"Wybory charakteryzowały się kupowaniem głosów na największą skalę w historii procesu wyborczego w Albanii. Nigdy ich nie uznamy" - powiedział Berisha, cytowany przez portal Balkan Insight.
Były premier i prezydent Albanii wezwał przy tym do protestu w piątek, kiedy europejscy liderzy wezmą udział w spotkaniu Europejskiej Wspólnoty Politycznej w Tiranie.
Po przeliczeniu 98 proc. głosów Partia Socjalistyczna Ramy uzyskała 52 proc. poparcia, a druga w kolejności Partia Demokratyczna oraz skupiona wokół niej koalicja partii prawicowych - 34 proc. Wynik ten daje Socjalistom 82 miejsca w 140-osobowym parlamencie Albanii.
Międzynarodowi obserwatorzy z OBWE ogłosili w poniedziałek, że "dostrzegli szeroko zakrojone zastraszanie i nadużywanie zasobów publicznych w trakcie kampanii". Samo głosowanie określili jako "dobrze zorganizowane".
Komentator polityczny Ergys Mertiri ocenił w rozmowie z Balkan Insight, że "wybory były porażką opozycji bardziej niż zwycięstwem Ramy". Ekspert dodał, że porażka opozycji wynika w dużej mierze z ich niezdolności do połączenia się w większą koalicję.
Berisha trafił w 2024 roku do aresztu domowego w związku z oskarżeniami o korupcję. W Tiranie zorganizowano wówczas kilka masowych demonstracji, z których jedna przerodziła się w zamieszki przed siedzibą albańskiego parlamentu. Zwolennicy Partii Demokratycznej żądali zastąpienia rządu gabinetem technokratów oraz zwolnienia z aresztu domowego Berishy, co nastąpiło ostatecznie pod koniec listopada.
Jakub Bawołek (PAP)
jbw/ san/