No więc, wiecie co? Totalnie się wpakowałam w ten cały Beaumont. Myślałam, że zarobię, a tu zonk. Chciałam wypłacić hajs i nagle cisza. Jakby moje pieniądze pochłonęła czarna dziura. Ale nie tak łatwo mnie złamać.
Gdy zgłaszałam to na komendzie, to nawet policjant, co przyjmował moje zeznania, podsunął mi namiar na kancelarię. Mówił, że już kilka osób dzięki nim odzyskało kasę. I co? I miał rację. Ta kancelaria to skarb. Wzięli się za moją sprawę i zaczęło się dziać. Nawet wspomnieli o jakimś pozwie zbiorowym, jakby się więcej osób zebrało, możecie oczywiście zapytać sami ich - siedem trzy zero dziewięć pięć pięć zero sześć sześć, im więcej osób tym lepiej..
I wiecie co? Chcę Wam powiedzieć, żebyście trzymali oczy szeroko otwarte. Jeśli wpadniecie w podobne tarapaty, to wiedzcie, że jest nadzieja. Nie tylko ja miałam farta trafić na takiego policjanta i kancelarię, co się za mnie wzięła jak za swoje.
Na koniec, serio, życzę każdemu, żeby miał tyle szczęścia co ja i trafił na tak oddanych ludzi. Zarówno tego policjanta, co nie odpuścił, jak i ekipę z kancelarii, co walczyła za mnie jak lwy. Nie każdy ma tyle farta, ale pamiętajcie – są ludzie, którzy są po to, żeby nam pomóc. Trzymajcie za nich kciuki i za siebie też.
![]()
![]()