W ubiegłym roku Polacy spędzili rekordowe 240 mln dni na zwolnieniach lekarskich - wynika z najnowszych danych ZUS. Kontrole wykazały jednak, że znaczną część L4 stanowiły nadużycia. Zakwestionowane zostały świadczenia chorobowe na łączną kwotę ponad 52 mln ł. Co „chorzy” robili na L4?


Z najnowszego raportu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że 2024 rok był rekordowy jeśli chodzi o liczbę dni spędzonych przez Polaków na zwolnieniach lekarskich – było ich łącznie aż 240 mln. Do głównych powodów należały m.in. choroby układu mięśniowo-szkieletowego i tkanki łącznej, układu oddechowego, urazy i zatrucia, a także zaburzenia psychiczne. Okazało się jednak, że wiele osób przebywało na L4, choć wcale nie byli chorzy. O zestawienie najciekawszych nadużyć pokusili się eksperci Conperio, polskiej firmy doradczej zajmującej się kompleksowo problematyką absencji chorobowych.
Dobry czas na remont?
Wiele wskazuje na to, że ulubionym zajęciem Polaków na L4 są remonty i prace wokół domu. Wśród licznych naruszeń, których dopuścili się w ubiegłym roku pracownicy kontrolowani na L4, były takie prace jak malowanie elewacji i wnętrz mieszkań, transport mebli, tapetowanie czy remont przydomowej altany. „Jeden z mężczyzn, którego zastano na myciu samochodu tłumaczył, że myjka ciśnieniowa była obsługiwana zdrową ręką” – twierdzą przedstawiciele Conperio.
Dz
„Chorzy” przyłapani zostali także na licznych pracach porządkowych w ogrodach, takich jak koszenie trawy, przygotowywanie ziemi do sadzenia roślin, zamiatanie posesji, przycinanie kwiatów i krzewów czy rąbanie drewna.
Okazja na dorobienie do pensji
Okazuje się, że prawdziwą plagą wśród nadużyć związanych ze zwolnieniami lekarskimi jest podejmowanie przez pracowników będących na L4 wszelkiego rodzaju dodatkowych prac zarobowych. Mimo zwolnienia lekarskiego wystawionego dla głównego pracodawcy, wiele osób podejmowało w tym samym czasie pracę w innym miejscu - pomagały w prowadzeniu sklepu spożywczo-przemysłowego jako sprzedawca, dorabiały w szkole, czy prowadziły salon masażu. W tym ostatnim przypadku jego właścicielka aktywnie uczestniczyła w promowaniu swoich usług, dokumentując działania na prywatnym profilu na Facebooku. Kobieta publikowała materiały wideo, w których zachęcała do korzystania z zabiegów oferowanych przez studio z okazji Walentynek – wynika z informacji Conperio.
Internet może dużo zdradzić
Choć na wielu zaświadczeniach lekarskich pojawia się adnotacja, że „chory może chodzić”, to oznacza ona jedynie, że choroba nie wymaga leżenia w łóżku, a pacjent może wyjść z domu jedynie w celu załatwiania podstawowych potrzeb życiowych, np. zrobienia zakupów żywnościowych, leków, udania się na wizytę do lekarza, a także na zabiegi medyczne czy rehabilitacyjne.
Okazuje się, że nie wszyscy przestrzegają tych obostrzeń. „Jedna z popularnych influencerek przebywając na L4 u swojego pracodawcy, zarabiała jednocześnie umieszczając w materiały promocyjne mediach społecznościowych. W dodatku jej postów jasno wynikało, że czas na zwolnieniu lekarskim spędza na wakacjach poza miejscem zamieszkania. Swoje zachowanie tłumaczyła później potrzebą poprawy samopoczucia. Wyjaśnienia te nie przekonały jednak ZUS-u i zasiłek chorobowy został cofnięty” – twierdzą przedstawiciele Comperio.
Piwko dla kurażu?
Według danych ZUS, niepokój budzi coraz większa liczba zwolnień lekarskich oznaczonych kodem C, a więc z tytułu niezdolności do pracy spowodowanej nadużyciem alkoholu. W ubiegłym roku lekarze wystawili blisko 9,5 tys. tego typu zwolnień. To prawie o 45 proc. więcej niż jeszcze rok wcześniej.
Natomiast dane Conperio wskazują, że znaczny odsetek osób przebywających na chorobowym również wted raczy się „procentowymi” trunkami. Według przedstawicieli tej firmy w jednym z takich przypadków kontrolerów przywitał mężczyzna przebywający na L4, który w ręku trzymał puszkę z piwem. Tłumaczył to tym, że jest gorąco i musi zaspokoić pragnienie.
A może nad morze?
Dla niektórych pobyt na L4 to idealny czas na różnego rodzaju aktywności rekreacyjne, takie jak wyjazdy na ogródki działkowe, w góry lub nad morze. Jeden z „chorych”, którego kontrolerzy nie zastali podczas zwolnienia lekarskiego pod wskazanym adresem tłumaczył, że przebywał w tym czasie u rodziny w Zakopanem, czyli ponad 500 kilometrów od miejsca zamieszkania. Niestety i tym razem przedstawiciele państwowej jednostki uznali, że chory nie ma prawa do zasiłku chorobowego za okres wskazany w dokumentacji. Dlatego też musiał zwrócić wypłacony zasiłek chorobowy, w dodatku z odsetkami.
Pracodawca też może przeprowadzić kontrolę
Tymczasem nie tylko Zakład Ubezpieczeń Społecznych może przeprowadzać kontrole pracowników przebywających na zwolnieniu lekarskim. Takie prawo mają również pracodawcy, którzy zgłaszają do ubezpieczenia chorobowego powyżej 20 osób.