Dolarowe notowania złota po raz pierwszy przekroczyły poziom 3 500 USD za uncję. Stało się to w otoczeniu słabnącego dolara, przeceny na Wall Street oraz spadku cen obligacji rządu USA. Warto odnotować, że taki rezultat oznacza pobicie realnego rekordu ze stycznia 1980 roku.


We wtorek nad ranem złotem handlowano po cenie 3 506,94 dolarów za uncję trojańską. To nie tylko nowy nominalny, ale też realny rekord cen królewskiego metalu wyrażony w USD. Na pobicie rekordu ze stycznia 1980 roku musieliśmy poczekać ponad 45 lat. A to dlatego, że ówczesne 850 USD/oz. w dzisiejszym pieniądzu byłoby warte 3 493,95 USD - wynika z .
Z wielkanocną hossą na złocie zdaniem analityków stoi swoista apostazja inwestorów względem Stanów Zjednoczonych. Przez 80 lat uznawano, że Ameryka jest najsilniejszym, najbezpieczniejszym i na dłuższą metę najbardziej opłacalnym miejscem do trzymania kapitału. Teraz ta wiara zaczyna się chwiać. Świadczy o tym idąca w parze z rekordami na złocie deprecjacja dolara (kurs EUR/USD osiągnął wczoraj najwyższe wartości od listopada 2021), spadek notowań obligacji rządu USA oraz silne spadki na Wall Street.
Dz
ReklamaNajnowszym źródłem tych niepokojów są wypowiedzi prezydent Donalda Trumpa, który wprost domaga się dymisji przewodniczącego Rezerwy Federalnej Jerome’a Powella. Rzecz w tym, że w myśl amerykańskich przepisów szef Fedu jest w zasadzie nieusuwalny, a sama Rezerwa Federalna pozostaje poza jakąkolwiek realną kontrolą organów państwa (w tym Kongresu).
Prezydent USA powiedział w zeszłym tygodniu, że jeśli będzie tego chciał, prezes Rezerwy Federalnej Jerome Powell bardzo szybko odejdzie ze stanowiska. Po raz kolejny skrytykował szefa banku centralnego, twierdząc, że jakoby jest winny Amerykanom obniżenie stóp procentowych.
Inwestorzy traktują jednak żądania Trumpa jako atak na niezależny bank centralny, którego głównym zadaniem jest dbanie o stabilny poziom inflacji cenowej (cel inflacyjny w USA wynosi 2% w „średnim terminie”). A z doświadczenia wiemy, że bezpośrednie sterowanie przez polityków stopami procentowymi (jak np. nie tak dawno w Turcji) prowadzi do znacznie wyższej i zwykle trwałej inflacji. I tego może się teraz obawiać wielki kapitał, uciekając od dolara i podnosząc rentowności Treasuries.
- Szybki wzrost cen złota mówi nam, że rynki mają najmniej zaufania do USA niż kiedykolwiek - powiedział Lee Liang Le z Kallanish Index Services. - Niedawna narracja „Trump Trade” przekształciła się teraz w narrację „Sell America" - dodał.
Rzecz jasna, póki co jest stanowczo zbyt wcześniej, aby ogłaszać definitywny schyłek USA i dolara, ale komentarze pojawiające się dziś w głównym nurcie jeszcze kilka lat temu określony by mianem „foliarskich” lub „teoriami spiskowymi”.
- Jednoczesny spadek kursów akcji, USD i obligacji skarbowych sugeruje, że wojna handlowa Trumpa zapoczątkowała exodus z amerykańskich aktywów finansowych, którego żadne negocjacje nie będą w stanie odwrócić – napisał w raporcie cytowanym przez PAP Adam Crisafulliego z Vital Knowledge.
Tylko od początku 2025 roku dolarowe notowania złota wzrosły już o 31,7% po tym, jak w ubiegłym roku poszły w górę o 27,2% po zwyżce o 13,2% w 2023 r. W ciągu pięciu lat kurs „barbarzyńskiego reliktu” wyrażony w USD uległ podwojeniu i po 45 latach ustanowił nowy rekord także w ujęciu realnym.
Nowe szczyty cen złota odnotowano także w polskiej walucie. Przy obecnym kursie dolara uncja żółtego metalu jest warta ok. 12 883 złotych. To tzw. cena giełdowa – czyli notowania najaktywniejszego kontraktu terminowego giełdy nowojorskiej przemnożone przez bieżący kurs USD/PLN. Za fizyczną sztabkę czy monetę bulionową u dilera trzeba już zapłacić ponad 13 000 złotych polskich.