Zamiast finansować pełną naprawę samochodu po stłuczce, orzekają szkodę całkowitą i wypłacają tańsze dla siebie odszkodowanie. Klienci od dawna mają na pieńku z ubezpieczycielami. Warto wiedzieć w którym momencie patrzeć im na ręce.


– Jeśli chce pan porządnie naprawić samochód, niech pan lepiej zmniejszy zakres szkody. Przy dziesięcioletnim aucie prawie na pewno będzie „całka” – radził niedawno pracownik jednego z ASO ubezpieczonemu właścicielowi zniszczonego samochodu. Jeśli zakład ubezpieczeń „całkę” orzeknie, zamiast naprawy w autoryzowanym serwisie zostaną pieniądze z odszkodowania, z powodu zaniżonej wartości pojazdu często za małe na kompleksową naprawę w warsztacie. O nadużywaniu szkody całkowitej i innych związanych z tym praktykach ubezpieczycieli wiedzą i branża motoryzacyjna, i Rzecznik Finansowy, i Komisja Nadzoru Finansowego.


Trzy szkodliwe zmienne
Firma ubezpieczeniowa może uznać, że w zniszczonym pojeździe wystąpiła szkoda całkowita, jeśli uległ on takiemu zniszczeniu, że nie nadaje się do naprawy lub koszt naprawy przekracza:
- całkowitą wartość pojazdu sprzed szkody (przy OC komunikacyjnym);
- procentowo określoną część wartości pojazdu sprzed szkody, np. 70% (przy AC).
Dz
W przypadku orzeczenia szkody całkowitej zakład ubezpieczeń wypłaca odszkodowanie według tzw. metody dyferencyjnej, jako różnicę pomiędzy wartością pojazdu sprzed szkody a wartością pojazdu (pozostałości powypadkowych/wraku) po szkodzie. Jeżeli właściciel uszkodzonego pojazdu przy szkodzie całkowitej nie będzie chciał go zatrzymać, oprócz kwoty odszkodowania powinien otrzymać również kwotę uzyskaną z tytułu sprzedaży wraku.
ʰłǷɴ: Mamy samochód o wartości 10 tys. zł, którego wartość po uszkodzeniu przez inne auto obniżyła się do 6 tys. zł. Jeżeli koszty wymiany części i robocizny oszacowano by na 3, 5 czy nawet 9 tys. zł, ubezpieczyciel uznałby szkodę częściową i wypłacił ubezpieczonemu odszkodowanie na poczet naprawy w takiej kwocie.
Jeżeli jednak ubezpieczyciel oszacowałby koszty naprawy na kwotę co najmniej 10 tys. zł, miałby podstawy, by orzec szkodę całkowitą i zgodnie z zasadą wypłacić różnicę pomiędzy wartością pojazdu sprzed i po szkodzie, czyli 4 tys. zł. Ubezpieczony mógłby w tej sytuacji zatrzymać zniszczony samochód lub zdecydować się na sprzedaż i wówczas dodatkowo uzyskać kwotę, jaką kupujący zapłaci za wrak.
Procedura kwalifikacji szkody jako częściowej lub całkowitej opiera się więc na oszacowaniu trzech wielkości – wartości pojazdu sprzed szkody, wartości pojazdu po szkodzie oraz kosztów naprawy w celu przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody. Sęk w tym, że likwidując szkodę, każdą z tych wielkości jednostronnie określa zakład ubezpieczeń. A to najkrótsza droga do nadużyć.
W podanym przykładzie szkodę całkowitą można by bowiem orzec również wtedy, gdy koszty naprawy co prawda byłyby niższe (np. 8,1 tys. zł), ale na niższa kwotę – na przykład również 8 tys. zł - oszacowano by też wartość pojazdu sprzed szkody (koszty naprawy przekraczają wartość pojazdu sprzed szkody, a więc orzeczona zostanie szkoda całkowita).
