obiecywała broszura". Co do braku w obydwóch łazienkach wanny, orzekł, że wielu nabywców byłoby zainteresowanych bardziej kabiną prysznicową, stąd też zapewne i zamysł dewelopera, by umieścić ją w zamian. Odnośnie do mniejszych szaf ubraniowych to ich kosztem powiększono sypialnię, dlatego ta powierzchnia "nie wyparowała nagle z mieszkania".
"Nabywców apartamentów w tej inwestycji przyciagnęła raczej lokalizacja i marka Versace, a nie położenie jednej z szafek w lokalu" - argumentował sąd.
Sąd wskazał, że w umowie sprzedaży jasno napisano o możliwych zmianach planach i układzie mieszkań. Deweloper musiał uzyskać pisemną zgodę nabywcy, o ile będą to istotne zmiany, wpływające negatywnie bezpośrednio na wartość mieszkania. Wówczas kupujący mógłby odstąpić od umowy. Jednak z oceny sądu wynika, że mimo modyfikacji, mieszkanie nadal jest jasne i luksusowe, a co za tym idzie, istotność zmian jest niewielka.
Tym samym zdecydował o oddaleniu powództwa. "Umowę uznaje się za rozwiązaną, a kwota wpłacona na poczet rezerwacji mieszkania, przepada na rzecz dewelopera".
***
Popkultura i pieniądze w Dz, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita
opr. aw