Firmy generalnie deklarują odporność na wzrosty cen surowców i energii, ale dla części badanych firm z branż o dużym zużyciu energii byłby to kłopot i zwiększyłby się odsetek firm ponoszących straty - wynika z badania przeprowadzonego przez NBP.


"Przedsiębiorstwa deklarują dość wysoką odporność na ewentualne zmiany sprzedaży oraz kosztów surowców i pracy. Są jednak branże, w których wrażliwość na zmiany powyższych czynników jest większa. Ze względu na zmiany cen światowych i krajowych niektórych surowców, w tym energii elektrycznej, oraz możliwe wahania popytu, zwłaszcza zagranicznego, ankietowane przedsiębiorstwa zostały zapytane o wpływ tego typu zdarzeń na ich sytuację ekonomiczną" - napisano.
W szczególności firmy zostały poproszone o ocenę skali obniżenia się przychodów ze sprzedaży, która doprowadziłaby do powstania poważniejszych trudności (np. dużych strat).
Wyniki ankiety pokazują, że respondenci są dość odporni na tego typu wahania – połowa firm uznała, że dopiero 20 proc. i wyższy spadek przychodów może spowodować w przedsiębiorstwie poważniejsze problemy.
Podobna byłaby ich wrażliwość na wzrost kosztów – dla połowy respondentów dopiero 20 proc. i większy ich wzrost miałby istotniejsze negatywne skutki. Jednak około 14 proc. przedsiębiorstw negatywnie zareagowałoby już na 10 proc. spadek przychodów.
NBP w analizie pominął wpływ wzrostu tych kosztów na kondycję firm o niskiej energochłonności.
Badanie pokazuje, że w przypadku hipotetycznego 30 proc. wzrostu kosztów energii (przy niezmienionych pozostałych kosztach i przychodach i przy pominięciu efektów wtórnych takiego wzrostu) udział firm ponoszących straty wzrósłby o ok. 6,6 pkt. proc.
Najsilniej odczułyby ten wzrost firmy z wysokimi wydatkami na energię, w skrajnych przypadkach (tam, gdzie udział kosztów energii sięga przynajmniej 30 proc. kosztów sprzedaży) aż 95 proc. firm poniosłoby straty.
"W tej ostatniej grupie można się zatem spodziewać największych dostosowań po stronie cen, jak i możliwych komplikacji finansowych. Całkowita rekompensata 30 proc. wzrostu kosztów energii w tej grupie oznaczałaby konieczność 12,5 proc. (średnio) wzrostu cen/przychodów z oferowanych produktów i usług" - konkluduje NBP.
Bank centralny przeanalizował także wpływ hipotetycznego 30 proc. wzrostu cen energii na wskaźniki cen producenta.
Wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę w 2017 r. stanowiło 6,7 proc. produkcji przemysłowej i około 2,5 proc. produkcji globalnej.
"Oznacza to, że około 30 proc. wzrost cen producenta w wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną wpłynąłby w sposób bezpośredni na zwiększenie rocznej dynamiki PPI o około 2 pkt. proc. natomiast dynamiki deflatora produkcji globalnej w całej gospodarce o około 0,7 pkt. proc." - pisze NBP.
Średni koszt kapitału w przedsiębiorstwach przeciętnie wyższy niż min. stopa zwrotu z inwestycji
Średni ważony koszt kapitału w przebadanych przez NBP przedsiębiorstwach jest przeciętnie wyższy niż minimalna wymagana stopa zwrotu z inwestycji - wynika z opracowania NBP.
"W świetle wyników SM NBP średni ważony koszt kapitału jest w badanych przedsiębiorstwach przeciętnie wyższy niż minimalna wymagana stopa zwrotu z inwestycji (średnio o 1,5 pkt. proc., przy WACC - 16,8 proc. i HR – 15,3 proc.)" - napisano.
HR (hurdle rate) oznacza minimalną wymaganą stopę zwrotu z inwestycji, a WACC średnie ważone koszty kapitału.
