Do zdarzenia w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie dosło we wtorek ok. godz. 10.30. Do gabinetu, w którym ortopeda badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował medyka nożem. Napastnika ujęła ochrona, mężczyzna jest w rękach policji.
"Jak wynika z dotychczas poczynionych ustaleń, gdy pokrzywdzony lekarz przyjmował pacjentkę, nagle do jego gabinetu wtargnął młody mężczyzna, który wyrażał niezadowolenie z przeprowadzonego u niego zabiegu, wymachiwał dokumentacją lekarską, a następnie kilkakrotnie zadał lekarzowi ciosy nożem m.in. w rejon klatki piersiowej" - podała w komunikacie rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Krakowie Oliwia Bożek-Michalec. Dodała, że czynności procesowe z jego udziałem będą wykonywane prawdopodobnie w środę.
Informację o śmierci ortopedy jako pierwsza podała ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Oceniła, że agresja wobec tych, którzy pełnią misję ratowania zdrowia i życia, jest barbarzyństwem i zasługuje na najwyższy wymiar kary. "Nie ma słów, które wyraziłyby mój smutek i gniew po śmierci pana doktora z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Krakowie, śmierci po ataku nożownika. Rodzinie i współpracownikom pana doktora składam wyrazy głębokiego współczucia" - napisała.
Dyrektor SU Marcin Jędrychowski, podczas briefingu prasowego zorganizowanego przed budynkiem szpitala, ze łzami w oczach przekazał, że lekarz został zaatakowany przez pacjenta bez żadnego ostrzeżenia, podczas wizyty innej pacjentki. Napastnik był niezadowolony z przebiegu leczenia, a jego sprawą zajmował się Rzecznik Praw Pacjenta. Jednak – jak przekazał Jędrychowski – Rzecznik Praw Pacjenta nie stwierdził nieprawidłowości.
Jak mówił, mimo zaangażowania ponad 20 osób, lekarza nie udało się uratować – obrażenia były tak rozległe. "Łączymy się w smutku z rodziną, żoną, bratem, dziećmi, rodzicami" - powiedział. Przekazał, że zaatakowany lekarz miał ponad 40 lat i "był cudownym ortopedą i cłowiekiem". Pracował w szpitalu wiele lat.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej: Nie mamy poczucia ochrony ze strony państwa
Nie mamy poczucia realnej ochrony ze strony państwa – powiedział PAP po zabójstwie lekarza w Krakowie prezes Naczelnej Rady Lekarskiej dr Łukasz Jankowski. Podkreślił, że należy pilnie ukrócić poczucie bezkarności wśród sprawców napaści i wprowadzić procedury zabezpieczenia szpitali.
"Nasze poczucie bezpieczeństwa jako lekarzy zostało dziś w ogromnym stopniu naruszone" – powiedział PAP prezes Naczelnej Rady Lekarskiej dr Łukasz Jankowski.
Podkreślił, że od dłuższego czasu widać nasilenie ataków na personel medyczny. "Dzisiejsza tragedia pokazuje, że ta agresja jest w stanie skończyć się w najtragiczniejszy sposób. To co się stało w Krakowie, nie mieści się w wyobraźni, jest czymś przerażającym" – powiedział szef samorządu lekarskiego.
Według dr Jankowskiego konieczne jest wprowadzenie procedur chroniących lekarzy.
"Należy pilnie ukrócić poczucie bezkarności sprawców" – powiedział. Zwrócił uwagę, że sprawy aktów agresji wobec medyków zgłaszane do prokuratury często były umarzane albo śledczy odmawiali wszczęcia postępowania.
"To ośmielało sprawców, a wśród medyków wywoływało przekonanie, że nie ma sensu zgłaszać takich spraw, bo do niczego to nie doprowadzi. Jedynie stracimy swój czas" – powiedział.
Przypomniał, że lekarze korzystają z ochrony jak funkcjonariusze publiczni.
