���Dz�����

Wtorkowy poranek przyniósł delikatne umocnienie złotego i spadek kursu euro. Ten ostatni utrzymuje się jednak w marcowym trendzie bocznym leżącym o kilka groszy powyżej wieloletnich minimów.

Rynki finansowe oczekują na informacje o tym, co się stanie po 2 kwietnia, kiedy to mają wejść w życie amerykańskie cła na towary z Meksyku i Kanady.

Kurs euro zdołał utrzymać się poniżej linii 4,20 zł. Drożał za to dolar, który globalnie kontynuował umocnienie zapoczątkowane komunikatem z Rezerwy Federalnej.

Czwartkowe przedpołudnie przyniosło osłabienie złotego i ponowny wzrost kursu euro w kierunku 4,20 zł. Za to frank szwajcarski osłabił się po decyzji tamtejszego banku centralnego.

Kurs polskiej waluty tracił do euro przez spadające notowania eurodolara oraz mizerny efekt rozmowy Trump-Putin, po której zakończeniu nad Kijowem pojawiły się rosyjskie drony i słychać było alarmy bojowe. Uwagę na rynku walutowym zwracała turecka lira, która jest najtańsza w historii po aresztowaniu opozycyjnego burmistrza Stambułu.

Wtorkowy poranek przyniósł dalsze osłabienie dolara w relacji do euro, co na polskim rynku skutkowało najniższymi od września notowaniami amerykańskiej waluty.

W tym tygodniu na rynek napłyną decyzje najważniejszych bankierów centralnych oraz trudno przewidywalne posunięcia w globalnej wojnie handlowej.

Przy względnie stabilnym kursie euro funt brytyjski kosztował mniej niż 5 złotych. Dolar amerykański kwotowany był blisko tegorocznych minimów.

W czwartek rano kurs euro utrzymał się poniżej 4,20 zł, a dolar notowany był blisko tegorocznych minimów.

Kurs euro ruszył w górę i o poranku dotarł do rubieży 4,20 zł.

Notowania euro idą w górę i jego kurs do złotego jest już najwyżej od ponad miesiąca. Z kolei w parze z dolarem, europejska waluta jest najdroższa od ponad 4 miesięcy. Na notowania złotego mogą mieć wpływ depesze agencyjne z rozmów USA z Ukrainą na temat pokoju oraz zbliżające się posiedzenie RPP.

Geopolityczna burza nie ustaje i nie przestaje wywierać wpływu na rynki finansowe. Rzutuje to także na polskiego złotego, który rozpoczął tydzień od osłabienia.

Amerykańska waluta błyskawicznie traci na wartości względem europejskiej, dzięki czemu dolar na polskim rynku kosztuje tyle samo, co w październiku.

Polski złoty nominalnie jest najmocniejszy od lat, a w ujęciu realnym mocniejszy niż teraz był tylko raz w historii. Warto zatem ustalić, komu taka sytuacja sprzyja, a komu szkodzi.

Gwałtowne wzrosty kursu euro do dolara nie sprowokowały istotnych zmian na parze euro-złoty. Za to notowania amerykańskiej waluty względem złotego spadły do najniższego poziomu od października.

W środę rano za amerykańskiego dolara po raz pierwszy od października ubiegłego roku płacono mniej niż 3,90 zł. Amerykańska waluta traci przez wojny handlowe rozpętane przez Donalda Trumpa. Złoty pozostaje stabilny względem euro, który wykorzystuje słabość dolara, zyskując także przez zapowiedzi Niemiec wydania gigantycznych kwot na inwestycje, w tym także na obronność.

Nerwowość, jaką na rynki finansowe wprowadziło ogłoszenie zatrzymania przez USA pomocy Ukrainie oraz wejście w życie nowych stawek celnych USA na towary sprowadzane z Kanady, Meksyku oraz Chin, dzielnie znosi polski złoty. Eksperci z Pekao uważają, że może być trudno o pogorszenie nastrojów do walut z regionu, skoro dotychczas wyglądały stabilnie wobec napływających informacji z USA.

Wystarczyło 48 godzin, by kurs euro odbił się z 7-letniego minimum i dotarł do poziomu 4,20 zł.

Nie ma to jak trafić na okładkę, a przynajmniej pojawić się w nagłówkach depesz światowych agencji informacyjnych. Często gdy tak się dzieje, wyznaczony zostaje moment okresowego przesilenia. W czwartek o sile złotego napisała Agencja Bloomberga, a chwilę później nastąpiło jego osłabienie. To jednak tylko koincydencja czasowa z wpisami Donalda Trumpa na temat polityki celnej, które podbiły zmienność na rynku walutowym.