Poziom relacji pomiędzy tymi trzema kwotami podobnie można ustawić manewrując wartością pojazdu po szkodzie. A i to nie koniec możliwości, po które sięgają niektórzy ubezpieczyciele.
Co roku te same zastrzeżenia
Rok 2014, cykliczny Raport Rzecznika Ubezpieczonych w sprawie zgłaszanych przez konsumentów skarg. „W 2013 roku liczba skarg odnosząca się do obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych wzrosła o 1993 sprawy (…) W zakresie tej grupy skarg najczęściej zgłaszane zastrzeżenia dotyczyły uzyskania pełnej rekompensaty za wynajem pojazdu zastępczego oraz sposobu likwidacji szkody poprzez nieuprawnione kwalifikowanie jej jako szkody całkowitej”. Dalej w tym samym opracowaniu: „Sprawy z tego zakresu odnosiły się do problemów związanych z likwidacją skutków zdarzenia metodą szkody całkowitej, które często wynikały z mało starannego i profesjonalnego określenia wartości pojazdu przy zawieraniu umowy ubezpieczenia i przy likwidacji szkody”.
Luty 2015 roku. Sprawozdanie Rzecznika Ubezpieczonych za poprzedni rok. „W trakcie udzielanych [konsumentom telefonicznie – red.] porad w odniesieniu do szkód na mieniu najczęściej poruszano kwestie odnoszące się do (…) nadużywania przez ZU sposobu likwidacji szkody, poprzez jej kwalifikowanie jako szkody całkowitej”.
Kilka miesięcy później. Raport o skargach, jakie wpłynęły do Biura Rzecznika Ubezpieczonych w I półroczu 2015 roku, a w nim informacja o 2939 skargach w związku z obowiązkowym OC posiadaczy mechanicznych i dobrze znana już fraza o nieuprawnionym kwalifikowaniu szkody jako całkowitej wśród najczęściej zgłaszanych zastrzeżeń.
Z danych uzyskanych przez Dz w Biurze Rzecznika Finansowego wynika, że problemy związane ze szkodą całkowitą nawet częściej niż przy szkodach z OC pojawiają się przy AC. W 2015 roku stanowiły one 21% wszystkich skarg na autocasco (164 z 798 skarg). Rok wcześniej ten wskaźnik był podobny i również wynosił 21%. W przypadku OC - w minionym roku szkody całkowitej dotyczyło 7% skarg, w roku 2014 – 8%.


Najczęstsze zarzuty wobec ubezpieczycieli
O tym, że temat jest nadal żywy, świadczy ostatni numer „Monitora Ubezpieczeniowego”, gdzie Biuro Rzecznika Finansowego przypomina konsumentom, jakie mają prawa w sytuacji gdy ubezpieczyciel kwalifikuje szkodę jako całkowitą. Przy okazji wymienia kilka najczęściej spotykanych schematów postępowania ubezpieczycieli.
1. Zaniżanie wartości pojazdu przed szkodą
Problemem pozwalającym na taką praktykę jest brak uregulowań w zakresie ustalania wartości pojazdu przed szkodą. W efekcie zakłady ubezpieczeń stosują tu pewną dowolność, a ze zgłoszeń trafiających do Rzecznika Finansowego wynika, że ZU przy wycenianiu pojazdów:
- przyjmują błędne wersje modeli pojazdu,
- nie uwzględniają wyposażenia dodatkowego, dobrego stanu technicznego pojazdu i ewentualnych modyfikacji technicznych podwyższających wartość pojazdu,
- stosują nieuzasadnione korekty zmniejszające wartość rynkową pojazdu.
Ubezpieczony, który wartość pojazdu określoną przez ZU uważa za zbyt niską, teoretycznie nie jest bez wyjścia - żeby jednak skutecznie podważyć wyliczenia ubezpieczyciela, musiałby przedłożyć odpowiednio mocne dowody. Warto jednak próbować – z wcześniejszych publikacji Biura Rzecznika Ubezpieczonych wynika, że w części analizowanych spraw wniesienie odwołania skłoniło zakład ubezpieczeń do ponownego przeliczenia, a w efekcie podwyższenia wartości pojazdu sprzed szkody.