"To też jest ochrona na papierze, nie mamy poczucia realnej ochrony przez aparat państwa" – ocenił.
Według prezesa NRL konieczne jest pilne wprowadzenie procedur zabezpieczenia oddziałów szpitalnych i poradni. Wśród rozwiązań wskazał m.in. bramki na wejściach do szpitali i na oddziały.
"Pojawiają się też propozycje, by w gabinetach lekarskich dostępne były przyciski alarmowe do wezwania ochrony, tak jak w bankach" – dodał.
Podkreślił, że zmiany w przepisach zwiększą też bezpieczeństwo pacjentów, którzy również mogą być ofiarami napaści na lekarzy.
"O szczegółach, m.in. z Ministerstwem Zdrowia, dopiero będziemy rozmawiać. Dziś nasze środowisko jest w emocjach. Wydarzenia dzisiejszego dnia pokazują, do czego doprowadziliśmy jako społeczeństwo, czyli do całkowitej utraty zaufania do siebie nawzajem i do tragicznego końca, kiedy lekarz traci życie, próbując ratować innych" – powiedział dr Jankowski.
Zwrócił też uwagę, że niektóre okręgowe izby lekarskie przeprowadzają szkolenia z samoobrony dla lekarzy.
"Ale przecież to powinno wyglądać zupełnie inaczej. Lekarz ma pomagać, a nie musieć bronić się przed agresywnym pacjentem. To jest sytuacja absolutnie absurdalna" – podkreślił.
Przekazał, że samorząd zaapelował do lekarzy o uczczenie w środę pamięci zmarłego lekarza minutą ciszy i o przypięcie czarnych wstążek do ubrań.
Anita Karwowska
Na stronie internetowej placówka zamieściła informację i kondolencje dla rodziny zamordowanego. "Do głębi wstrząśnięci i pogrążeni w bólu przekazujemy wiadomość o tragicznej śmierci naszego kolegi, wspaniałego lekarza ortopedy, wybitnego specjalisty, pełnego niezwykłej życzliwości i dobroci lek. Tomka Soleckiego. Został odebrany światu w sposób brutalny i niesprawiedliwy, podczas pełnienia obowiązków służbowych, podczas udzielania pomocy pacjentom. Trudno znaleźć słowa, które oddadzą emocje, jakie w tej chwili odczuwamy — jako współpracownicy, przyjaciele, a przede wszystkim jako ludzie" - napisali przedstawiciele szpitala. W środę o godz. 11 w kaplicy szpitalnej odbędzie się msza w intencji lekarza.
Kondolencje rodzinie, bliskim, współpracownikom zmarłego ortopedy łożyły także organizacje lekarskie i politycy, m.in. prezydent, premier i marszałek Sejmu. "Trudno znaleźć słowa, by wyrazić żal z powodu niepojętej tragedii, do jakiej dosło dziś w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie" - napisał prezydent Andrzej Duda w serwisie X.
Premier Donald Tusk podkreślił, że jest "wstrząśnięty tragedią w krakowskim szpitalu". "Najgłębsze wyrazy współczucia dla bliskich. Wszyscy jesteśmy dzisiaj z Wami" - przekazał.
"Brutalny atak i morderstwo spotyka się z potępieniem ze wszystkich stron życia społecznego w naszej ojczyźnie. (...) Niestety, jest to kolejny w ostatnich miesiącach atak na osobę pracującą w ochronie zdrowia. Powtórzę więc słowa, które tak niedawno wypowiedziałem: nie ma miejsca w cywilizowanym i chrześcijańskim społeczeństwie na akty przemocy i brutalności" – napisał przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda.
Do sprawy odniósł się we wtorek w TVP Info szef MSWiA Tomasz Siemoniak, który łożył wyrazy współczucia rodzinie zabitego lekarza. Zaznaczył, że sprawę bada prokuratura i policja. "Jestem przekonany o tym, że każdy aspekt tej sprawy zostanie wyjaśniony" - mówił.
