Prezydentka Meksyku Claudia Sheinbaum oświadczyła w piątek, że odrzuca ewentualność podejmowania przez Stany Zjednoczone działań wojskowych przeciwko kartelom narkotykowym na meksykańskim terytorium.


Była to jej natychmiastowa reakcja na wypowiedź Ronalda Johnsona, mianowanego przez prezydenta Donalda Trumpa na stanowisko ambasadora USA w jej kraju, który nie wykluczył takiej możliwości.
"Nie zgadzamy się na to" – oświadczyła pani prezydent na konferencji prasowej.
"(Johnson) powiedział, że wszystko jest do rozważenia, wszystko jest na stole; otóż nie jest ani na stole, ani na krześle, ani nigdzie" - podkreśliła w swym oświadczeniu dla dziennikarzy.
Johnson, wojskowy w stanie spoczynku, w złożonym w czwartek oświadczeniu powiedział, co powtórzyły na pierwszych stronach latynoamerykańskie media, że "karty są na stole" i "nie wyklucza żadnej ewentualności", jeśli chodzi o zwalczanie meksykańskich karteli narkotykowych na terenie Meksyku, gdyby życie obywatela Stanów Zjednoczonych było zagrożone.
Nowo mianowany ambasador wypowiedział się w ten sposób występując przed komisją spraw zagranicznych Senatu USA, gdy zadano mu pytanie, czy zgadza się z tym, że nie powinniśmy podejmować żadnych działań wojskowych przeciwko kartelom narkotykowym na terytorium Meksyku bez wiedzy meksykańskiego rządu?
W swej piątkowej wypowiedzi Claudia Sheinbaum, w której odrzuca możliwość amerykańskiej interwencji wojskowej Meksyku przeciwko meksykańskim kartelom narkotykowym, zapewniła jednocześnie, że w tej dziedzinie "istnieje dobra koordynacja, ponieważ oba kraje żywią do siebie wzajemny szacunek i współpracują ze sobą w ramach naszej suwerenności".
"Meksyk oczekuje szacunku" – podkreśliła na zakończenie swej wypowiedzi prezydentka Meksyku.(PAP)
ik/ sp/