Czytaj dalej: Zawyżanie kosztów naprawy pojazdu »


Przeczytaj pierwszą część artykułu »
2. Zawyżanie wartości pojazdu po szkodzie
ܲł ubezpieczeń szacuje wartość rynkową pozostałości pojazdu albo za pomocą symulacji specjalistycznego programu komputerowego, albo poprzez umieszczenie oferty sprzedaży wraku na portalu aukcyjnym (wartość wraku jest taka jak kwota, po jakiej gotowi ją kupić inni użytkownicy).
Ze zgłoszeń ubezpieczonych wynika, że efekty wyceny według każdej z tych metod bywają zawodne i wskazują na kwoty nieadekwatne do rzeczywistej wartości rynkowej. Przy programie komputerowym pojawia się możliwość ingerencji w dane (jak twierdzą specjaliści Biura Rzecznika Finansowego – na przykład poprzez używany do wyceny ekspercki współczynnik zbywalności pozostałości pojazdu na rynku), z kolei kwoty pochodzące z aukcji bywają później nie do osiągnięcia na rynku przy faktycznej chęci zbycia wraku.
W związku z tym warto najpierw wystąpić do ubezpieczyciela o pomoc w zbyciu wraku, a w razie odmowy spróbować wystawić wrak na sprzedaż po określonej przez ZU cenie. Jeśli np. po 10 dniach nie znajdzie się kupiec albo pojawią się oferty zakupu, lecz za cenę niższą, ubezpieczony ma prawo przedłożyć umowę sprzedaży i żądać pokrycia różnicy pomiędzy kwotą z szacunków ubezpieczyciela a rynkową, za którą udało się wrak sprzedać.
3. Zawyżanie kosztów naprawy pojazdu
Praktyką zaobserwowaną szczególnie w przypadku starszych, zwykle kilkunastoletnich samochodów jest zawyżanie kosztów naprawy pojazdu, przez co z łatwością przewyższają one i tak niedużą wartość pojazdu sprzed szkody i dają podstawę do uznania szkody za całkowitą. Koszty naprawy stają się wyższe na skutek przyjmowania do kalkulacji:
- cen nowych części oryginalnych (mimo że naprawy można by dokonać przy użyciu części alternatywnych o porównywalnej jakości),
- najwyższych kosztów robocizny obowiązujących w ASO.
I w tym przypadku wycenę kosztów naprawy można zakwestionować, przedkładając dowody zawyżenia kalkulacji.
4. Pomniejszanie odszkodowania o hipotetyczną marżę
Z analizy skarg ubezpieczonych wynika, że oprócz niejasności przy ustalaniu trzech podstawowych dla kwoty odszkodowania wartości, ubezpieczeni napotykają również na praktykę obniżania kwoty rekompensaty. Robią to, dodając do wartości pojazdu po szkodzie hipotetyczną marżę, która ich zdaniem odpowiada zyskowi firm kupujących wraki na aukcjach po to, by następnie dalej je odsprzedawać. W rozumieniu TU: jeśli handlarz oferuje kwotę X, wlicza sobie w nią marżę, a skoro tak, kwota, jaką można by uzyskać za wrak od osoby indywidualnej, jest niższa (według towarzystw nawet o 10-15%). Doliczenie owej marży do wartości pojazdu po szkodzie w razie „całki” zmniejsza kwotę odszkodowania (zmniejszając różnicę pomiędzy wartością pojazdu sprzed i po szkodzie).
Brak jednak dowodów zarówno na to, że kupującymi wraki są najczęściej pośrednicy, jak i na to, ile ich zarobek miałby wynosić. Zdaniem Biura Rzecznika Finansowego praktyka taka jest podstawą do stawiania zarzutów naruszenia zasady pełnego odszkodowania (art. 361 par. 2 k.c.).