Szef MSWiA przekazał, że rozmawiał w tej sprawie m.in. z ministrem sprawiedliwości i szefową resortu zdrowia Izabelą Leszczyną, a także z Komendantem Głównym Policji i wojewodą małopolskim. "Traktujemy tę sprawę niesłychanie poważnie" - zapewnił.
Na pytanie o to, czy placówki medyczne nie powinny być lepiej zabezpieczone, np. bramkami do kontroli, powiedział, że "być może należy rozważyć wprowadzenie ostrzejszej kontroli, ochrony w szpitalach, ale tak samo dotyczy to różnych innych placówek".
O nasilających się od dłuższego czasu atakach na personel medyczny mówił PAP prezes Naczelnej Rady Lekarskiej dr Łukasz Jankowski. "Dzisiejsza tragedia pokazuje, że ta agresja jest w stanie skończyć się w najtragiczniejszy sposób. To, co się stało w Krakowie, nie mieści się w wyobraźni, jest czymś przerażającym" – podkreślił szef NRL.
Samorząd lekarski zaapelował do władz państwa - marszałka Sejmu Szymona Hołowni, premiera Donalda Tuska i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o stanowczą reakcję na zabójstwo lekarza. "Taki atak powinien być traktowany ze szczególną surowością. Zbagatelizowanie i przyzwolenie na takie czyny spowoduje jedynie eskalację przemocy i nienawiści" - podkreśliło prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. "Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej oczekuje zdecydowanej i natychmiastowej reakcji marszałka Sejmu, prezesa Rady Ministrów i ministra sprawiedliwości na powodowanie zagrożenia zdrowia i życia lekarzy, jak i pacjentów pozostających pod ich opieką. Oczekujemy konkretnych rozwiązań, aby zapobiec takim zdarzeniom" - podkreślili lekarze.
Samorząd zaapelował też, by w środę we wszystkich szpitalach uczcić minutą ciszy pamięć zamordowanego.
Zabójstwo lekarza to kolejny w ostatnim czasie atak na pracownika ochrony zdrowia. Po śmierci ratownika medycznego z Siedlec na początku br., który został zaatakowany przez pacjenta, ratownicy medyczni zaapelowali do rządu o zmiany zapewniające im większe bezpieczeństwo. W lutym rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym (PRM), przewidujący m.in. obowiązkowe szkolenia, wsparcie psychologiczne, motocykle ratunkowe i trzyosobowe zespoły karetek. W ub. tygodniu parlament zakończył prace nad ustawą, czeka ona obecnie na podpis prezydenta.
Narodowy Fundusz Zdrowia opublikował w marcu projekt nowelizacji zarządzenia dotyczącego ratownictwa medycznego, w którym proponuje obowiązkowe wyposażenie zespołów karetek w kamizelki nożoodporne – po jednej na każdego cłonka zespołu. Projekt jest w konsultacjach. Nowe przepisy miałyby wejść w życie od 1 lipca 2025 roku.
Zgodnie z przepisami lekarz nie jest funkcjonariuszem publicznym, jednak w określonych warunkach przysługuje mu – przewidziana w przepisach kodeksu karnego – ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu. Jedną ze wskazanych okoliczności jest wykonywanie zawodu w podmiocie wykonującym działalność leczniczą, który zawarł umowę o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Dr Łukasz Jankowski powiedział PAP, że konieczne jest pilne wprowadzenie procedur zabezpieczenia oddziałów szpitalnych i poradni. Wśród rozwiązań wskazał m.in. bramki na wejściach do szpitali i na oddziały. "Pojawiają się też propozycje, by w gabinetach lekarskich dostępne były przyciski alarmowe do wezwania ochrony, tak jak w bankach" – dodał.