"Jest to relacja rzadziej opisywana w badaniach empirycznych, w których dominują wyniki wskazujące na dodatnią i wysoką różnicę pomiędzy HR i WACC. Ujemny narzut na koszty finansowania teoretycznie oznacza, że przedsiębiorstwo zdecydowałyby się podjąć inwestycje nie zapewniające zwrotu kosztów kapitału. Występowanie ujemnej premii może świadczyć o asymetrii informacji pomiędzy biorcą i dawcą kapitałów (zbyt wysoka wycena ryzyka). Wśród innych przyczyn w literaturze podaje się również także brak kontroli nad menadżerami i ich dążenie do nadmiernego rozrostu firmy lub strategiczne decyzje kontynuowania projektu (...). Ujemna premia to jednak tylko jedna, i nie najczęściej występująca w badanej próbie relacja pomiędzy HR i WACC" - dodano.
Jak wskazano, w większości przypadków (75 proc. próby) przedsiębiorstwa wymagają relatywnie wyższego zwrotu z inwestycji, który przekroczy (35 proc.) bądź przynajmniej zrówna się z kosztem kapitału (40 proc.).
Przedsiębiorstwa akceptujące ujemną premię z inwestycji (25 proc. próby) pochodzą głównie z sektora publicznego, górnictwa i budownictwa.
"Zjawisko ujemnej premii ma wymiar sektorowy - relatywnie częściej (więcej przypadków premii ujemnej niż dodatniej) występuje w przedsiębiorstwach sektora publicznego, w górnictwie oraz w budownictwie. W przedsiębiorstwach sektora publicznego i w górnictwie ujemna premia występuje jednak w warunkach niskich WACC i HR. W budownictwie natomiast, w którym co trzecia firma akceptuje ujemną premię HR, sytuacja ta jest wynikiem wysokich (najwyższych w analizowanych klasach) kosztów kapitałów przy niższej niż np. w przemyśle, czy w usługach wymaganej zyskowności inwestycji. Wydaje się to być spójne z sygnalizowanymi w branży budowlanej problemami obniżającej się rentowności działalności i pogarszającym się dostępem do finansowania" - napisano.
Według ok. 80 proc. firm wprowadzenie split payment nie skutkowało zmianami ich płynności
"Około 80 proc. badanych przedsiębiorstw twierdzi, że wprowadzenie MPP (mechanizmu podzielonej płatności, split payment - PAP) nie spowodowało żadnych zmian w zakresie płynności. O ograniczeniu płynności poinformowało ok. 20 proc. firm, przy czym w takiej sytuacji najczęściej przedsiębiorstwa podejmowały działania zmierzające ku poprawie zarządzania płynnością" - napisano.
"Firmy handlowe i przetwórcze poza poprawą zarządzania płynnością, najczęściej zadeklarowały konieczność uzupełnieniu płynności, której ubytek na koncie głównym wyniknął z zamrożenia środków na koncie VAT. W całej populacji około 7 proc. przedsiębiorstw, z racji wprowadzenia MPP, widzi jednak dla siebie trudne do pokonania zagrożenia. Najczęściej takiej odpowiedzi udzieliły firmy budowlane" - dodano.
Z badania NBP wynika, że za pośrednictwem MPP około 55 proc. respondentów już otrzymuje płatności lub płaci w ten sposób swoim kontrahentom za zakupione produkty i usługi.
"Częściej przedsiębiorstwa twierdzą, że otrzymują jedynie należności za pomocą MPP (około 29 proc. badanych). Z kolei ok. 2 proc. firm poinformowało, że w tej formie dokonują wyłącznie płatności. Z mechanizmu MPP najczęściej korzystają przedsiębiorstwa energetyczne i górnicze, sektor publiczny, duże firmy (ponad 65 proc. klasy). Najrzadziej mechanizm podzielonej płatności jest wykorzystywany w sektorze usługowym oraz firmach świadczących usługi nierynkowe. Im mniejsza firma tym rzadziej deklaruje wykonywanie/otrzymywanie podzielonych płatności" - napisano.
Dodano, że co czwarta badana firma uczestniczy w systemie "symetrycznie", czyli zarówno dokonuje, jak i otrzymuje podzielone płatności.
W ocenie NBP rozproszenie płatności za pośrednictwem split payment zarówno między branżami i sektorami może wskazywać na realizację zamierzonego przez ustawodawcę efektu „zarażania się” stosowaniem MPP kolejnych grup przedsiębiorstw.
map/ asa/ tus/ osz/