Wytyczne wytycznymi, biznes biznesem
Świadomy takich praktyk, nadzorca rynku ubezpieczeniowego w 2014 roku skierował do branży zestaw wytycznych w sprawie likwidacji szkód komunikacyjnych. Jedną z nich (wytyczna 19.) w całości poświęcono szkodzie całkowitej i wspomnianym praktykom. Komisja Nadzoru Finansowego zwraca w nim uwagę, że towarzystwa ubezpieczeń nie powinny różnicować podejścia do szacowania wartości pojazdu i kosztów naprawy w zależności od tego, czy kwalifikują szkodę jako częściową, czy całkowitą (w tym nie przyjmować do szacowania kosztów naprawy najwyższych stawek za roboczogodzinę).
19. wytyczna dotycząca likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych [Komisja Nadzoru Finansowego]
„ܲł ubezpieczeń nie powinien ustalać wysokości świadczenia skutkującej ograniczeniem uprawnionego do świadczenia z umowy ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów co do możliwości naprawy pojazdu, gdy nie wystąpiła szkoda całkowita.
ܲł ubezpieczeń powinien stosować identyczne kryteria ustalania kosztu naprawy pojazdu oraz jego wartości bezpośrednio przed powstaniem szkody, jak i po jej powstaniu, niezależnie od tego, czy ustala wysokość świadczenia w ramach szkody częściowej, czy też bada ewentualną zasadność uznania szkody za całkowitą."
W związku z praktykami zawyżania wycen wraków pojazdów KNF sugeruje, że ZU powinien albo zaproponować wykup po cenie odpowiadającej orzeczonej wartości po szkodzie, albo wskazać konkretny podmiot, który dokona zakupu po takiej cenie. A w przypadku, gdy to niemożliwie, wartość pojazdu powinna zostać skorygowana.
Sugestie KNF są dość precyzyjne i wprost odnoszą się do szczegółowych rynkowych praktyk. Nadal jednak pozostają sugestiami, dlatego nie ma pewności, że ubezpieczyciele się do nich zastosują. W odpowiedzi na prośbę o podsumowanie procesu wdrażania wytycznych w zakładach ubezpieczeń, Komisja nie podzieliła się żadnymi konkretnymi informacjami. – Po okresie wdrożenia Wytycznych przez zakłady ubezpieczeń, UKNF w ramach prowadzonych działań inspekcyjnych bada w trybie kontroli czy i w jaki sposób zakłady ubezpieczeń się do nich stosują – odpisuje Łukasz Dajnowicz, Dyrektor Departamentu Komunikacji Społecznej. Zaznacza jednak, że informacje o indywidualnych wynikach kontroli są chronione.
O to jak praktyki w zakresie szkód całkowitych oceniają sami ubezpieczyciele, pytamy w Polskiej Izbie Ubezpieczeń. – Oczywiście każdy proces likwidacji szkody wymaga indywidualnej oceny, w oparciu o konkretny stan faktyczny, stąd nawet najlepsza standaryzacja czy praktyka nie wyeliminuje do zera wszystkich wątpliwości czy rozbieżności – odpowiada Marcin Tarczyński, analityk PIU.
Zaznaczyć należy, że szkoda całkowita nie musi być rozwiązaniem z gruntu złym – w przypadku auta zniszczonego na tyle, że nie nadaje się do jazdy, odszkodowanie może zaspokoić roszczenia kierowcy. „Całka” może jednak pokrzyżować plany temu właścicielowi pojazdu, który nie chce się go pozbywać, ale pokryć koszty często nie taniej rzetelnej naprawy. Z tego względu warto wiedzieć jak przebiega proces ustalania kwoty rekompensaty. Wiedząc łatwiej patrzeć ubezpieczycielowi na ręce.