Podkreślił, że zmiany w przepisach zwiększą też bezpieczeństwo pacjentów, którzy również mogą być ofiarami napaści na lekarzy. "O szczegółach, m.in. z Ministerstwem Zdrowia, dopiero będziemy rozmawiać. Dziś nasze środowisko jest w emocjach. Wydarzenia dzisiejszego dnia pokazują, do czego doprowadziliśmy jako społeczeństwo, czyli do całkowitej utraty zaufania do siebie nawzajem i do tragicznego końca, kiedy lekarz traci życie, próbując ratować innych" – powiedział dr Jankowski.
Prezes federacji szpitali: Skaner przed wejściem do szpitala może być koniecznością
Możliwe, że dojdziemy do momentu, gdy przed wejściem do szpitala będziemy musieli się skanować na obecność niebezpiecznych narzędzi – powiedział PAP prezes Polskiej Federacji Szpitali prof. Jarosław Fedorowski. Dodał, że szpital nie może przeszukiwać pacjentów.
We wtorek w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie lekarz został zaatakowany nożem przez 35-letniego mężczyznę. Napastnik wtargnął do gabinetu ortopedy, który badał pacjentkę. Lekarz, mimo wysiłków personelu medycznego, zmarł. Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski poinformował, że napastnikiem był pacjent niezadowolony z przebiegu leczenia.
"Możliwe, że dojdziemy do momentu, gdy przed wejściem do szpitala będziemy musieli się skanować na obecność niebezpiecznych narzędzi. To wymaga nakładów finansowych. Może się okazać, że środki KPO, zamiast na innowacyjne technologie medyczne, będziemy musieli przeznaczyć na zabezpieczenie podstawowego bezpieczeństwa pacjentom i personelowi" – zaznaczył Fedorowski.
Ocenił, że pieniędzy na bezpieczeństwo szpitali jest za mało. Zauważył, że nowoczesne skanery wykrywające niebezpieczne narzędzia są stosowane przy wejściach do niektórych urzędów. Dodał, że dyrektorzy szpitali nie mają jednak uprawień, aby w ten sposób kontrolować ruch w szpitalach.
"Nie mamy prawa przeszukiwania pacjentów, nawet tych, których zachowanie wydaje się szczególnie niebezpieczne. To kwestia praw obywatelskich i praw pacjenta. Potrzebujemy więc dyskusji i zdecydowanych działań" – powiedział.
Zaznaczył, że zatrudnienie dużej grupy pracowników ochrony nie jest rozwiązaniem, bo cywilne firmy zajmujące się ochroną mają swoje ograniczenia.
"Pracowałem w szpitalu amerykańskim, gdzie wejścia do szpitala kontrolowała lokalna policja, a zespół szybkiego reagowania bezpieczeństwa w szpitalu liczył sześć osób wyposażonych w paralizatory" – powiedział Fedorowski. "Nie jesteśmy na szczęście w tej samej sytuacji, co szpitale amerykańskie, szczególnie w dużych miastach. Natomiast wygląda na to, że zaczyna się robić niebezpiecznie" – dodał.
Jak mówił Fedorowski, Polska Federacja Szpitali apelowała o wzmocnienie bezpieczeństwa pracowników medycznych po zabójstwie ratownika medycznego w Siedlcach.
"Jednocześnie składam szczere wyrazy współczucia dla rodziny tragicznie zamordowanego lekarza w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie" – powiedział.
Krajowa Izba Ratowników Medycznych napisała, że z przykrością i smutkiem przyjęła informację o kolejnej osobie, która straciła życie podczas wykonywania swoich obowiązków.
W styczniu w Siedlcach 64-letni ratownik medyczny został ugodzony w klatkę piersiową przez pijanego 59-letniego mężczyznę, któremu udzielał pomocy. Ratownik zmarł po przewiezieniu do szpitala. Po tym wydarzeniu Ministerstwo Zdrowia zapowiedziała wzmocnienie ochrony ratowników medycznych m.in. wyposażenie ich w kamizelki nożoodporne. (PAP)
kno/ joz/ mow/
Anita Karwowska (PAP)
akar/ mchom/ mow/ jann/